Koniec darmowych przekąsek i alkoholu? Linie lotnicze rezygnują z „gratisów” na długich trasach
„Modę” wytyczają linie British Airways, które kilka miesięcy temu zrezygnowały z darmowych posiłków dla pasażerów na krótkich trasach. Teraz szukający oszczędności Brytyjczycy poszli o krok dalej: linia zrezygnowała z bezpłatnych przekąsek dla pasażerów podróżujących w klasie ekonomicznej na długich trasach. Chodzi o batoniki, czekoladki czy słone przysmaki, które tradycyjnie u wielu przewoźników są darmowe i bez limitu: można poprosić o nie obsługę pokładową w każdej chwili lotu. Teraz, po cichu, brytyjska linia zrezygnowała z tego i sprzedaje przekąski: jak czytamy w „Independent” mała paczka czipsów kosztuje 1,80 GBP, a opakowanie cukierków 3,20 GBP.
Tymczasem Bloomberg donosi, że podobne zmiany już wkrótce wprowadzą duże azjatyckie linie, które do tej pory słynęły z dodatkowych usług wliczonych w cenę biletu. Według serwisu dodatkowe opłaty za niektóre usługi jak: alkohol czy system rozrywki pokładowej, mogą wprowadzić linie Cathay Pacific czy Singapore Airlines. To przede wszystkim efekt szybkiego rozwoju i presji AirAsia oraz innych azjatyckich tanich linii, co wpłynęło na spadek cen biletów.
Eksperci komentują, że wzorem mogą być amerykańskie linie jak Delta Airlines czy United. Ta ostatnia w ramach ostatnio wprowadzonych zmian wdrożyła taryfę Basic Economy, w której nie można zabrać ze sobą bagażu podręcznego, tylko małą torbę. I co gorsza, nie można jej włożyć do schowka nad głową, tylko trzymać pod fotelem. Nowa taryfa i zakaz używania schowków wywołały duże emocje w USA. Kto chce lecieć z bagażem podręcznym i korzystać ze schowka musi zapłacić – 25 USD za jedną, a 35 USD za dwie sztuki bagażu.
Widać to choćby po wynikach azjatyckich linii – w pierwszym półroczu zysk netto linii Cathay Pacific był aż o 82 proc. mniejszy niż rok wcześniej.
Bloomberg pisze też, że w związku z rosnącymi cenami ropy azjatyckie linie będą redukowały liczbę połączeń do turystycznych miejsc jak Siem Reap w Kambodży czy Bali. Powodem jest kiepskie wypełnienie miejsc w klasach biznes i premium, które decydują o rentowności połączeń.