Jak linie z Europy radzą sobie z sankcjami Rosji? Po zmianie tras loty wydłużone nawet o 3,5 godziny!
Zakaz korzystania z przestrzeni powietrznej dla samolotów z Rosji wprowadzony przez kraje UE i Wielkiej Brytanii mocno pokiereszował tamtejsze linie lotnicze, choć nie da się ukryć, że analogiczne rosyjskie restrykcje także poważnie uderzą w wiele linii lotniczych z Europy, które dopiero co zaczęły odbudowywać się po pandemii koronawirusa. Chodzi tu przede wszystkim o możliwość przelotów nad Syberią, czyli najkrótszą drogę lotniczą do Azji, w tym do Chin, Japonii czy Korei Południowej, z której korzysta większość przewoźników. I nawet zważywszy na wciąż obowiązujące we wspomnianych powyżej krajach restrykcje, to i tak dla nich bardzo poważny cios. Spójrzmy, jak radzą sobie z sankcjami przewoźnicy z Europy.
Chalkidiki od 2696 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Modlin)
Sharm El Sheikh od 2295 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Costa Brava od 2119 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Lublin)
Kto odwołuje loty? Nie tylko Europejczycy, ale też… linie z Japonii
Zacznijmy od przewoźników, którzy odwołują loty. W środę dziennik „Asahi Shimbun” poinformował, że od ogłoszenia przez Rosję sankcji odwołane zostały przynajmniej 23 loty między Japonią i Europą, a linie, które odwołały połączenia, to m.in. KLM, Finnair, Lufthansa i Air France.
W czwartek do grona tych przewoźników dołączyły 2 największe japońskie linie, czyli Japan Airlines i ANA. W czwartek odwołały wszystkie połączenia do Europy, a od piątku i kolejnych dni zamierzają je odwoływać lub puszczać dłuższymi trasami. Powód? Obaj przewoźnicy także korzystają z możliwości przelotów nad Rosją, co w następstwie obecnej sytuacji budzi u linii obawy o bezpieczeństwo.
– Na bieżąco monitorujemy sytuację, ale patrząc na obecne wydarzenia w Ukrainie i szereg towarzyszących im ryzyk, zdecydowaliśmy się na odwołanie lotów – komentuje w rozmowie z Reutersem rzecznik linii JAL.
Z danych Flightradar wynika, że obie linie wykonują około 60 lotów tygodniowo w kierunku Europy przez rosyjską przestrzeń powietrzną.
Linie w Europie walczą, ale czas lotu mocno się wydłużył
Z danych Eurocontrol wynika, że przed wybuchem wojny w Ukrainie i sankcjami linie z krajów UE wykonywały nawet 90 przelotów dziennie przez rosyjską przestrzeń powietrzną. Teraz muszą szukać okrężnych dróg, co mocno wydłuża czas lotu. Jak bardzo? To zależy od położenia przewoźnika – linie British Airways i Virgin Atlantic informują, że na takich trasach jak z Londynu do Islamabadu, Lahore czy Delhi czas przelotu po zmianie trasy na alternatywną wydłużył się od 15 do 60 minut.
W całej sytuacji próbuje się odnaleźć linia Air France. Jak czytamy w serwisie Business Traveller, francuski przewoźnik wykonał we wtorek przelot z Tokio do Paryża trasą przez Kazachstan (z pominięciem Rosji). Całkowity czas lotu wyniósł 15,5 godziny, czyli ok. 2 godziny dłużej niż normalnie. Nie ma w tej chwili jasności, czy przewoźnik w dalszym ciągu będzie realizował loty na tej trasie, podobnie jak połączenia do Chin i Korei Południowej, które także będą znacząco wydłużone.
