Lotnisko Chopina do zaorania. Prezes LOT jasno mówi, co myśli o największym polskim porcie
Najwięcej emocji podczas przedstawiania strategii LOT (pisaliśmy o niej tutaj) wzbudziła kwestia dalszej przyszłości lotniska Chopina.
Przypomnijmy, że po ostatniej rozbudowie największy port lotniczy w Polsce może obsłużyć ponad 20 mln pasażerów rocznie. I choć obecnie jego możliwości są wykorzystane tylko w połowie, wielu przewoźników, w tym LOT, już narzeka, że port się zapycha. Jest to związane głównie z faktem, że najwięcej operacji linie lotnicze wykonują w porannym i wieczornym szczycie, który jest najbardziej atrakcyjny i już teraz zdarza się, że trudno tam upchnąć nowych przewoźników.
Lotnisko już teraz bije rekordy liczby obsłużonych pasażerów – w sierpniu było to 1,378 mln osób, czyli o prawie 15 proc. więcej niż rok wcześniej.
– Będziemy rozwijać nasz hub na lotnisku Chopina, jednak nie jest tajemnicą, że ten port ma szereg ograniczeń. Jest to choćby maksymalny limit tylko 600 operacji w ciągu doby, dwie krzyżujące się drogi startowe, a także nocny zakaz startów i lądowań. Są to ograniczenia, których nie da się wyeliminować. Dochodzi do tego zdecydowanie zbyt mała strefa non-Schengen, niewydolna kontrola graniczna i niewystarczająca infrastruktura wokół lotniska. Większa strefa non-Schengen jest koniecznością, bo w 2020 roku LOT ma ambicje, by z lotniska Chopina latać w kilkunastu kierunkach long-haulowych, głównie do Ameryki Północnej i Azji – mówił w Krynicy Rafał Milczarski.
Z przedstawionej w Krynicy strategii wynika, że w 2020 roku LOT chciałby obsługiwać 10 mln pasażerów rocznie.
– To zaś oznacza, że lotnisko Chopina dojdzie do ściany, jeśli chodzi o przepustowość. Według naszych wyliczeń, stanie się tak na przełomie 2018 i 2019 roku – dodał prezes LOT.
W tej sytuacji Milczarski jasno opowiedział się za tym, że dla dalszego rozwoju LOT konieczna jest budowa nowego, centralnie położonego lotniska.
– Oczywiście, nie ja będę o tym decydował, ale gdybym został zapytay o zdanie powiedziałbym, że należy zbudować centralny port lotniczy będący w stanie obsłużyć 50 milionów pasażerów rocznie i z możliwością dalszej rozbudowy – stwierdził prezes LOT.
Jego zdaniem, najlepsza lokalizacja dla CPL to okolice autostrady A2 między Łodzią a Warszawą.
– Z perspektywy naszych planów rozwoju byłoby najlepiej, gdyby Centralny Port Lotniczy zaczął działać na przełomie 2022 i 2023 roku – powiedział.
Duoport? To nie ma sensu
W czasie dyskusji przedstawiciel KPMG zapytał Milczarskiego o plany stworzenia duoportu, czyli o pomysł wielkiej rozbudowy lotniska w Modlinie i połączenia obu portów szybką koleją. O tym, że ta koncepcja ma duże szanse na realizację, pisaliśmy jako pierwsi w Polsce.
– Jeśli prace rozpoczną się szybko, w 2020 roku będziecie mieli państwo świetny duoport i brak problemów z przepustowością – powiedział przedstawiciel KPMG.
– Nie zgadzam się z tym. Z perspektywy przewoźnika hubowego namówienie klienta, by przyleciawszy do Seulu i lecąc do Paryża odbył jeszcze godzinną czy nawet 40-minutową podróż pociągiem ze swoim bagażem jest objawem życzeniowego myślenia i nigdy się nie ziści. Należy stanąć w prawdzie i powiedzieć, że koncepcja duoportu w kontekście rozwoju i strategii LOT nie ma żadnych szans na realizację. Jeśli natomiast ktoś chce budować duoport, to proszę bardzo, ale trzeba też ocenić, czy ma to sens w kontekście interesu narodowego. Nie da się uciec od koncepcji CPL, jeśli naszym celem jest zbudowanie dużego hubu, który zapewni wygodne połączenia z kluczowymi krajami dla naszego dalszego rozwoju – odpowiedział Milczarski.
Co z lotniskiem Chopina? Trzeba zamknąć
Prezes LOT stwierdził też, że jego zdaniem logicznym dalszym krokiem byłoby zamknięcie lotniska Chopina.
– Moim zdaniem Okęcie należy zamknąć i przeznaczyć te grunty pod dalszy rozwój Warszawy, np. w kontekście inwestycji. Uważam zresztą, że te 2 projekty mogą ze sobą wspaniale iść w parze. Sądzę też, że warszawiaków nie trzeba będzie długo przekonywać do koncepcji budowy CPL. Jeśli powstanie szybkie połączenie kolejowe, to z Warszawy na takie centralne lotnisko będzie można dojechać w 10-12 minut. Podkreślam jednak, że to tylko moja opinia – powiedział Milczarski.
Koncepcja zamknięcia lotniska Chopina nie jest wcale nowa. Wielu ekspertów uważa wręcz, że wyburzenie lotniska i sprzedaż niezwykle atrakcyjnych gruntów sprawi, że budowa nowego portu nie będzie tak dużym obciążeniem dla budżetu.
– Jeśli trzeba będzie, to zamknijmy kilka lotnisk. Centralny Port Lotniczy to inwestycja na dziesiątki lat, w długiej perspektywie niezbędna. Perspektywy wzrostu w ruchu pasażerskim w Polsce są takie, że za 20 lat ten temat i tak do nas wróci. Ważnym problemem jest też cargo, bo położone w centrum Lotnisko Chopina nie ma już specjalnych możliwości rozbudowy. Dodatkowe ograniczenie to brak możliwości lotów w nocy, a przecież cargo musi być operacyjne całą dobę – mówił w zeszłym roku w rozmowie z „Wyborczą” Rafał Antczak z Deloitte.
Jego zdaniem sfinansowanie takiej inwestycji nie musi być problemem, bo grunty, na których jest lotnisko Chopina, są bardzo atrakcyjne i mogłyby być łakomym kąskiem dla deweloperów.
– Przeniesienie tych środków na budowę CPL nie musi nieść dużych skutków finansowych dla budżetu. Ale musimy się spieszyć – mówił Antczak.
Przeciwne zamykaniu Chopina są obecne władze Warszawy.
– Ten pomysł wraca od lat i jest bardzo niekorzystny dla Warszawy – mówiła w lipcu „Gazecie Stołecznej” prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz. Przypomina, że zarówno w Lotnisko Chopina, jak i w otwarty w 2012 r. port w Modlinie oraz w dojazdy wpompowano ogromne pieniądze – w sumie nawet 2 mld PLN. Teraz w dyskusjach ekspertów o budowie centralnego portu padają astronomiczne kwoty 25-30 mld PLN.
– Biznesmeni i zwykli ludzie chcą lądować i startować jak najbliżej miasta. Dlatego będę protestować przeciwko ograniczaniu roli Lotniska Chopina – powiedziała