Fly4free.pl

Kenia ma wszystko, aby zdominować turystykę. Od kilku lat skutecznie jednak do siebie zniechęca

Nairobi
Foto: huang jenhung / ShutterStock
Choć Kenia zachwyca, to niespecjalnie wyróżnia się odpowiednio zorganizowaną branżą turystyczną. W ostatnich latach narosło w tym zakresie sporo problemów, dotyczących m.in. chaosu z e-wizami czy zakazem lądowania samolotów na największych lotniskach. Teraz, jak opisuje "Reise Reporter", dochodzą gwałtowne podwyżki cen wstępu do parków narodowych, które są największą zachętą dla zagranicznych turystów.

Turystyka tylko w kilku obszarach kraju

Kenia ma mnóstwo do zaoferowania – wystarczy wspomnieć, że na jej terenie znajduje się ponad 50 parków i rezerwatów narodowych, a także dziesiątki prywatnych rezerwatów dzikiej przyrody. Ci, którzy chcą przeżyć spotkanie ze słoniem, mogą go spotkać Parkach Narodowych Tsavo East lub Amboseli, natomiast obserwacji lwów i lampartów można się spodziewać w Rezerwacie Masai Mara. Jakby tego było mało, ponad 400-kilometrowe wybrzeże przyciąga ciepłymi wodami Oceanu Indyjskiego i pięknymi plażami, takimi jak Diani czy Galu Beach.

To tylko jedna, ta bardziej pozytywna strona medalu. Bardziej negatywną jest fakt, że wiele obszarów Kenii jest bardzo słabo zagospodarowanych pod kątem turystyki. A szkoda, bo jest tam co zobaczyć – liczne plantacje herbaty i kawy, prywatne obszary chronione czy wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO system jezior w Wielkiej Afrykańskiej Dolinie Rift. Co prawda rząd co jakiś czas ogłasza plany rozwoju turystyki, ale od wielu lat nie przekładają się one na praktykę.

Ponad dwukrotnie droższe opłaty za wstęp do parków narodowych

Kenijska dzika przyroda i niezliczona powierzchnia parków narodowych to coś, co w największym stopniu przyciąga turystów. Ale i w tym aspekcie powoli zaczynają się schody. W ostatnich tygodniach pojawiały się informacje, że ceny safari mają drastycznie wzrosnąć, a opłaty za wstęp do parków narodowych mają zostać podniesione co najmniej dwukrotnie – tak wynika z zapowiedzi Kenya Wildlife Service (KWS), organu zarządzającego dziką przyrodą.

Ochrona przyrody nie jest tania, to kosztowna sprawa i same opłaty za wstęp nigdy nie wystarczą. Z drugiej strony nie możemy ignorować konkurencji wśród kierunków safari – pisze na swoim blogu hotelarz i ekspert ds. turystyki Mohammed Hersi. Pisząc o konkurencji, miał na myśli m.in. sąsiednią Tanzanię, z którą Kenia konkuruje pod względem jakości „dzikiego” wypoczynku. Cierpią na tym turyści – poprzez podwyższanie cen, władze obu krajów chcą udowodnić, że ich oferta jest wyjątkowa i warta swojej ceny.

Jeśli chodzi o drastyczne podwyższanie cen, idealnym przykładem jest Park Narodowy Tsavo East, popularny wśród zagranicznych turystów ze względu na bliskość wybrzeża. W przeszłości 24-godzinny bilet wstępu kosztował 52 dolary (ok. 214 zł). Teraz, w sezonie wysokim, cena za wejście ma wynieść już 80 dolarów (ok. 329 zł). Park Narodowy Amboseli u podnóża najwyższej góry Afryki, Kilimandżaro ma wkrótce kosztować od 80 dolarów w sezonie niskim do 100 dolarów w sezonie wysokim (ok. 411 zł). Za 100 dolarów będzie można także wejść na teren „stolicy dzikiej przyrody”, czyli Parku Narodowego w Nairobi. Wcześniej żyjące na południu stolicy Kenii lwy, nosorożce czy zebry można było podziwiać za 43 dolary (ok. 177 zł).

