Znajdziecie tam opisanych wiele spraw, którymi żyje nasz serwis i forum: jak znaleźć promocje czy samotnie wyspać się bezpiecznie na terminalu lub dlaczego namiot najlepiej skompletować w markecie budowlanym.
To druga książka Marzeny, która pojawiła się w księgarniach. Autorka debiutowała przed trzema laty wydając „Jadę sobie. Azja. Przewodnik dla podróżujących kobiet”, w której udowadniała, że każdy – bez specjalnych przygotowań – może wyjechać w długą, samodzielną podróż.
Czytając „Lecę dalej. Tanie podniebne podróże” możecie towarzyszyć Marzenie m.in. w zimowej wyprawie na truskawki do Fezu, wiosennej – na spokojną w tym czasie Ibizę, letniej – nad Ocean Arktyczny i jesiennej – po trochę słońca na Wyspach Kanaryjskich.
Na zachętę dwa fragmenty:
Byłam za to w mieście w chmurach na Sycylii, na dunajskich wyspach i u stóp Kaukazu. Zimą zajadałam się truskawkami w Fezie, a chwilę potem – cukierkami, którymi wyjątkowo hojnie dzielił się z ludem Neron – Werona akurat świętowała karnawał i na ulicach śmiechu i zabawy było co niemiara.
Zjechałam jedną z najbardziej stromych kolejek świata i stanęłam na jednym z najbardziej widowiskowych fiordów – biel śniegu wokół kłuła w oczy. Tydzień później spacerowałam po gajach oliwnych w prażącym słońcu: Ibiza, na którą poleciałam przypadkiem, przed sezonem okazała się wyspą niemal sielską – na pustych drogach wygrzewały się jaszczurki, a wokół pachniały kwiaty.
Ale Ibizę wkrótce znokautowała Madera: wędrując przez góry, przedzierałam się przez lewkonie sięgające pasa, a liście paproci miałam nad głową. Niebieskie i różowe hortensje prawie mi obrzydły – rosły wszędzie, także na śmietnikach, zaś magnolie i anturium rozkwitały nawet w rowach. W tych dziwnych okolicznościach przyrody zjadłam najdziwniejszy owoc świata – banano-ananasa o wyglądzie kolczastej kolby kukurydzy.
Do zawodów w tej kategorii mogłyby z nim stanąć marynowane kwiaty dżondżoli, gdyby nie to, że ich smak zabijała cza – cza – gruziński bimber, którym gościnni miejscowi poją od rana do nocy. Równie gościnni Rumuni poili mnie bimbrem ze śliwek. Miał być antidotum na Drakulę i przeprawę szosą transfogaraską – gigantyczną serpentyną wiodącą przez ponurą pionową ścianę, otwartą tylko latem.
W Gruzji stanęłam także oko w oko z wilkiem, a przynajmniej w trzech krajach czułam oddech niedźwiedzia. Kwestia dzikich zwierząt powróciła w Laponii, do której poleciałam obejrzeć ruskę – czas między latem a jesienią, przez niektórych nazywany piątą porą roku, kiedy cała tundra staje się żółto-czerwona. Szczęśliwie tam w wędrówkach przez lasy i bagna towarzyszyły mi tylko renifery – za to stadnie, a na koniec spotkałam dwóch Mikołajów, przy czym jeden był prawdziwy. Nastroił mnie pozytywnie przed poznaniem diabła – miesiąc później lądowałam w miejscu z piekła rodem.
Nie złorzeczę, że tanie linie żądają dodatkowych opłat za bagaż, lądują daleko od miast i puszczają irytujące reklamy. Oczywiście wolałabym, żeby było inaczej, ale gdyby tak się stało, tanie linie nie byłyby już tanie. To nie organizacja charytatywna tylko biznes, który ma zarabiać. Niech więc sobie zarabiają jak chcą – ja dzięki temu mogę tanio latać.
Być może nigdy nie miałam z nimi żadnej „chamskiej” przygody także dlatego, że nigdy niczego specjalnego nie oczekiwałam. Tanie linie to nie trasa biznes na trasie z Europy do Singapuru, tylko taki podniebny PKS: pokazuję bilet, wsiadam, zajmuję miejsce, wysiadam. Nie żądam od konduktora darmowego wina czy własnego telewizorka. Dostaję dokładnie to, za co zapłaciłam.
Moje jedyne wymaganie: dotrzeć na czas sprawnie i bezpiecznie.
Marzena Filipczak, „Lecę dalej. Tanie podniebne podróże”, wydawnictwo – Poradnia K, 276 stron, cena – 39,90 zł, do kupienia we wszystkich księgarniach.
Konkurs
Mamy dla Was trzy egzemplarze „Lecę dalej”. Trafią w ręce tych, którzy jako pierwsi odpowiedzą poprawnie na pytanie: ile zapłaciła Marzena za swój pierwszy lot tanimi liniami?
Podpowiedź: był to bilet na przedbożonarodzeniowy weekend w Edynburgu kupiony w liniach Centralwings.
Odpowiedzi prosimy wysyłać na adres: konkurs@fly4free.pl, podając cenę biletu w tytule maila. Jedna osoba może wysłać tylko jedną odpowiedź. Odpowiedzi wysłane w inny sposób nie będą uwzględniane.
Termin nadsyłania odpowiedzi upływa w poniedziałek 9 kwietnia o 23:59. Wyniki konkursu ogłosimy we wtorek 10 kwietnia wieczorem.
Rozwiązanie konkursu (10 IV 15:20)
Prawidłowa odpowiedź to 600 zł. Pierwszy bilet Autorka kupiła nim jeszcze nauczyła się tanio latać.
Jako pierwsi prawidłowe odpowiedzi podali:
Gintaras Ivaskevicius
Łukasz Sadłoń
Krzysztof Kulik
Gratulujemy.