Które polskie lotniska radzą sobie najgorzej? Trzy z nich bardzo odstają od reszty
Polskie lotniska mają za sobą kolejny rok bardzo szybkich wzrostów – w 2024 obsłużyły one aż 59,5 mln pasażerów. Odpowiadają za niego przede wszystkim duże porty, jak Lotnisko Chopina czy lotniska w Krakowie i w Poznaniu, gdzie liczba podróżnych wzrosła o ponad 30 procent w skali roku. Mamy też choćby lotnisko w Rzeszowie, które w ostatnich latach notuje spektakularne wzrosty – w 2023 roku przekroczyło poziom 1 mln pasażerów rocznie, a w ubiegłym roku kontynuowało swoją ekspansję. Spośród dużych lotnisk problemy ma tylko Modlin, gdzie brak porozumienia z Ryanairem sprawił że irlandzka linia mocno ograniczyła liczbę lotów z tego portu.
Na drugim końcu skali są jednak małe lotniska, którym trudno jest rozwinąć skrzydła. Które radzą sobie najgorzej? Spójrzmy na porównanie ich ubiegłorocznych wyników w stosunku do tych z 2019 roku. Zostało ono przedstawione w zeszłym tygodniu przy okazji konferencji prasowej PPL i Związku Regionalnych Portów Lotniczych.
Rok porównania nie jest przypadkowy, bo 2019 to ostatni „normalny” rok przed wybuchem pandemii COVID-19, która wywróciła do góry nogami całą branżę lotniczą. Sprawiła też, że wszystkie lotniska musiały mozolnie odbudowywać swoją pozycję. Niestety, nie wszystkim portom się to udało.
Hammamet od 2435 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Zielona Góra)
Fuerteventura od 2448 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Dahab od 1906 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Rzeszów)
Szczecin i Szymany z największymi spadkami. Bydgoszcz też, ale…
Zdecydowanie największy regres w ciągu ostatnich 5 lat zanotowało lotnisko Olsztyn-Mazury. Jeszcze w 2019 roku port w Szymanach obsługiwał 147 tysiąca pasażerów, podczas gdy w ubiegłym roku podróżnych było dwa razy mniej – mazurskie lotnisko obsłużyło wówczas ledwie 72 tysiące podróżnych.
Lotnisko w Szymanach to idealny przykład problemów, z jakimi borykają się obecnie małe porty – z niewielką siatką połączeń i uzależnieniem od jednego czy dwóch przewoźników. To zaś oznacza, że gdy tylko pojawiają się problemy, przewoźnicy w pierwszej kolejności ograniczają swoją ofertę z mniejszych rynków (czyli mniej rentownych). Tak jest właśnie w przypadku Szyman, z których rok temu wycofał się Wizz Air zawieszając 2 trasy (do Londynu i Dortmundu), co stanowiło… praktycznie połowę regularnej oferty lotów mazurskiego portu. Wcześniej ofertę lotów ograniczył też Ryanair – irlandzka linia wykonywała w sezonie letnim weekendowe rejsy na Mazury z Wrocławia i Krakowa. Efekt? Mazurskie lotnisko spadło w ubiegłym roku na ostatnie miejsce w Polsce pod względem liczby obsłużonych pasażerów, dając się wyprzedzić nawet portowi Zielona Góra-Babimost.
Duży spadek liczby pasażerów zanotowało też lotnisko w Szczecinie, które w 2019 roku obsługiwało ponad 580 tysięcy pasażerów (a w 2018 roku jeszcze więcej, bo niecałe 600 tysięcy podróżnych), a w 2024 roku liczba podróżnych spadła w ciągu kilku lat o 100 tysięcy pasażerów. Port w Goleniowie to lotnisko, które od kilku lat jest w stagnacji i nie może wkroczyć na kolejny poziom. Z czego to wynika? Lotnisko tłumaczy się bliskością Berlina, którego bogata oferta lotów sprawia, że wielu pasażerów z Pomorza Zachodniego woli dojeżdżać do stolicy Niemiec, a przewoźnicy są mniej zainteresowani otwieraniem stąd lotów. Trudno jednak tłumaczyć tym aż tak duży regres wynikowy lotniska, z którego siatki połączeń w międzyczasie zniknęły m.in. SAS i Norwegian, ofertę lotów mocno ograniczył Wizz Air (lata stąd obecnie tylko 2 razy w tygodniu do Oslo), a także Ryanair (który zamknął m.in. hitową trasę krajową do Modlina).
Warto też dodać, że lotnisko jeszcze w 2022 roku przedstawiało bardzo mocarstwowe plany, które raczej się nie ziszczą. Władze portu zakładały bowiem wówczas, że w 2028 roku szczecińskie lotnisko będzie obsługiwać nawet 1,45 mln pasażerów rocznie. Lotnisko zamierzało mocno rozbudować siatkę połączeń krajowych (i zachęcić linie do uruchomienia lotów m.in. do Lublina, Rzeszowa czy Katowic), a na liście pożądanych europejskich tras z Goleniowa znalazły się m.in. znalazły się m.in. Barcelona, Mediolan, Rzym czy Dusseldorf. Ostatecznie tych planów nie udało się ziścić i trudno przewidywać, by sytuacja miała się szybko zmienić. Jedyną pozytywną informacją dla lotniska jest zmaterializowanie się planów wielkiej przebudowy terminalu pasażerskiego, w związku z czym chyba najbardziej przestarzałe lotnisko w Polsce w końcu przestanie straszyć.
Trzecie lotnisko, które zanotowało spadki w stosunku do danych z 2019 roku, to lotnisko w Bydgoszczy, gdzie liczba pasażerów w ubiegłym roku była mniejsza w sumie o 11 procent. W tym przypadku istnieją jednak uzasadnione nadzieje, że lotnisko zacznie wychodzić na prostą. Przede wszystkim dzięki Ryanairowi, który po latach posuchy już wiosną uruchomi nową trasę – będzie to połączenie do hiszpańskiego Alicante. Największym „hitem” będzie jednak powrót po latach przerwy Lufthansy, która od 27 kwietnia będzie latać 5 razy w tygodniu z Bydgoszczy do Frankfurtu.
Inne małe lotniska rosną, ale…
Wyłączając Babimost, mamy tu jeszcze dwa mniejsze lotniska, które w porównaniu do 2019 roku zanotowały solidne wzrosty. Mowa tu o Lublinie, który osiągnął w ciągu 5 lat 17 procent wzrostu i zwłaszcza Łodzi, która od 2019 roku przebyła naprawdę długą drogę: liczba podróżnych w tym czasie skoczyła z 241 do 431 tysięcy pasażerów, co oznacza wzrost aż o 79 procent. Zwłaszcza w kontekście Łodzi warto pamiętać jednak o tym, że jest to wzrost o dość kruchych podstawach: oprócz zwiększenia liczby czarterów opiera się on tylko na jednym przewoźniku w ruchu regularnym, czyli Ryanairze. Irlandzka linia zwiększyła co prawda dość znacząco ofertę lotów z Łodzi, jednak władzom portu nie udało się przełamać monopolu tego przewoźnika na trasach regularnych, mimo kilku podejść (m.in. trwające kilka miesięcy loty Wizz Aira). I choć Ryanair jest bardzo zadowolony z wyników i przebąkuje o możliwości utworzenia w Łodzi bazy operacyjnej (co przełoży się na więcej tras), to dobrze wiemy, że takie uzależnienie od jednej linii może być ryzykowną strategią. Spytajcie choćby w Modlinie…






Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?