Drugie życie zamkniętego lotniska. W co można przekształcić teren portu lotniczego? Zdziwisz się
Porty lotnicze to specyficzne miejsca. Ciągły ruch, hałas, tysiące podróżnych, setki sklepów, dziesiątki restauracji. Wszystko razem daje iście piorunującą mieszankę. Ale pytanie, co się stanie, jeżeli nagle ustanie ruch lotniczy? Gdy samoloty nie będą startować i lądować, sklepy zamkną swe podwoje, w restauracjach nie uświadczymy już klientów, a po hali odlotów zacznie hulać wiatr?
Pytanie jest dla nas tym bardziej zasadne, że wkrótce w Polsce staniemy przed podobnym dylematem. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują bowiem na to, że za kilka lat zamknięte zostanie Lotnisko Chopina, a cały ruch lotniczy z największego portu w Polsce zostanie przeniesiony do Centralnego Portu Komunikacyjnego w Baranowie pod Warszawą. Pojawia się więc pytanie, jak wykorzystać lotniskową infrastrukturę. I padają różne odpowiedzi: mówi się np. o budowie centrum kongresowego albo dzielnicy rządowej. W tej sytuacji warto uczyć się od innych i wyciągać wnioski.
Co dzieje się więc z terenem, na którym kiedyś był port lotniczy? Spójrzmy na kilka przypadków. Trzy z nich są pozytywne. Ostatni stanowi przestrogę.
Zróbmy piękny park!
Niedaleko od granic naszego kraju, w stolicy Niemiec, istnieje niezwykły park. Powstał na miejscu… nieczynnego portu lotniczego Berlin-Tempelhof. W latach 70-tych przewijało się przez to lotnisko blisko 5 mln pasażerów rocznie – sam port lotniczy był jednym z najstarszych pasażerskich portów cywilnych na świecie. Lotnisko zamknięto 10 lat temu.
Ale… to nie był koniec jego historii. Ogromny teren aż prosił się o wykorzystanie do innych celów. Władze Berlina podjęły decyzję o przekształceniu całości w park miejski. Od tej pory Tempelhofer Park tętni życiem. Do dyspozycji spacerowiczów oddano boiska do koszykówki, piłki nożnej czy baseballa – wokół jest mnóstwo miejsca do aktywnego spędzenia czasu.
Fot. we12travel.com
Dla rowerzystów i biegaczy atrakcją jest możliwość jazdy po dawnych pasach startowych, miłośnicy grillowania docenią specjalnie oznaczone miejsca, gdzie można oddać się tego typu rozrywce. W pogodne dni park jest wypełniony mieszkańcami Berlina (oraz turystami), którzy spędzają swój czas na terenie byłego lotniska.
Czy można wejść do budynków dawnego terminalu? Nie jest to możliwe – część z nich jest wykorzystywana na potrzeby organizacji rozmaitych imprez okolicznościowych i targów. Aktualnie niektóre pomieszczenia służą jako tymczasowe schronienie dla uchodźców.
Nasi starsi czytelnicy z pewnością pamiętają, że port lotniczy Tempelhof był w dość szczególny sposób związany z Polską. Ponieważ leżał blisko granicy polsko-niemieckiej, był najczęstszym kierunkiem, do którego kierowały się uprowadzone w latach 80-tych samoloty PLL LOT. Żartobliwie rozwijano wówczas skrót LOT jako Linie Okęcie-Tempelhof… lub wręcz jako Landing On Tempelhof.
Fot. top10berlin.de
Stwórzmy świetną restaurację!
Zmieniamy lotnisko, kraj i kontynent, przenosząc się do Stanów Zjednoczonych. Do 1995 roku głównym lotniskiem w okolicach Denver był międzynarodowy port lotniczy Stapleton. Po zastąpieniu go przez Denver International Airport, lokalne władze stanęły przed nie lada problemem: co zrobić z budynkami dawnego portu lotniczego?
Pierwotnie myślano o znalezieniu najemców na budynek terminalu, niestety nic z tego nie wyszło. Powodem była ogromna burza gradowa, która przeszła przez teren lotniska 2 lata po jego zamknięciu, powodując duże straty.
