Duża tania linia chce skrócić czas wchodzenia na pokład. Pasażerów „pogoni”…bojowa muzyka z głośników!
O linii Southwest Airlines piszemy w ostatnim czasie sporo, ale nie może być inaczej, bo znany amerykański przewoźnik przechodzi obecnie duże zmiany. Największą z nich ma być wprowadzenie numerowanych miejsc oraz opłat za wybór konkretnego fotela, a także miejsc premium, bo póki co pasażerowie wchodzą tu na pokład w losowej kolejności i zajmują wolne miejsce według własnej woli. Zmiana tej polityki ma służyć oczywiście zwiększeniu przychodów przewoźnika. Jednak mamy tu do czynienia jednocześnie z ciekawym zbiegiem wydarzeń. W ramach zmiany swojej strategii biznesowej linia Southwest zaprezentowała też plan, który zakłada w ciągu najbliższych 12 miesięcy skrócenie turnaround time, czyli czasu od momentu wylądowania do ponownego startu o 5 minut. Amerykańska tania linia już teraz ma najkrótszy turnaround time wśród wszystkich przewoźnik w USA – wynosi on 49 minut, ale ma spaść do 44. W specjalnej prezentacji czytamy, że osiągnięcie takiego wyniku w skali całej linii pozwoli przewoźnikowi wykonywać więcej lotów, „uwalniając” 16 dodatkowych samolotów w ciągu doby.
Marsa Alam od 2869 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Bydgoszcz)
Rodos od 2499 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Sharm El Sheikh od 1797 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Gdańsk)
W jaki sposób linia chce to osiągnąć? To… dość ciekawe.
W zaprezentowanej strategii przewoźnik poinformował, że postawi na zwiększenie efektywności operacyjnej. Linia postawi więc na wzmożoną komunikację z agentami handlingowymi oraz analitykę, by lepiej przewidywać liczbę odprawianych bagaży i dostosowywać liczbę pracowników potrzebnych do zajmowania się walizkami pasażerów. Przewoźnik zrezygnuje też z papierowej listy pasażerów i dokumentacji lotu, które załoga otrzymuje przed lotem – zamiast tego, wszystkie informacje będą przesyłane elektroniczne na tablety członków załóg. Pomoże to zwiększyć efektywność i zaoszczędzić trochę czasu. Najważniejszym punktem tego planu są jednak sami pasażerowie i to, jak szybko wejdą na pokład. Przewoźnik planuje wspomóc ich poprzez zwiększenie liczby oznaczeń przy lotniskowych bramkach z informacjami dotyczącymi grupy, w ramach której mają oni wchodzić do samolotu. Sam proces boardingu ma za to przyspieszyć… muzyka.

Tak, to nie żart. Linia Southwest zamierza uruchomić projekt pod roboczą nazwą „Jet Bridge Experience”, czyli w wolnym i niezbyt atrakcyjnym tłumaczeniu „doświadczenie rękawa lotniczego”. Na czym to ma polegać? W dużym skrócie: w swoich rękawach Southwest zainstaluje głośniki, przez które będzie puszczał szybką i dynamiczną muzykę podczas boardingu. Czemu ma to służyć? Przeprowadzone przez przewoźnika testy wskazują na to, że puszczanie takiej muzyki sprawia, że ludzie szybciej wchodzą na pokład. Głośniki mają też być używane do komunikowania się załogi z pasażerami, na przykład w sytuacjach, gdy w mostku tworzą się zatory i dłuższe kolejki.

Czy plan przewoźnika się powiedzie? Na pewno założenia się dość ambitne. Tym bardziej, że cała sytuacja jest dość paradoksalna. Z wszelkich badań na temat procesu boardingu wynika, że najszybsza metoda to… puszczenie pasażerów luzem, by zajmowali pierwsze wolne fotele. Czyli dokładnie taka, z jakiej Southwest zamierza w przyszłym roku zrezygnować.