Kryzys w branży lotniczej to wina… pracy zdalnej? Zmieniła więcej niż można było przypuszczać
Gdy pojawiła się pandemia koronawirusa, naprawdę wiele firm wreszcie pozwoliło pracownikom na wykonywanie swoich obowiązków z domu. To jednak tak spodobało się części ludzi, że wcale nie chcą oni dziś wracać do pracy stacjonarnej – szczególnie, gdy zaczęli łączyć pracę z podróżami.
Kreta Zachodnia od 1979 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Wrocław)
Słoneczny Brzeg od 1862 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Costa Brava od 1656 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Poznań)
To praca zdalna odpowiada za chaos w podróżach?
Bardzo negatywne skutki takiej sytuacji zauważa przede wszystkim prezes Qatar Airways. Jego zdaniem „epidemia” pracy w domu bardzo mocno wpłynęła na fakt, że dziś – mówiąc kolokwialnie – nie ma komu robić na lotniskach.
Przypomnijmy, że w ostatnich tygodniach w wielu europejskich portach obserwujemy gigantyczny kryzys, związany przede wszystkim z niedoborami pracowników i zwiększonym popytem na podróże. W efekcie lotniska nie były w stanie na czas znaleźć nowego personelu, a tym bardziej przywrócić osób, które zostały zwolnione w trakcie pandemii. Większość z nich zdążyła już przecież znaleźć inne posady – często znacznie lepsze.
– To nie tylko Wielka Brytania. Mamy ten sam problem we Francji, Belgii, Holandii i Niemczech. W rzeczywistości jest to epidemia w naszej branży. Doszło do tego, ponieważ ludzie nauczyli się łatwo zarabiać w swoich domach, więc teraz znacznie mniej ludzi chce przychodzić i wykonywać pracę, którą wykonywali – powiedział Akbar Al Baker, prezes Qatar Airways cytowany przez Reutersa. – Wszystko to wywarło ogromny wpływ na lotniska w Europie – dodał.
Według szacunków, tylko w samej Wielkiej Brytanii jest aż 400 tys. mniej pracowników.
Praca zdalna = brak pasażerów biznesowych
Ale to nie jedyny problem, na który wpłynęła powszechność pracy zdalnej. Czas, gdy wszyscy musieliśmy przeorganizować dotychczasowe zwyczaje i np. zrezygnować z wielu spotkań na żywo, sprawił, że firmy dostrzegły gigantyczne korzyści ze spotkań przeprowadzanych online – od kosztów po wygodę.
W efekcie pojawił się jednak wielki problem dla linii lotniczych. Brak lub znacząco mniejsza liczba osób podróżujących służbowo, to zdecydowanie mniejsza liczba pasażerów – szczególnie w klasie biznes. Podczas gdy podróże motywowane wakacjami czy odwiedzeniem bliskich mają się bardzo dobrze i w wielu krajach osiągają już poziom sprzed pandemii, o podróżach biznesowych można powiedzieć co najwyżej, że pojawia się „powolne ożywienie”.
Na przykład Air France informuje, że popyt na podróże biznesowe wzrósł o 318 proc. od początku roku. Ale trzeba pamiętać, że startował z żenująco niskiego poziomu.
– Air France odnotował również 74-procentowy wzrost popytu na fotele klasy ekonomicznej premium od początku 2022 r., a także 204-procentowy wzrost popytu na luksusowe połączenia długodystansowe, w tym na Mauritius, Saint Martin, Dubaj, Tajlandia i Cancun – informuje Business Traveller.
Warto jednak zaznaczyć, że akurat fotele premium economy chętnie wybierają też sami podróżnicy – niekoniecznie wyjeżdżający w związku z pracą.