Pandemia i siedzący tryb życia sprawiły, że przybyło nam kilogramów, to zaś oznacza, że nasze podróże oznaczają większe koszty dla linii lotniczych. Przewoźnicy zamierzają więc sobie trochę na nas odbić i będą wkrótce aktualizowały swoje cenniki. Szczególnie mocno te z opłatami za bagaż.
Praca zdalna, zamknięcie siłowni i basenów, a także lockdown i konieczność siedzenia w domu musiały mieć wpływ na nasze życie. Jednym z nich był… przyrost wagi. Z różnych sondaży przeprowadzonych w Polsce wynika, że statystyczni przytyliśmy i to całkiem sporo – z badania Ipsos wynika, że 42 procent Polaków przytyło średnio ok. 5,7 kilograma. To samo zjawisko obserwują też linie lotnicze – rośnie średnia waga pasażerów, a co za tym idzie – także średnia waga ich bagażu podręcznego.
Z wyliczeń American Airlines wynika, że w ciągu roku statystyczny pasażer przybrał ok. 3,7 kilograma na wadze, a to ma bezpośredni wpływ na wielkość bagażu. Według American Airlines – w bieżącym sezonie letnim średnia waga bagażu podręcznego jest o 2,2 kilograma większa, z kolei o 1,8 kilograma cięższy jest bagaż nadawany. W niektórych miesiącach roku średnia waga bagażu rosła nawet o 10 procent w skali roku.
– Dla linii to większe koszty, ale cały czas próbujemy je redukować, na przykład poprzez zmniejszanie wagi samolotu – mówi rzecznik linii American Airlines.
Eksperci są przekonani, że będzie to prowadziło do podwyżek.
– Myślę, że linie lotnicze wykorzystają dane o wyższej wadze pasażerów, abyśmy płacili więcej za bilety i inne usługi – mówi Henry Hartenveldt, prezes firmy badawczej Atmosphere Research Group.
I jak dodaje, linie mogą to zrobić na kilka sposobów: zmniejszając limity bagażu nadawanego lub podwyższając opłaty za nadbagaż
– W siedzibie każdej linii lotniczej jest jakiś analityk finansowy, który już zaciera ręce, widząc szansę na wyciśnięcie większych pieniędzy od pasażerów – mówi.
Zgadza się z nim Helane Becker, analityk lotniczy i dyrektor zarządzający banku inwestycyjnego Cowen. W rozmowie z Insiderem stwierdził on, że „trend związany z nadwagą pasażerów jest obecny w branży lotniczej od lat” i spodziewa się, że linie podniosą zarówno opłaty za bagaż, jak i będą przyjmował mniej przesyłek na pokład.
Co na to przewoźnicy? Oficjalnie linie lotnicze w USA twierdzą, że nie mają takich planów, ale pandemia nauczyła nas, że w kryzysie najlepiej radzą sobie przewoźnicy, którzy ochoczo korzystają z przychodów pozalotniczych, czyli właśnie dodatkowych opłat. Dlatego w Europie co i rusz pojawiają się linie, które np. rezygnują z dużego bagażu podręcznego i każą sobie za niego dopłacać. W lutym limit bagażu podręcznego wprowadziła linia easyJet, a kilka dnu temu tę samą politykę wprowadziła irlandzka linia Aer Lingus. Przewoźnik ogłosił, że na europejskich trasach pasażerowie mogą zabrać na pokład tylko małą torebkę z rzeczami osobistymi, a kto chce zabrać ze sobą bagaż podręczny (do 10 kilogramów) musi wykupić za 5,99 EUR pierwszeństwo wejścia na pokład.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?