Należało na nowo przemyśleć cały plan rewitalizacji tego terenu. I… wymyślono.
Fot. Punch Bowl Social / Amber Boutwell
Infrastruktura lotniska Stapleton została usunięta, pozostawiono jednak dawną wieżę kontroli lotów. Aktualnie w środku znajduje się Punch Bowl Social: miejsce będące połączeniem pubu, restauracji i kręgielni.
Efekt? Unikalny wystrój wnętrza, nieco nawiązujący do dawnej funkcji, którą pełniło to miejsce… plus możliwość rozrywki, wypicia dobrego piwa rzemieślniczego, spędzenia wolnego czasu.
Wieża kontroli lotów znów żyje, wypełniona tłumem ludzi.
Fot. Punch Bowl Social / Eater Denver
Produkujmy świetne skarpetki!
Nie zmieniając kontynentu, przenosimy się do Steamboat Springs w Colorado. Jak zagospodarować budynek, który kiedyś był terminalem na miejscowym lotnisku?
A może zmienić go w główną siedzibę firmy, produkującej m.in. bieliznę i skarpetki?
Fot. Smartwool
SmartWool to uznany producent akcesoriów outdoorowych, wykorzystujący wełnę merino. Ci spośród naszych czytelników, którzy aktywnie wędrują po górach, na pewno znają produkty tej amerykańskiej firmy. Czy spodziewalibyście się, że ich kwatera jest położona w tak „lotniczym” miejscu?
Prezes SmartWool opowiada:
– Ta przestrzeń jest odzwierciedleniem filozofii naszej firmy, zachęcającej do zdrowego i aktywnego stylu życia na świeżym powietrzu. I oczywiście do podróży – mówi Mark Satkiewicz.
Żartobliwie można powiedzieć, że amerykańska firma produkuje najbardziej lotnicze skarpetki na świecie. 😉
Fot. Smartwool
Straszmy ludzi, przypominając o smutnej historii!
Powyższe przykłady pokazują, że nawet po zamknięciu portu lotniczego możliwe jest jego „dalsze życie”. Niestety, nie wszystkie opowieści dobrze się kończą. Istnieje lotnisko, wręcz idealnie położone między trzema kontynentami, które funkcjonowało doskonale do 20 lipca 1974 roku. Niestety, ta data zapisała się na kartach historii w dość smutny sposób – zwłaszcza dla lotniska w Nikozji.
W połowie lipca, kilka dni wcześniej, miał miejsce zamach stanu na Cyprze – jego celem była natychmiastowa unia Cypru z Grecją, czyli enosis. Zamach się nie powiódł, natomiast wojska tureckie rozpoczęły inwazję. Jednym z jej pierwszych etapów było zbombardowanie portu lotniczego. I to właśnie był TEN dzień, w którym wszystko de facto zamarło…
Fot. Collage / thetoc.gr
Wojska tureckie łącznie zajęły 37 proc. powierzchni wyspy. Natychmiast rozpoczęto czystki etniczne oraz rozległą akcję kolonizacyjną, która w efekcie zmieniła strukturę demograficzną wyspy.
A co z lotniskiem? Po przywróceniu porządku w kraju zdecydowano, że z lotniska samoloty już nie będą latały. Ostatnie cywilne maszyny którym to się udało, to ściągane do Londynu samoloty British Airways. Co pozostało? Zniszczone samoloty oraz budynki, w których czas się zatrzymał. Na ścianach wciąż wiszą plakaty reklamowe, we wnętrzach stoją meble i wyposażenie (nadgryzione już zębem czasu).
Miejsce, które można byłoby zrewitalizować na wzór wyżej wymienionych portów lotniczych – aktualnie straszy. Wejście do budynków jest zabronione, a przeglądając zdjęcia dokumentujące obecny wygląd całego terenu, widzimy ogrom zniszczeń i dewastacji.
Fot. Collage / Wojciech Kmiecik / sigmalife
Jak widać, różne mogą być losy portów lotniczych po zakończeniu ich klasycznej pracy. Nie pozostaje nam nic innego, jak życzyć sobie, aby opuszczone lotniska były przekształcane w parki miejskie, restauracje czy fabryki. A takich miejsc jak port lotniczy w Nikozji było jak najmniej…