Tania linia rozdaje darmowe bilety. Ale musisz mieć odpowiednio „ekologiczne” nazwisko
Jeśli macie wśród swoich zagranicznych znajomych z USA kogoś kto nazwa się Green albo Greene, koniecznie powiedzcie mu, że ma okazję polecieć samolotem zupełnie za darmo. W ramach tzw. „zielonego tygodnia” linia Frontier Airlines postanowiła zrobić dość nietypową promocję.
Nie będzie zniżki dla każdego, kto zadeklaruje posadzenie drzewa ani tych, którzy przyniosą własny kubek na kawę. Nie zostaną docenieni ci, którzy zwykle wybierają pociąg zamiast samolotu ani nikt, kto jest gotowy zrezygnować z dowolnego „bzdurnolotu”. Będą jednak darmowe bilety, ale tylko dla tych osób, które mają na nazwisko Green lub Greene.
Dodatkowe haczyki? Lot docelowy musi odbyć się 13 sierpnia, a powrotny tydzień później, więc jest to oferta last minute. Dodatkowo trzeba go też opłacić z własnych pieniędzy. Linia obiecuje jednak w ciągu miesiąca wypłacić zwrot kosztów.
„Osoby, które się kwalifikują do promocji mogą otrzymać zwrot kosztów za podróż w jedną stronę lub w obie strony bez międzylądowań w kwocie do 400 USD” – czytamy w regulaminie. „Loty należy zarezerwować na flyfrontier.com, a oba odcinki podróży muszą mieć ten sam numer rezerwacji”.
Więcej szczegółów i pełny regulamin są dostępne na stronie promocji.
Pół roku temu podobną akcję przeprowadziła nieistniejąca już linia WOW Air. Wtedy rozdawała darmowe bilety na Islandię wszystkim osobom o imieniu Walenty lub Walentyna. Oczywiście nie obyło się bez haczyków – do wyboru były bowiem jedynie loty z Waszyngtonu, Bostonu, Nowego Jorku lub Detroit i terminy z zaledwie dwutygodniowym wyprzedzeniem. Być może jednak ktoś miał na tyle szczęścia, a jego możliwości urlopowe akurat pokryły się z promocją i zdążył skorzystać z promocji na finiszu funkcjonowania przewoźnika. Zaledwie 2 miesiące później linia ogłosiła upadłość.






Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?