Głupi dowcipniś na wrocławskim lotnisku. Kara? 500 PLN. Czy to żart?!
Znacie przepis na BARDZO niemądry żart? Powiedzieć obsłudze portu lotniczego podczas kontroli bezpieczeństwa na lotnisku, że w swoim bagażu mamy… bombę. Wydaje się, że to tylko nierealna opowieść? Otóż nie: takie sytuacje zdarzają się naprawdę. Świeży dowód właśnie napłynął z wrocławskiego lotniska – 19-latek postawił na nogi odpowiednie służby, a jego beztroski żart uruchomił wszystkie procedury bezpieczeństwa, które obowiązują na lotnisku.
Podczas kontroli bezpieczeństwa prowadzonej przez pracowników Straży Ochrony Lotniska żartował, że posiada bombę i materiały wybuchowe. Pracownicy SOL powiadomili o zdarzeniu funkcjonariuszy z Placówki Straży Granicznej we Wrocławiu-Strachowicach. Pasażera i jego bagaż sprawdzono pod kątem pirotechnicznym i nie stwierdzono żadnych niebezpiecznych przedmiotów lub materiałów – mówi major Irena Skuliniec, rzecznik prasowy Komendanta Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Jak podaje portal lubin.pl , mężczyzna (prawdopodobnie mieszkaniec Dolnego Śląska) przeprosił za niewybredny żart. Dodatkowo musiał zaplanować swój lot w innym czasie, ponieważ kapitan samolotu, którym „żartowniś” chciał odlecieć do Doncaster, nie chciał go na swoim pokładzie.
Straż Graniczna ukarała go mandatem w wysokości 500 PLN i pouczyła o konsekwencjach takich oświadczeń.
I tutaj pytanie do was: czy uważacie że to adekwatna kara? Powtórzmy: uruchomione zostały wszystkie procedury bezpieczeństwa. Mogę napisać za siebie: gdybym był w tym czasie na wrocławskim lotnisku, i z powodu tego „dowcipnisia” mój lot zostałby opóźniony, lub w konsekwencji nie zdążyłbym na kolejne połączenie – miałbym ochotę osobiście wytłumaczyć (słownie) takiemu delikwentowi niewłaściwość jego postępowania…