Lufthansa przyznaje, że latem chce zniechęcić pasażerów do latania, więc… ceny poszybowały w kosmos!
Lufthansa jest jedną z najmocniej poszkodowanych linii przez „klęskę urodzaju”, z którą od kilku tygodni boryka się branża lotnicza na całym świecie. Z powodu braku rąk do pracy niemiecki przewoźnik odwołał ponad 3000 lotów w wakacje i tak naprawdę nie wiadomo czy to koniec. Ale to tylko jedna z anomalii wakacyjnego sezonu. Na inną rzecz zwróciły uwagę branżowe serwisy lotnicze, m.in. Travel-Dealz i Simple Flying. Wskazują one na to, że w okresie do końca lipca Lufthansa drastycznie podniosła ceny biletów.
Rodos od 1838 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
Słoneczny Brzeg od 1780 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Modlin)
Słoneczny Brzeg od 1597 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
To nic niezwykłego w wakacje, powiecie? Niby tak, ale skala podwyżek jest naprawdę bezprecedensowa. Jak czytamy i widzimy w serwisach rezerwacyjnych, ceny biletów w jedną stronę na większości europejskich tras Lufthansy zaczynają się od 500 EUR w jedną stronę, a w niektórych przypadkach (np. połączeniach do Londynu) jest jeszcze gorzej i bilety kosztują nawet 600 EUR. Z kolei w sierpniu – jak czytamy w Simple Flying – bilety na tej samej trasie można spokojnie znaleźć za ok. 72 EUR, czyli prawie 9 razy taniej. Lufthansa… potwierdza, że drastycznie podniosła ceny i tłumaczy, że chce w ten sposób nieco ograniczyć popyt. Z czego to wynika?
„Robimy, co w naszej mocy, aby zaoferować alternatywne opcje podroży wszystkim pasażerom poszkodowanym z powodu odwołania ich lotów. Aby to zapewnić, Lufthansa postanowiła ograniczyć dostępność nowych rezerwacji na nasze loty w lipcu” – czytamy w komunikacie prasowym.
Oznacza to, że Lufthansa w najbliższych dniach postara się przebukować jak najwięcej pasażerów z 3000 odwołanych rejsów na połączenia w możliwie zbliżonym terminie, aby zminimalizować swoje straty. Z wewnętrznych dokumentów Lufthansy wynika, że takie działania będą kontynuowane przynajmniej do 5 lipca. Po tym dniu ceny biletów mają spaść, ale nie jest jasne czy dalej będą dostępne bilety w niskich cenach.
Lufthansa bije się w piersi
Warto dodać, że władze przewoźnika widzą, że ich koronawirusowa strategia, polegająca na redukcji zatrudnienia, nie do końca się sprawdziła.
– Z pewnością popełnialiśmy błędy w ciągu ostatnich 2 lat, gdy próbowaliśmy uratować naszą firmę i ponad 10 tysięcy miejsc pracy. Czy poszliśmy za daleko w cięciu kosztów tu i tam, będąc pod presją strat wynoszących ponad 10 mld EUR? Z pewnością tak było – komentuje Carsten Spohr, prezes Lufthansy, w wewnętrznej wiadomości do pracowników linii.
Nie da się bowiem ukryć, że o ile w strategii przewoźnika jest jakaś logika, to takie masowe kasowanie rejsów i teraz polityka cenowa z pewnością negatywnie działają na wizerunek przewoźnika. Nie da się ukryć, że wielu przewoźników zastanowi się dwa razy, zanim znowu wsiądzie na pokład niemieckiej linii.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?