Odbudowywać siatkę próbuje też Finnair, o którego trudnej sytuacji pisaliśmy już na naszych łamach. Kilka dni temu przewoźnik ogłosił że oprócz zawieszenia lotów do Rosji (przynajmniej do 28 maja), zawiesza też do 6 marca trasy do Japonii, Korei i Chin, teraz zaś linia ogłosiła, że… od 9 marca wznawia trasę do Tokio. Połączenie z Helsinek będzie realizowane 4 razy w tygodniu, a ponieważ loty będą realizowane z pominięciem rosyjskiej przestrzeni powietrznej, czas lotu potrwa ok. 13 godzin. Dla porównania: serwis Business Traveller przypomina, że przed wprowadzeniem sankcji rozkładowy czas przelotu na trasie Helsinki-Tokio wynosił ok. 9,5 godziny, a z Tokio do Helsinek – ok. 10 godzin i 15 minut. Oznacza to, że po wznowieniu tego połączenia, loty będą dłuższe o 3,5 godziny niż w pierwotnym rozkładzie sprzed rosyjskich sankcji!
Linia informuje też, że pracuje nad alternatywnymi rozkładami na trasach do Korei i Chin, które być może także zostaną wkrótce wznowione.
Jednocześnie Finnair informuje, że w dalszym ciągu będzie wykonywał loty na innych trasach do Azji: z Helsinek do Bngkoku, Phuket, Singapuru i Delhi oraz ze Sztokholmu do Phuket. Na tych trasach średni czas lotu wydłuży się o około godzinę. Finnair informuje, że podczas wszystkich lotów do Azji będzie realizowany normalny serwis pokładowy i posiłki, jednak jednocześnie z uwagi na dłuższe czasu lotu linia zachęca pasażerów do zabierania ze sobą własnych przekąsek.

Czy LOT dużo straci na sankcjach?
Sankcje odczuje też nasz narodowy przewoźnik, który już w sobotę ogłosił, że będzie latał do Seulu okrężną drogą, przez co czas lotu wydłuży się o nieco ponad godzinę. Podobnie wydłuży się czas przelotu z Warszawy do chińskiego Tiencin, choć akurat ta trasa została zawieszona do końca marca.
Stało się tak na wniosek chińskiego regulatora po tym, gdy po wylądowaniu kilku pasażerów miało pozytywne wyniki testu na koronawirusa. To kolejne takie zawieszenie trasy LOT przez Chińczyków – poprzednie miało miejsce w styczniu. Przewoźnik tłumaczył wówczas, że wszyscy pasażerowie, u których wykryto koronawirusa, przed wylotem z Warszawy mieli negatywne wyniki testów na COVID-19.
W przypadku LOT warto jednak pamiętać o szerszym kontekście działań wojennych i prowadzonej przez Rosji agresji w Ukrainie. Zwraca na to uwagę w swojej analizie serwis pasażer.com. Według jego wyliczeń, LOT przed pandemią mógł liczyć na ok. 1 mln pasażerów transferowych z Białorusi, Rosji i Ukrainy. Jest to ruch, który teraz, w wyniku działań wojennych, narodowy przewoźnik najpewniej straci, co zaś oznacza, że linia musi niezwłocznie dokonać zmian w swojej strategii rozwoju.
Sankcje Rosji i dłuższe loty. O ile zdrożeją ceny biletów?
Konieczność latania do Azji okrężną drogą oznacza, że przewoźnicy będą musieli wydać więcej na paliwo lotnicze, w konsekwencji zaś wydaje się, że nieuniknione są więc podwyżki biletów. Jak duże?
Sprawdźmy. Serwis Euronews podaje, że przykładowy lot linii Lufthansa z Frankfurtu do Pekinu wydłuża się po sankcjach o ok. 700 mil morskich (1300 kilometrów), z kolei w przypadku połączenia Finnaira z Helsinek do Tokio to dodatkowe 2000 mil morskich (ok. 3700 kilometrów).
Jak przekłada się to na koszty paliwa? John Gradek, ekspert lotniczy z kanadyjskiego uniwersytetu McGill szacuje, że każda dodatkowa godzina lotu to dodatkowy koszt paliwa rzędu 8-15 tys. EUR, w zależności m.in. od rodzaju samolotu. To oznacza, że przy maszynie pełnej pasażerów koszty mogą wzrosnąć nawet o kilkadziesiąt euro od podróżnego. Jak długo linie będą w stanie absorbować te dodatkowe koszty? Gradek szacuje, że jeśli działania wojenne (a w konsekwencji wzajemne sankcje na linii UE-Rosja) utrzymają się przez 30-60 dni, wiele linii przywróci dopłaty paliwowe do biletów, które dodatkowo obciążą pasażerów.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?