Największa choinka na świecie i hektolitry grzanego wina. Dortmund wie, jak umilić oczekiwanie na Gwiazdkę!
Prószący śnieg, aromatyczne i pełne przypraw grzane wino, kolorowe światełka w ciepłych barwach i bożonarodzeniowo-zimowy nastrój, który udziela się niemal wszystkim. Tak właśnie wyglądają świąteczne jarmarki w niemieckim Zagłębiu Ruhry. A najwspanialszy z nich znajdziecie w Dortmundzie!
Niemieckie jarmarki, czyli Weihnachtsmarkt znane są w całej Europie i uważane za jedne z najlepszych wydarzeń okołoświątecznych, jakie można sobie wyobrazić. Ich tradycja sięga XIV wieku, a dziś przyciągają miliony osób. Zawsze organizowane są w centrach miast, pod gołym niebem. Największy z nich odbywa się w Kolonii, ale w innych miastach także nie brakuje atrakcji, a stoiska i oferta rozrywkowa zadowoli każdego. My przyjrzymy się temu w Dortmundzie.
Nawet jeśli święta Bożego Narodzenia nie są wam szczególnie bliskie pod względem religijno-ideologicznym, to nic nie szkodzi. Potraktujcie jarmark jak atrakcję turystyczną, która pachnie piernikiem, goździkami i pomarańczą, a za cel ma przede wszystkim… dostarczać ludziom rozrywki.
Co robić?
Warto pamiętać, że jeden z najbardziej rozpowszechnionych symboli świąt, czyli ozdobione lampkami i bombkami drzewko wywodzi się właśnie z Niemiec. Według legendy zwyczaj narodził się w 1419 roku, gdy piekarze powiesili na drzewku słodycze i wypieki, a zjeść można je było dopiero po Nowym Roku! Tutejsze jarmarki nie zapominają o tym fakcie, dzięki czemu np. w Dortmundzie możecie zobaczyć największą naturalną choinkę na świecie. Składa się na nią aż 1700 mniejszych drzewek, a montowanie jej w całość trwa zwykle 4 tygodnie. W ubiegłym roku mierzyła 45 metrów wysokości i zdobiło ją niemal 50 tys. lampek.
Nie przegapcie także możliwości zrobienia własnego bożonarodzeniowego talara, czyli dawnej monety czy szansy na wysłanie świątecznych życzeń prosto z okolicznościowej poczty, która czeka na wszystkich turystów.
Na jarmarkach nigdy nie brakuje też muzyki na żywo, występów artystycznych, jasełek, konkursów, rozdawania prezentów i oczywiście straganów. Na przystrojonych stoiskach można kupić rękodzieło, piękne lub słodkie kalendarze adwentowe, regionalne wyroby, a także przepiękne świąteczne ozdoby. Warto przyjrzeć się Schwibbogen, czyli fenomenalnie zdobionym świecznikom, które według niemieckiej tradycji na czas adwentu stawia się w oknie. Ciekawą pamiątką są też Räuchermann, czyli swego rodzaju latarenki na małe świeczki i olejki, które przypominają ludzkie postaci albo figurki Nussknacker, czyli dziadka do orzechów.
Co jeść i pić?
Zimowa aura, atrakcje i sporo krążenia pomiędzy straganami zwykle skutkuje głodem. Ale oczywiście i na to jarmarki są przygotowane. Tu nikt nie powie „zostaw, to na święta”, a specjały niemieckiej (i nie tylko!) kuchni czekają, by trafić prosto do naszych żołądków.
Na pewno warto spróbować przynajmniej kilku rzeczy, choć wiele z nich będzie wam doskonale znanych. Dla wygłodniałych polecamy grillowane i pieczone kiełbaski, czyli Bratwurst podawane na różne sposoby. W całości, pokrojone, z sosem albo bez – zawsze smakują świetnie. Serwuje się je z pieczywem lub charakterystycznym solonym preclem. Na straganach nie brakuje też golonek i kapusty w przeróżnych formach. Czasem zdarzają się także wyroby z ziemniaków i mąki np. przeróżne kluski czy Reibekuchen – znane nam jako placki ziemniaczane albo wszelkie jednogarnkowe potrawy – od gulaszy po… bigos.
Spragnieni słodyczy powinni skusić się na wszechobecne, aromatyczne Lebkuchen, czyli pierniki udekorowane na tysiąc różnych sposobów. Przy okazji można je też zabrać jako pamiątkę, bo piernik to jedno z tych ciast, które może długo czekać na konsumpcję. Choć niewielu potrafi się powstrzymać przed zjedzeniem ich tu i teraz. Koniecznie pozwólcie sobie też na krótką przerwę z pieczonymi orzechami, owocami w czekoladzie, marcepanowymi słodyczami albo wszelkimi wyrobami z miodu.
Oczywiście nie może też zabraknąć czegoś do popicia. Eierpunch to białe wino i liker jajeczny podawany dodatkowo z bitą śmietaną. Warto spróbować także Feuerzangenbowle, czyli ponczu zrobionego z wina, przypraw, karmelizowanego cukru i rumu albo Glühwein, czyli przepysznego, wypełnionego przyprawami i rozgrzewającego jak nic innego, grzanego wina. A jeśli tylko znajdziecie Maroni, czyli pieczone kasztany, bierzcie je w ciemno! Kto nie ma ochoty na alkohol, może rozgrzać się gorącą czekoladą.
Nie jest więc fit, beztłuszczowo czy bezglutenowo, ale za to jest pysznie, rozgrzewająco i sycąco. Widać to po ludziach, którzy nad miską ciepłego jedzenia rozprawiają o polityce, świątecznych przygotowaniach, wymieniają się pomysłami na prezenty czy wspominają, jaka była pogoda w zeszłym roku albo czy 10 lat temu rodzinne zjazdy miały więcej magii.
Kwestie organizacyjne
Dortmund poświęci na świąteczny jarmark najwięcej dni z całego Zagłębia Ruhry. Tu bożonarodzeniowy handel i atrakcje wystartują 22 listopada i będą trwały aż do 30 grudnia. Od poniedziałku do czwartku stoiska będą otwarte między 10 a 21, w piątki i soboty od 10 do 22, a w niedziele od 12 do 21.
Co ważne, do całego Zagłębia Ruhry bez trudu dostaniecie się drogą lotniczą. Bezpośrednie połączenia do Dortmundu z Krakowa oferuje Ryanair, a z Gdańska, Wrocławia, Katowic i Olsztyna Wizz Air. Można też próbować dojechać samochodem, ale z Wrocławia i Poznania to ok. 8 h jazdy, z Krakowa, Gdańska i Warszawy 10 h. Najszybciej jest ze Szczecina – niecałe 7 h.






Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?