Jak śmiertelnie obrazić ludzi za granicą? Czasem wystarczy uśmiech. Przekonajcie się
Planując nasze podróże staramy się dowiedzieć jak najwięcej o kraju, do którego się wybieramy. Studiujemy mapy, obmyślamy trasy i zbieramy informacje o najciekawszych atrakcjach turystycznych. Warto przy tym także zapoznać się z kulturą i zwyczajami mieszkańców, żebyśmy ich przez swoją niewiedzę nie obrazili. A o to, w niektórych przypadkach, naprawdę nietrudno!
Jeśli wejdziesz między wrony…
W Korei wystarczy uśmiechnąć się do nieznajomego na ulicy, żeby głęboko go urazić. Dlaczego symbol dobrej woli powoduje taką reakcję? Bo Koreańczycy wierzą, że poprzez uśmiechanie się traktujemy ich pobłażliwie i myślimy o nich jak o.. głupcach. Mieszkańców tego kraju, podobnie jak i Japończyków, także mocno dotkniemy zostawiając napiwek. Ten kojarzy się z żebraniem i jałmużną. Co prawda w wielu regionach powoli zaczyna to ulegać zmianie przez coraz większy napływ turystów, jednak radzimy być w tej materii ostrożnym i dyskretnym. Po co tworzyć sobie z miejsca niepotrzebnych wrogów? Zapytajcie o to Japończyków, w towarzystwie których właśnie wydmuchaliście nos! Wykonanie tej czynności publicznie jest traktowane jako olbrzymia zniewaga i wyraz braku manier. Podobnie zostaniemy odebrani w większości krajów Bliskiego Wschodu, Azji i Afryki, jeśli wystawimy stopy (konkretnie ich spód) w kierunku innej osoby lub wyraźnie je wyeksponujemy np. trzymając w górze.
Zachowanie, które może nam przysporzyć najwięcej problemów, to publiczne okazywanie uczuć. Wybierając się do Indii, szczególnie w rejony rzadziej uczęszczane przez turystów, warto powstrzymać się od publicznych czułości, które często postrzegane są jako zachęta do praktyk przedmałżeńskich i przez to sieją zgorszenie. O przytulaniu możemy także zapomnieć w północnej i zachodniej Afryce. Tam turyści mogą sobie pozwolić co najwyżej na trzymanie się za ręce i to tylko pod warunkiem, że są małżeństwem. Z kolei w krajach muzułmańskich publiczne przytulanie się jest akceptowalne jedynie w obrębie tej samej płci. Podobnie rzecz się ma w Indiach czy Nepalu. Ponieważ okazywanie uczuć budzi emocje, singapurskie władze zakazały takich zachowań w miejscach publicznych. Mają do tego prawo jedynie pary posiadające specjalne pozwolenie! Ale to jeszcze nic. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich za buziaka można nawet trafić do więzienia!
Jak widać naprawdę nietrudno obrazić ludzi wychowanych w innej kulturze. Niewiarygodne jest to, że nawet może się do tego przyczynić wręczenie prezentu! Jeśli więc będziemy chcieli komuś w ten sposób podziękować, pamiętajmy, żeby wcześniej odrobić lekcję i zapoznać się z lokalnymi zwyczajami. I tak w krajach azjatyckich i na Bliskim Wschodzie podarunki wręczamy prawą ręką lub oburącz. Podobny protokół stosuje się w niektórych krajach afrykańskich, m.in. w Ghanie i Kenii.
Ważna uwaga w przypadku krajów muzułmańskich – prezenty wręczamy mężczyźnie, nigdy jego żonie.
Będąc w Jemenie, Malezji czy Arabii Saudyjskiej obdarowujemy tylko te osoby, z którymi jesteśmy w bliższych relacjach. W innym przypadku może to wprowadzić obdarowaną osobę w zakłopotanie lub zostać uznane za obraźliwe. Ogromnym nietaktem będzie także wręczenie Hindusowi prezentu ze skóry, jako że większość mieszkańców Indii to wegetarianie. Natomiast jeśli zechcemy zrobić prezent Tajowi, zapomnijmy o butach, kapciach czy skarpetkach. Według buddystów stopa jest najmniej świętą częścią ciała, więc nasz podarunek nie znajdzie uznania a wręcz urazi obdarowanego.
Nigdy lewą ręką
Jedzenie odgrywa bardzo istotną rolę w naszych podróżach. Ważne, żeby pozostać otwartym na nowe smaki i skosztować miejscowych specjałów, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydają nam się one ohydne. Odmowa spróbowania lokalnej kuchni to najszybszy sposób zrażenia do siebie lokalsów. A to dopiero początek listy.
Najważniejszą z zasad obowiązujących przy stole w wielu krajach Azji, Bliskiego Wschodu i Afryki jest korzystanie z prawej ręki, nigdy lewej, bo ta uznawana jest za nieczystą i podczas biesiady powinna cały czas znajdować się poza stołem. Pod żadnym pozorem nie podajemy nią jedzenia ani nie spożywamy posiłku. To dlatego, że w tych kulturach lewa ręka służy do innych celów, a konkretnie – załatwiania się.
W zależności od miejsca, do którego się udajemy, powinniśmy poddać się obowiązującym regułom. To uchroni nas przez niezręcznymi sytuacjami. Taka może się wydarzyć, gdy u gospodarzy w Chinach zjemy wszystko, co znajdzie się na naszym talerzu. Wykażemy się tym samym pazernością i złym wychowaniem. To dlatego, że gospodarz jest zobowiązany do napełniania nam pustego talerza dopóki czegoś na nim nie zostawimy. Inaczej sprawy się mają w Gruzji przy wznoszeniu toastów podczas supry – biesiady prowadzonej przez tamadę tzw. mistrza ceremonii. To on wyznacza moment, kiedy można chwycić za kieliszek. Po każdym toaście następuje chwila rozmowy, nieraz śpiewów – w tym czasie nie należy samemu popijać wina, bo wywołuje to niesmak u zgromadzonych.
Z prawdziwym wyzwaniem jednak możemy się spotkać w japońskim domu, gdzie posiłek będziemy jeść za pomocą pałeczek. Nieodpowiednie ich użycie może bardzo urazić naszych towarzyszy. Czego więc nie należy robić? Nie wskazujemy pałeczkami ani jedzenia, ani ludzi, nie machamy nimi, nie krzyżujemy ich, ani nie oblizujemy. Najgorsze jednak co można zrobić, to włożyć pałeczki pionowo do miski z jedzeniem. Tym gestem przypomnimy obecnym o śmierci ich najbliższych.
Jeszcze przyjacielskie czy już obraźliwe?
Ile razy używaliśmy rąk, próbując wytłumaczyć nasze potrzeby i myśli? Z pewnością nie raz. Gesty są bardzo przydatne, gdy chcemy się z kimś porozumieć nie znając wspólnego języka. Niektóre z nich są oczywiste i nie wymagają tłumaczenia. Kłopoty jednak zaczynają się wtedy, gdy przyjacielski (naszym zdaniem) gest może zostać zupełnie inaczej odebrany. Świetnym tego przykładem jest kciuk uniesiony w górę, który w wielu krajach, głównie anglojęzycznych, ale także w Polsce, jest oznaką sukcesu i powodzenia. Jednak już w krajach islamskich czy Ameryce Łacińskiej to jeden z najbardziej obraźliwych i wulgarnych gestów. Tam zostanie on w najlepszym razie odczytany jako „wypchaj się”, w najgorszym – nawiąże do seksu analnego („wsadź sobie w d…”).
Kolejnym kontrowersyjnym gestem może być kółeczko „perfect” (łączymy kciuk z palcem wskazującym). Pokazujemy ten znak, jeżeli chcemy coś pochwalić, powiedzieć, że jest wysokiej jakości. Nie zostanie to jednak odebrane w ten sposób we Francji czy Belgii, gdzie gest ten oznacza zero lub nic. Z kolei w Meksyku, Turcji czy Rosji damy do zrozumienia, że nasz rozmówca jest… dupkiem. Gorzej już może tylko być w krajach śródziemnomorskich i Ameryki Południowej, gdzie znak ten uznaje się za odwzorowanie odbytu.