Nadmiar łóżek w Masai Mara

Najsłynniejszy obszar chroniony w Kenii, czyli Masai Mara, graniczący ze słynną na całym świecie Serengeti w Tanzanii, stał się w ostatnich miesiącach przedmiotem wewnętrznych sporów. Wszystko za sprawą faktu, że na obszarze 1555 kilometrów kwadratowych znajduje się obecnie 49 obozów i schronisk, a także 153 kolejne poza obszarem chronionym. Regionalny samorząd wyliczył, że dostępnych jest w nich ponad 5,8 tys. łóżek. W zestawieniu do powierzchni rezerwatu, wydaje się to być zdecydowanie zbyt dużą liczbą.

Cytowany przez Travel Weekly Brian Heath, dyrektor generalny Mara Conservancy, organizacji chroniącej obszar Masai Marawielu nowo utworzonym obozom brakuje odpowiednich licencji rządowych. Ponadto wiele osób podających się za przewodników nie posiada akredytacji. To kolejny szkopuł, który z jednej strony może zniechęcać turystów do odwiedzania tego wyjątkowego obszaru, a z drugiej wywołuje wieczne przepychanki w kenijskim rządzie.

Technologia nie radzi sobie z e-wizami

W odpowiedzi na długie kolejki, jakie tworzyły się w urzędach imigracyjnych na lotnisku w Mombasie i Nairobi, a także w nadziei na walkę z korupcją, w Kenii wprowadzono e-wizy. Docelowo miało to ułatwić proces przyjmowania turystów, ale jak się okazało, przeszkodą stała się… technologia.

Do wizy należy podać wiele danych, takich jak imię i nazwisko oraz zawód matki i ojca. Do wniosku wymagane są także zdjęcia i potwierdzenia rezerwacji, które muszą mieć określone rozmiary, a także dowód uiszczenia opłaty. W czym więc problem? Nie wszystkie przeglądarki są w stanie obsłużyć płatność, a to za sprawą specyficznego projektu serwisu e-wizowego, stworzonego przez kenijski rząd. Co więcej, od niedawna logowanie możliwe jest jedynie za pomocą kodu przesłanego e-mailem. Tymczasem wiele osób miało zgłaszać, że…nigdy nie otrzymało takiego e-maila.

Lotnicze perypetie w Kenii

Po zakończeniu przymusowego przestoju w branży lotniczej w 2020 roku na skutek pandemii, narodowa linia Kenya Airways borykała się z trudnościami finansowymi. Rząd postanowił więc ją wesprzeć i w związku z tym… nie zezwolił wielu zagranicznym przewoźnikom na starty i lądowania w Mombasie. Ucierpiały na tym m.in. Turkish Airlines, KLM czy Condor, czyli linie, które łączyły Europę z Afryką Wschodnią. Ostatecznie przewoźnicy ci wznowili loty do Kenii, a Ethiopian Airlines i Fly Dubai otrzymały ostatnio więcej slotów. Pozostaje jednak pytanie, czy to pomoże w rozwoju turystyki w kraju.

Teraz kluczową do rozwiązania kwestią w kontekście lotów do Kenii pozostają ceny biletów, które, delikatnie mówiąc, nigdy nie należały do najniższych. Przedstawiciele branży turystycznej w ostatnich miesiącach kilkukrotnie protestowali przeciwko utrzymującym się wysokim cenom i choć Kenya Wildlife Service i rząd Kenii nalegają na ich obniżenie, w praktyce nie robią zbyt wiele, aby finalnie tak się stało.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Więc twierdzi pan, panie Kawecki, że na południu stolicy Kenii żyją lewy ? 
edro, 3 września 2023, 17:55 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »