więcej okazji z Fly4free.pl

Lato się skończyło? Polacy rezerwują już wyjazdy zimowe! Gdzie najchętniej wyjeżdżamy, ile płacimy i… dlaczego tak drogo?

Polacy na nartach
Foto: gorillaimages / Shutterstock

Nie zdążyliśmy jeszcze nacieszyć się wspomnieniami z wakacyjnych wojaży… a już tłumnie rzuciliśmy się do poszukiwań wymarzonego wyjazdu narciarskiego. Jakie są nasze preferencje?

Natura nie znosi próżni. Kilka tygodni temu skończyło się lato – Polacy nie czekają na nadejście zimowych miesięcy bezczynnie. Biura podróży szykują się na żniwa, a strony internetowe narciarskich kurortów odnotowują wzmożone zainteresowanie ze strony turystów z Polski.

Czy wyjazdy na narty poza granice naszego kraju stają się nową polską tradycją? I gdzie jeździmy, chcąc uniknąć „atrakcji” Zakopanego czy Szczyrku?

Polacy chcą szusować. Niekoniecznie w Polsce.

To niesamowite, jak zmieniają się preferencje wyjazdowe naszych rodaków. O ile w przypadku urlopu wakacyjnego dopuszczamy do siebie myśl, że wszystko załatwimy na ostatnią chwilę, często czekając do samego końca na ofertę „last minute” – o tyle w przypadku planów zimowego szaleństwa jesteśmy… mniej szaleni. I wolimy mieć wszystko potwierdzone wcześniej.

Dane nie kłamią: w poprzednim sezonie zimowym tylko w jednym z wiodących biur podróży 62 proc. klientów, którzy chcieli wybrać się na narciarski wypad w okresie zimowym (od grudnia do końca marca włącznie) zarezerwowało, potwierdziło i opłaciło swój pobyt do końca października.

Czekanie na okazję typu last minute? Ależ skąd! W grudniu i styczniu swoje zimowe plany narciarskie kupowało zaledwie 18 proc. Polaków.

Czy to kwestia oszczędności i promocyjnych ofert (nierzadko w formie pakietów łączących noclegi, dojazd i skipass)? A może obawa, że wszystkie ciekawe miejsca w popularnych zagranicznych kurortach narciarskich zostaną wykupione – i maruderom z Polski zostaną tylko kwatery w okolicach Zakopanego, oczekiwanie na śnieg w Beskidach i szusowanie po stokach w Zieleńcu zamiast na lodowcu w Austrii, Włoszech czy Szwajcarii?

Polak na nartach
Foto: Lukas Gojda / Shutterstock

Król jest jeden. I mówi po włosku.

Biuro podróży Neckermann opublikowało interesujący raport, w którym jak w lustrze odbijają się decyzje, leżące u podstaw planowania zimowych wyjazdów przez naszych rodaków.

Jaka jest wymarzona miejscówka na spędzenie ferii lub urlopu w środku zimy, z przypiętymi do butów narciarskich deskami? Tutaj niepodzielnie rządzą włoskie stoki.

Mimo faktu, iż z Polski czeka nas spory kawałek drogi (zdecydowanie bliżej jest do naszych południowych sąsiadów lub do Austrii), to właśnie Włochy i mnogość tras w okolicach Livigno, Val di Fiemme czy Val di Sole działają jak magnes na Polaków.

Nie bez znaczenia jest również bogata oferta „apres-ski” – bo przecież po zejściu ze stoku ważne jest to, aby móc spędzić pozostałą część dnia (i wieczoru) w ciekawy sposób.

I tutaj Włosi stają na wysokości zadania: na turystów czekają setki restauracji serwujących regionalne dania, koncerty (nierzadko znanych zespołów) czy animacje. Część z włoskich kurortów, widząc tysiące narciarzy z Polski, organizuje w czasie sezonu specjalne „Dni Polskie” – ściągając na nie gwiazdy z naszego kraju.

Wszystko po to, aby polski klient był zadowolony. Bo zadowolony klient to gwarancja, że w przyszłym sezonie również wybierze ofertę Włoch, zamiast konkurencji rodem z Austrii czy Słowacji. Która, co oczywiste, sięga po te same środki i formę zachety.

Nie tylko Italia...

Myliłby się jednak ten, kto uważa, że Polacy skolonizowali włoskie stoki. Niegasnącą popularnością cieszą się wyjazdy nieco bliżej.

– Co roku wybieram ofertę, która maja Słowacy. Nie rozumiem, dlaczego po polskiej stronie Tatr nie możemy mieć chociaż namiastki tego, co mamy w kurortach narciarskich u naszych południowych sąsiadów – zżyma się Marek Bąkiewcz, przedsiębiorca z Krakowa.

A dlaczego właśnie Słowacja?