Sporych nieprzyjemności może nam także dostarczyć wzywanie kogoś palcem wskazującym. W Europie i Ameryce Północnej stosuje się ten gest wobec znajomych lub dzieci. Ale już w Australii, Indonezji, krajach Ameryki Łacińskiej przywołuje się nim prostytutki, a na Filipinach – psy. Taki gest, niewątpliwie w tych rejonach obraźliwy, może się skończyć złamaniem palca czy nawet aresztowaniem!
Wydawać by się mogło, że równie niewinnym znakiem jest otwarta dłoń z rozpostartymi palcami w kierunku rozmówcy, która uchodzi za gest pojednawczy oraz za powitanie. Tak jest m.in. w USA i niektórych częściach Europy. Jednak już w Afryce, Pakistanie, czy Grecji ma znaczenie obelżywe. Gest znany w Grecji jako „moutza” pochodzi jeszcze z czasów Bizancjum. Oznacza ni mniej ni więcej tylko „zjedz moje fekalia”. Jeśli więc zdarzy nam się drobna sprzeczka z miejscowymi, zdecydowanie nie należy łagodzić sytuacji układając dłoń w taki sposób.
Śmierdzi ci jak białemu spod pachy
Każdy kraj na świecie dysponuje barwnym arsenałem zniewag, z czego niektóre znane są tylko określonemu kręgowi kulturowemu i są niebywale (żeby nie powiedzieć „śmiertelnie”) obraźliwe. Testowanie ich na tubylcach nie należy więc do najmądrzejszych posunięć.
Jednym z najłatwiejszych (i najbardziej uniwersalnych) sposobów na obrażenie kogoś jest stwierdzenie, że nie należy on do najbardziej urodziwych. Bułgarzy powiedzą, że „jest tak brzydki jak sałata”, Islandczycy – „ma twarz, którą tylko matka może kochać”, a Hiszpanie, że „jest brzydszy niż pacha małpy”. Zwierzęta dość często pojawiają się we wzajemnym obrzucaniu się obelgami. Zirytowany Portugalczyk każe swojemu adwersarzowi „pójść uczesać małpę”, a Szkoci pożyczą, żeby „zjadł cię kot, a potem kota diabeł”. Jednak zdecydowanie najczęstszymi bohaterami pojawiającymi się w zniewagach są osły.
Szwedzi powiedzą o kimś, kto nie może się zdecydować, że „jest jak osioł pomiędzy dwoma snopami siana”. Z kolei w Hiszpanii, o tych co nie potrafią zrozumieć puenty mówi się, że „widzą mniej niż troje ludzi na ośle”. Turcy nazywają daną osobę „synem osła”, gdy są już naprawdę zdenerwowani. Jednak znacznie poważniejszą obelgą w tamtych rejonach jest nazwanie kogoś „najuprzejmiejszym ze wszystkich ludzi z najmiększymi kolanami”. Al-Mutanabbi, 10-wieczny arabski poeta, wyrecytował to zdanie złodziejowi, który próbował go okraść. Określenie „najmiększe kolana”, to aluzja to bycia homoseksualistą. Bandyta poczuł się tak urażony, że zabił poetę na miejscu.
Zniewagi potrafią być abstrakcyjne, zabawne, ale i podchwytliwe. Persowie okażą pogardę mówiąc: „spróbuj namalować mojego bąka”. Z kolei mieszkańcy Wybrzeża Kości Słoniowej wyrażą dezaprobatę wobec rozmówcy twierdząc: „śmierdzi ci jak białemu spod pachy”.
Nie dajmy się zwieść, gdy w Chinach jeden mężczyzna powie drugiemu, że ten „ma ładny zielony kapelusz”. To nie komplement, a najsilniejsza zniewaga, sugerująca, że mężczyzna jest zdradzany przez żonę. Określenie najprawdopodobniej pochodzi z czasów dynastii Tang, gdy męscy pracownicy domów publicznych nosili zielone czapki.




