LOT dostanie 6 nowych maszyn już w marcu! Znamy plany narodowego przewoźnika
Milczarski potwierdza jednocześnie informacje, które Fly4free.pl podało jako pierwszy serwis w Polsce. Podaje też harmonogram dostaw, który nie był wcześniej znany. Jak mówi prezes LOT, umowa nie jest jeszcze podpisana, ale 6 Embraerów 195 trafi do floty narodowego przewoźnika jeszcze w marcu. To zaś oznacza, że w sezonie letnim można się spodziewać znacznie większej liczby nowych połączeń.
– O konkretnych kierunkach będziemy informować na bieżąco. Na razie mogę tylko powiedzieć, że w przyszłym tygodniu ogłosimy start 2 nowych połączeń z regionów. Mamy ambicję, by zacząć odbijać lotniska regionalne z rąk low-costów – mówi Milczarski.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, jedną z nich będzie anonsowane już wcześniej połączenie z Rzeszowa do Tel Awiwu.
Regiony czekają. A LOT stawia warunki
Narodowy przewoźnik od połowy roku mocniej zaangażował się w porty regionalne. Zaczął latać m.in. do Izraela z Gdańska, Lublina, Wrocławia i Poznania, uruchomił też z Poznania i Bydgoszczy trasy na Ukrainę.
Porty regionalne cieszą te ruchy, ale to dla nich zdecydowanie za mało. W kwietniu prezes lotniska we Wrocławiu Dariusz Kuś mówił w rozmowie z nami, że przekonywał LOT do uruchomienia kilku bezpośrednich tras z Wrocławia, m.in. do Zurychu.
– LOT ma z tym połączeniem problem ideologiczny, bo uważa, że otwierając taką trasę zasilałby hub swojego konkurenta. Moim zdaniem to nie do końca prawda, bo dziś liczba pasażerów lecących z Wrocławia do Zurychu rozkłada się po równo między LOT i Lufthansę. Kto otworzy bezpośrednie połączenie, ma zagwarantowaną premię w postaci odebrania ruchu swojemu rywalowi – mówił Kuś.
Efekt? We wtorek bezpośrednie połączenie z Wrocławia do Zurychu uruchomiły linie Swiss. Stolica Dolnego Śląska nie zamyka jednak drzwi przed narodowym przewoźnikiem.
– Na pewno wciąż jest sporo kierunków z Wrocławia, gdzie LOT mógłby mieć pełne samoloty, ale wciąż dominuje tam wizja, że nie możemy dowozić pasażerów do hubów przeciwnika. A low-costy nie śpią i chętnie przejmują trasy, także te o charakterze biznesowym. Dobrym przykładem jest połączenie Wizz Aira do Goteborga, które zostanie uruchomione w marcu 2018 roku. Ta trasa ma duży biznesowy potencjał, choćby ze względu na potężne spółki z grupy Volvo działające w regionie. Fakt, że żadna linia typu legacy nie była zainteresowana tym połączeniem sprawia, że w ich miejsce wchodzą tanie linie. A takich sytuacji będzie coraz więcej – mówi teraz prezes lotniska we Wrocławiu.
Co na to LOT? Prezes Milczarski mówi, że nowe trasy z regionów będą realizowane w ramach dostępności samolotów, ale zaraz dodaje, że chce, aby LOT był traktowany na równi z low-costami
– Będziemy domagać się sprawiedliwego traktowania. Nie może być tak, że gdy wystąpiliśmy po pomoc publiczną, to musieliśmy zmniejszyć drastycznie siatkę połączeń i obciąć pensje naszym pracownikom, a samorządy każdego roku dopłacają po kilkaset milionów PLN do połączeń tanich przewoźników i w efekcie te linie rozwijają się w bardzo szybkim tempie z pieniędzy podatników.
Dalekie trasy? Wkrótce ogłoszenie
Milczarski w rozmowie z nami dodał też, że jeszcze w listopadzie LOT ogłosi nowy, daleki kierunek, do którego poleci w przyszłym roku. Będzie to kierunek azjatycki.
W przyszłym roku LOT dostanie 3 nowe, większe Boeingi 787-9 Dreamliner. Prezes LOT nie zdradza jeszcze dokładnych planów wykorzystania tych maszyn, przyznaje jednak, że priorytetem jest zwiększenie częstotliwości na trasach azjatyckich.
– Gdyby nie ograniczenia wynikające z umów międzyrządowych, już teraz z Warszawy do Seulu latalibyśmy codziennie. Prowadzimy rozmowy, aby wkrótce zmienić ten stan rzeczy. Docelowo wszystkie nasze dalekie trasy powinny być realizowane przynajmniej raz dziennie – mówi Milczarski.