– W moim przypadku to kwestia czasu i transportu. Z Krakowa mam naprawdę blisko w Tatry. Odpada całonocna podróż samochodem lub poszukiwanie ofert lotów w pobliże włoskich lub szwajcarskich stacji narciarskich – tłumaczy p. Marek.

Jego słowa potwierdzają obserwacje własne. Za każdym razem, gdy zimą przebywam po słowackiej stronie Tatr, czuję się jak… w Polsce.

Wszędzie dookoła rozbrzmiewa nasz język, a jedyną różnicą jest chyba to, że płacimy w euro, a nie w złotówkach. Chociaż i w tym przypadku zdarzają się często sytuacje, gdy nasza walutą rozliczymy rachunek w restauracji czy sklepie.

Nie zapominajmy również o Czechach (Harrachov i Szpindlerowy Młyn od dawna są przygotowane na tłumy polskich narciarzy, którzy zimą okupuja pobliskie stoki) i oczywiście o Austrii z jej doskonale przygotowanymi kurortami.

Kurort narciarski
Foto: ansharphoto / Shutterstock

Co z Polską?

Cóż, z zimowym wypoczynkiem w naszym kraju jest podobnie, jak ze spędzaniem wakacji nad Bałtykiem. Są osoby, dla których to idealna miejscówka.

I nawet widoczne gołym okiem różnice między ofertą zimowych narciarskich ferii w Polsce a dowolnym krajem alpejskim nie odwiodą ich od zmiany przyzwyczajeń.

Świadomość bogactwa możliwości jest jednak coraz większa.

– Przeliczyłem kiedyś z ciekawości koszt tygodniowego pobytu w Austrii, w pobliżu Kaprun – Zell am See, oraz zimowego wypadu do Zakopanego. Mówię tutaj o zbliżonej klasie hotelu i pobycie z całą 4-osobową rodziną. Wyszło bardzo podobnie – opowiada Marcin z naszego forum Fly4free. – I teraz najlepsze: porównanie możliwości jeżdżenia na nartach w Zakopcu i w Austrii. Tutaj nie ma czego porównywać – gorzko puentuje Marcin.

Z tym argumentem faktycznie trudno dyskutować. Warunki śniegowe w Polsce bywają bardziej nieprzewidywalne niż rozkład Ryanaira podczas strajku personelu pokładowego. I urlop narciarski łatwo może zmienić się w wyjazd spędzony na oczekiwaniu, aż warunki na stoku pozwolą na szusowanie.

Polak na nartach

Wróćmy do konkretów. Magdalena Plutecka, rzecznik prasowy Neckermann Podróże, pokazuje dane:

– Coraz chętniej narciarze wybierają obiekty o wyższym standardzie i z wyżywieniem. Średni koszt narciarskiego wyjazdu za granicę wynosi 1294 PLN na osobę, bez karnetu i kosztów dojazdu – informuje Magdalena Plutecka.

Na jak długo najchętniej wyjeżdżają Polacy? Królują pobyty 7-dniowe. Tydzień to dla większości naszych rodaków wystarczający okres, aby móc poszaleć na stoku i odpocząć od codziennych zajęć.

Zdecydowanym liderem jest okres ferii zimowych w Polsce (przypadają w różnych terminach w poszczególnych województwach, zamykając się najczęściej w zakresie 12.01-24.02).

– Trudno się temu dziwić. Przecież to idealna okazja na rodzinne spędzenie czasu – potwierdza Janusz Gierak z małopolskiego biura podróży. – Ale coraz częściej Polacy decydują się na narciarskie Boże Narodzenie lub Sylwestra – dodaje.

Dane, które przygotował Neckermann Podróże, pokazują tez inne oblicze wyjazdów narciarskich. Wyjazdy rodzinne to wprawdzie 41 proc. wszystkich „zimowych szaleństw”, ale aż 34 proc. rezerwowanych wypadów to wyjazdy na narty lub snowboard w gronie znajomych.

Co z parami? To 23 proc. klientów zainteresowanych zimowymi podróżami w poszukiwaniu śniegu. Na tym tle single są najmniej liczną grupą turystów – stanowiąc zaledwie 2 proc. klientów. Nie lubimy jeździć na nartach samotnie?

Foto: Neckermann Podróże

Na narty!

Obserwujemy zatem stały trend, gdzie sprawdza się reguła: szybciej znaczy lepiej? Eksperci od „białego szaleństwa” nie mają wątpliwości.

– Wyjazdy na narty rezerwujemy coraz wcześniej mając świadomość, iż najlepsze miejsca, obiekty położone przy stokach, z dobrym dostępem do wyciągów czy skipassem w cenie sprzedają się stosunkowo szybko. – mówi Dorota Ostalska, manager z Neckermann Podróże.

A Wy? Macie już zaplanowany zimowy wyjazd na snowboard lub narty?

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.

Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?


porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »