Fly4free.pl

Jest czego zazdrościć? Tak się latało – odwiedzamy lotniska w Polsce i linie lotnicze sprzed 50 lat

Foto: Narodowe Archiwum Cyfrowe
Dziś latanie kojarzy nam się z szeregiem szczegółowych procedur bezpieczeństwa, licznymi ograniczeniami i zakazami. Ale nie zawsze tak było. Zobacz, jak wyglądały lotniska i loty w latach 70. i 80.

Jakie są główne różnice w stosunku do dzisiejszych czasów? Przede wszystkim latanie 40 czy 50 lat temu utożsamiane było z bogactwem. Nie każdy mógł sobie na to pozwolić, a ci którym udawało się zasiąść na pokładzie samolotu mogli spokojnie zanurzyć się w luksusie.

Palenie dozwolone

Dziś wydaje się to nierealne, ale w latach 70. czy 80. palenie w samolocie było czymś absolutnie oczywistym. Oczywiście istniały strefy dla niepalących, ale w rzeczywistości bardzo często wyglądało to tak, że jedna i druga część nie była niczym oddzielona. Na przykład w Polsce na początku lat 80. ustawiano strefy palenia co drugi rząd – jeden dla palących, jeden dla niepalących.

Całkowity zakaz palenia zaczął obowiązywać dopiero w 1998 roku. W USA ostatni raz legalnie można było zapalić w lutym 1990 roku. Ludzie więc – czy chcieli czy nie chcieli – spędzali podróż w oparach dymu.

Odprawa w ostatniej chwili

Współcześnie większość lotnisk sugeruje, że najlepiej byłoby pojawić się w terminalu 2 godziny przed wylotem naszego samolotu, a w sezonie wakacyjnym – nawet 3 godziny wcześniej. Ale tak długa procedura odprawy to domena aktualnych czasów.

W latach 70. i 80. nie było skanowania całego ciała. Nikt nikomu nie kazał też ściągać butów, poza naprawdę szczególnymi przypadkami. Nie było elektroniki, którą trzeba wykładać osobno na taśmę ani dopijania wody w ostatniej chwili.

Dlatego większość pasażerów stawiała się na lot najdalej 30 minut przed czasem. I spokojnie zdążyła się odprawić.

Tylko skąd bilet?

Zapomnijcie o rezerwowaniu biletu paroma kliknięciami. Bilety sprzedawali agenci lub biura podróży. Można je też było nabyć w oficjalnych placówkach linii lotniczych. Za to niektóre linie miały zniżki dla studentów czy uczniów.

A i tak ceny potrafiły zwalić z nóg. Dziennik „Wall Street Journal” wyliczył, że średnio koszt biletu krajowego w USA w roku 1980 r. kształtował się na poziomie 592 USD. Dla porównania podobny lot dziś kosztuje średnio 337 USD.

Jedzenie tylko na pokładzie

Kto choć raz nie zasiedział się w lotniskowej restauracji, niech pierwszy rzuci kamieniem. Niestety porty lotnicze sprzed 40 i 50 lat nie mogły pochwalić się szerokim wachlarzem usług gastronomicznych. Niektóre miały jedynie skromne kawiarnie czy bufety, ale o wybrzydzaniu i marudzeniu nie było mowy.

Za to na pokładach, to już się działo. Lata 70. i 80. to był już czas wielkich zmian w postrzeganiu biznesu lotniczego, ale wiele linii wciąż serwowało ciepłe, wykwintne posiłki. Oczywiście wliczone w cenę biletu.

Dodatkowo pasażerowie mogli liczyć na nielimitowany alkohol, a jedzenie podawane było na normalnej zastawie – a nie jak dziś, w aluminiowych pojemnikach. Co ważniejsze, taki standard obowiązywał we wszystkich klasach, nawet ekonomicznej.

Trzeba jednak pamiętać, że to właśnie wtedy niektóre linie odkryły, że na karmieniu pasażerów można sporo zaoszczędzić. Krąży nawet taka anegdota. wedle której w 1987 roku American Airlines zaoszczędziły 40 000 USD po tym, jak postanowiły odjąć zaledwie jedną oliwkę z każdej serwowanej sałatki.

Klient nasz pan

A skoro już o przestrzeni mowa, to faktycznie lata 70. i 80. to czas, w którym na większości tras można było naprawdę wyłożyć nogi wedle uznania. Co ciekawe, wiele linii oferowało też kocyki i poduszki, ale w przeciwieństwie do tych dzisiejszych nie były one wymieniane po każdym pasażerze.

W przypadku narodowych przewoźników, którzy podpisali umowy na międzynarodowe loty, stawki były odgórnie narzucane. Zysk nie był więc najważniejszy podczas oceny potencjalnej współpracy, dlatego wiele linii mogło pozwolić sobie na rozpieszczanie pasażerów.

Dopiero pojawienie się konkurencji zmusiło linie lotnicze do walki o klienta i w konsekwencji obniżenie cen.

Bagaż wedle uznania

Maksymalna liczba sztuk bagażu? Zapomnij. W latach 70. i 80. Można było zabrać na pokład tyle, ile się chciało. Choć obowiązywały limity wagi, bo i możliwości linii lotniczych były inne, o tyle liczba sztuk była dowolna.

Jeśli ktoś miał ochotę mieć ze sobą 10 małych toreb, to nikt nie widział w tym nic złego. Podobnie zresztą było z ich zawartością.

Nikt nie myślał nawet o zakazie przewożenia płynów, więc szampony i wszelkie kosmetyki – w miarę dostępności – latały w dużych opakowaniach. Niejednokrotnie przewożono też inne rzeczy, które dziś są na długiej liście zakazanych przedmiotów. Po prostu nikomu nie przyszło do głowy, że można ich zabronić. Wszystko zmieniło się oczywiście po zamachu na World Trade Center w 2001 roku.

Polska to nie Ameryka

Niestety, nie wszędzie było tak samo. Nie można zapomnieć, że między liniami lotniczymi istniały spore różnice. Na przykład, gdy polski LOT wciąż dysponował słabo wyposażonymi radzieckimi maszynami, za oceanem pasażerowie mogli rozgościć się we wnętrzach samolotów upiększonych przeróżnymi materiałami, dodatkami czy meblami.

Za to na pewno z uśmiechem wspominają te czasy stewardessy, którym często udawało się przywieźć z zagranicy cenne wtedy towary. Załoga pokładowa często kupowała rajstopy, tiule czy owoce i sprzedawała je w Polsce.

„Zwykli” ludzie decydowali się czasem na porwania samolotu, zmuszając pilotów do lądowania chociażby w Berlinie. Tam, choć sami zazwyczaj trafiali do aresztu, mogli załatwić innym pasażerom azyl polityczny. W 1987 roku PRL znalazł się w czołówce lotniczego piractwa. Żartowano nawet, że PLL LOT to skrót od „Landing on Tempelhof”. Tylko w 1982 roku na trasie Wrocław-Warszawa porwano trzy maszyny.

Niejednokrotnie też członkowie załogi po prostu nie stawiali się na lot powrotny.

Rozrywka umiarkowana

Oczywiście nie było też znanego nam dzisiaj systemu rozrywki pokładowej, a jeśli już w jakimś samolocie trafił się ekran, to było ich zaledwie kilka na cały samolot. Pasażerowie mogli liczyć na swoje umiejętności czytania z ruchu ust lub zmuszeni byli kupić słuchawki. A te kosztowały nawet 8 USD.

Zobaczcie galerię niezwykłych zdjęć z polskich lotnisk w latach 70. i 80.:

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Avatar użytkownika
Przy tych stolikach na gdańskim lotnisku to jadłam flaczki jeszcze w roku 2004-2005
spty13, 24 sierpnia 2017, 21:58 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »