Paryż was nie ekscytuje? Weekend w Rzymie brzmi zbyt standardowo? Sprawdź alternatywy.
Choć te miasta nie są najpopularniejszymi na krótkie wypady, to możecie być pewni, że nudzić się tu nie będziecie. Odwiedzić je naprawdę warto. Nawet na kilka dni.
PoprzednieObraz 5 z 7Następne
Porto
Jest w cieniu Lizbony - niesłusznie. To miasto dla koneserów, miłośników wyjazdów na kilka dni po to, by poobcować w pełni z inną kulturą. Dobrze nadaje się na wyciszenie, kontemplację przy butelce zacnych win portugalskich.
Ci, którzy szukają żywiołu, muszą do Porto wybrać się przy okazji meczy lokalnej drużyny piłkarskiej. Estadio do Dragao to coś więcej niż sportowa arena - bardziej miejsce jednoczące niesamowicie społeczność. Zespół FC Porto porywa tłum, który już po spotkaniu przenosi się na Ribierę - to miejsce ożywające po zmierzchu. Studentki ruszają w taniec po klubach i dyskotekach, dziesiątki mężczyzn przesiadują do białego rana w kawiarniach. Nieraz dzień w Porto kończy się wspólnym oglądaniem wschodu słońca nad rzeką. A poranek latem można rozpocząć na długich piaszczystych plażach. City break nie może obyć się też bez portugalskich smaków. Jeśli ryba, to tylko z tradycyjnym wypiekiem broa. Jeśli deser, to pao de lo - ciastko jadane w Portugalii zazwyczaj w połączeniu z lampką wina.
Atutem Porto jest mnogość połączeń. Chociażby z Wielkiej Brytanii Ryanair za 30 EUR (130PLN) oferuje sporo lotów, które kończą się na lotnisku będącym świetnie skomunikowanym metrem z centrum Porto. Noclegi w hotelach - dość dobrych i sprawdzonych - kosztują około 120-140 EUR (ok. 500-600 PLN) za „dwójkę”. Bez problemu można znaleźć jednak tańsze - w wielu rozsianych po Porto pensjonatach. Dobry pomysł to wyprawa czerwcowa. Wtedy Porto żyje kilkoma festiwalami (tradycyjna parada St. John’s Feast czy też Primavera Sound).
Fot. Dorota Ludwicka
Jest w cieniu Lizbony - niesłusznie. To miasto dla koneserów, miłośników wyjazdów na kilka dni po to, by poobcować w pełni z inną kulturą. Dobrze nadaje się na wyciszenie, kontemplację przy butelce zacnych win portugalskich.
Ci, którzy szukają żywiołu, muszą do Porto wybrać się przy okazji meczy lokalnej drużyny piłkarskiej. Estadio do Dragao to coś więcej niż sportowa arena - bardziej miejsce jednoczące niesamowicie społeczność. Zespół FC Porto porywa tłum, który już po spotkaniu przenosi się na Ribierę - to miejsce ożywające po zmierzchu. Studentki ruszają w taniec po klubach i dyskotekach, dziesiątki mężczyzn przesiadują do białego rana w kawiarniach. Nieraz dzień w Porto kończy się wspólnym oglądaniem wschodu słońca nad rzeką. A poranek latem można rozpocząć na długich piaszczystych plażach. City break nie może obyć się też bez portugalskich smaków. Jeśli ryba, to tylko z tradycyjnym wypiekiem broa. Jeśli deser, to pao de lo - ciastko jadane w Portugalii zazwyczaj w połączeniu z lampką wina.
Atutem Porto jest mnogość połączeń. Chociażby z Wielkiej Brytanii Ryanair za 30 EUR (130PLN) oferuje sporo lotów, które kończą się na lotnisku będącym świetnie skomunikowanym metrem z centrum Porto. Noclegi w hotelach - dość dobrych i sprawdzonych - kosztują około 120-140 EUR (ok. 500-600 PLN) za „dwójkę”. Bez problemu można znaleźć jednak tańsze - w wielu rozsianych po Porto pensjonatach. Dobry pomysł to wyprawa czerwcowa. Wtedy Porto żyje kilkoma festiwalami (tradycyjna parada St. John’s Feast czy też Primavera Sound).
Fot. Dorota Ludwicka
PoprzednieObraz 5 z 7Następne






