Lot z piekła rodem! Pasażerowie Ryanaira spędzili w samolocie ponad 15 godzin. Nie dostali nawet wody
Potężne wichury i burze na północy Europy spowodowały poważne komplikacje dla wielu pasażerów, którzy w weekend mieli zaplanowane loty. W mediach znajdujemy relacje pasażerów, którzy narzekają, że samoloty były przekierowywane, a sami podróżni nawet po wylądowaniu musieli godzinami czekać w kabinie, zanim pozwolono im wysiąść. Najbardziej traumatyczne przeżycia mieli jednak pasażerowie niedzielnego lotu z Faor do Dublina. Samolot z Portugalii wystartował o godz. 9.35 lokalnego czasu, a lot miał potrwać zgodnie z rozkładem 2 godziny i 55 minut, jednak ostatecznie pasażerowie wysiedli z samolotu dopiero po 15 godzinach! Jak do tego doszło? To splot wielu okoliczności.
Dahab od 2421 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Gdańsk)
Marsa Alam od 2393 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Kemer od 2234 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
Jak czytamy w serwisie „Irish Times”, samolot był już nieopodal lotniska w Dublinie, gdzie wykonał dwa nieudane podejścia do lądowania (z powodu silnych wiatrów), gdy na pokładzie doszło do nieoczekiwanej sytuacji – jeden z pasażerów potrzebował pilnej pomocy medycznej. Piloci podjęli więc decyzję o przekierowaniu lotu i lądowaniu na lotnisku w Manchesterze. Tam pasażerowi została udzielona pomoc, a pozostali podróżni pozostawali na pokładzie. Maszyna wyruszyła z Manchesteru około 17 lokalnego czasu i ponownie skierowała się na lotnisko w stolicy Irlandii, jednak ponownie z powodu silnych wiatrów nie udało jej się wylądować. Samolot został więc ponownie przekierowany do Wielkiej Brytanii, tym razem na lotnisko w Birmingham, gdzie wylądował ok. 19.30.
Jak relacjonują pasażerowie feralnego lotu w „Irish Times”, sytuacja na pokładzie była trudna. W samolocie zabrakło bowiem jedzenia, napojów, a nawet papieru toaletowego. Zapasy zostały częściowo uzupełnione w Birmingham, jednak pasażerowie narzekają, że mimo tak długiego czasu spędzonego w samolocie, linia lotnicza nie zaoferowała im nawet darmowej wody.
Jeden z podróżnych relacjonuje, że gdy poprosił o wodę, wraz z butelką otrzymał terminal do kart płatniczych, by za nią zapłacić. Mężczyzna początkowo odmówił, ale po 30 minutach uległ i spragniony kupił butelkę.
Jak słyszymy, podczas kilugodzinnego postoju na lotnisku w Birmingham część pasażerów zdecydowała się opuścić samolot i przenocować w tym mieście.
„Gdy wychodzili, obsługa poinformowała ich, że nie otrzymają zwrotu pieniędzy za nocleg, a samolot będzie wracał do Dublina, z nimi lub bez nich” – relacjonuje jeden z pasażerów.
Ostatecznie tuż przed godziną 23 samolot ponownie wystartował i w końcu wylądował o godzinie 23.45 w Dublinie.
Co na to Ryanair?
W komunikacie wysłanym do mediów irlandzka linia oczywiście przeprosiła pasażerów za wszystkie niedogodności, spowodowane cyklonem. Jednocześnie przewoźnik komentuje, że pasażerowie przez cały czas mieli dostęp do płatnych napojów i przekąsek oferowanych przez załogę lotu.
Ryanair podkreśla też, że podróżnym nie należały się bezpłatne napoje ani jedzenie, podobnie jak żadna forma rekompensaty, ponieważ powody opóźnienia i przekierowań lotów znajdowały się poza kontrolą irlandzkiej linii.
Co Wy na to? O sam lot do Ryanaira raczej nie można mieć pretensji, bo priorytetem dla linii powinno być bezpieczne dowiezienie podróżnych do celu. Kwestia darmowej wody budzi jednak kontrowersje. O ile bowiem pod względem przepisów wszystko jest w porządku, mamy wrażenie, że w tej sytuacji w irlandzkiej linii zabrakło zdrowego rozsądku. Albo zwykłej ludzkiej przyzwoitości.