Koniec drzemek w terminalu. Jedno z popularniejszych lotnisk wśród Polaków, wprowadza duże zmiany
Monitoring terminala, dodatkowi pracownicy i budzenie co 10 minut wszystkich, którzy zaczną drzemać – londyńskie lotnisko Stansted postanowiło zakazać nie tylko długiego snu, ale też krótkich drzemek. I zamierza skutecznie egzekwować nowe przepisy.
Drzemka na lotnisku zdarza się niemal każdemu. Chwila odpoczynku w trakcie przesiadki, opóźnienia czy oczekiwania na samolot pewnie nie jest wam obca. Tym bardziej, że budżetowi podróżnicy niejednokrotnie celowo zakładają, że ostatnią lub pierwszą noc po przylocie spędzą w terminalu, by ograniczyć koszty dojazdu do centrum (bo np. kursują już tylko taksówki) albo ekstremalnie drogich noclegów w danym kraju. Innym razem po prostu nie opłaca się na kilka godzin jechać do miasta w środku nocy.
Między innymi dlatego z możliwości odpoczynku chętnie korzystali goście lotniska Londyn Stansted. Ale te czasy przechodzą do historii. Po odlocie ostatniego samolotu (czyli w okolicach północy) hala odlotów jest zamykana. Na lotnisku pojawiły się informacje i znaki zakazujące spania, a wszyscy pasażerowie, którzy zjawią się w godzinach zamknięcia będą kierowani do hali przylotów. Poza tym zatrudniono osoby, które przez całą noc będą patrolować lotnisko i budzić śpiących pasażerów. Jedna „runda” wokół lotniska ma im zabierać maksymalnie 10 minut, więc na dłuższą drzemkę nie ma co liczyć.
– Port lotniczy Londyn Stansted informuje, że nocny dostęp do terminalu zmienia się od 11 czerwca 2018 r. Terminal będzie okresowo zamykany między północą, a 2 rano – napisano w specjalnym oświadczeniu. – Od tej daty pasażerowie nie powinni przyjeżdżać na lotnisko wcześniej niż w czasie planowanej odprawy – czytamy.
Często zakazy i ograniczenia wprowadzane są ze względu na osoby bezdomne, które w terminalach znajdują schronienie. Z takim problemem kilka lat temu mierzyło się na przykład lotnisko we Frankfurcie. Wtedy regularnie przebywało tam niemal 50 osób bezdomnych. Jednak według oficjalnego stanowiska portu lotniczego chodzi przede wszystkim o to, by śpiący ludzie nie przeszkadzali przylatującym osobom, a także nie utrudniali prac remontowych czy porządkowych.
Do tej pory lotnisko Stansted bez problemu przyjmowało podróżnych spragnionych snu. Widok ludzi z rozłożonymi śpiworami albo przytulonych do swojego plecaka pasażerów w trakcie drzemki nikogo nie dziwił. Tym bardziej, że lotnisko obsługuje bardzo dużo lotów tanich linii, a godziny odlotów i przylotów często są kłopotliwe. Sam Ryanair lata tu z 12 polskich lotnisk – m.in. Krakowa, Bydgoszczy, Wrocławia, Poznania, Katowic, Modlina, Gdańska czy Rzeszowa. Nic więc dziwnego, że w okolicach północy ciężko było znaleźć jakiekolwiek wolne krzesło, a w szczycie sezonu także podłoga szczelnie wypełniała się zmęczonymi podróżnymi i według wyliczeń lotniska noc spędzało tak nawet 600 osób.
Oczywiście Stansted nie jest pionierem tego typu rozwiązań. Wiele lotnisk wprowadziło zakaz spania i usilnie przestrzega ustalonych zasad – np. port w islandzkim Keflaviku, a niektóre nawet zupełnie zamykają się na noc – jak chociażby Beauvais-Tillé czy Genewa-Cointrin. Na szczęście jest też sporo miejsc, które ułatwiają odpoczynek. Na lotniskach w Dubaju, Singapurze czy Doha znajdziecie wygodne leżanki, a często też specjalne pokoje odpoczynku, w których obowiązuje bezwzględna cisza. Dlatego zanim zaplanujemy spędzenie nocy w terminalu, zawsze warto sprawdzić, czy na pewno będziemy tam mile widziani. Na przykład w specjalnym rankingu, który punktuje najlepsze lotniska do spania i odpoczynku.