Tajemniczy lot pewnego Embraera. Pięć przystanków na trasie do Chin zrodziło spekulacje
Embraer E175 należący do United Express klika dni temu, po locie z Houston wylądował jak zwykle w Colorado Springs. Strony śledzące ruch lotniczy na świecie wyłapały jednak, że tym razem samolot znów ruszył w drogę – na północny zachód. I to całkiem daleko.
Po wylocie z Kolorado dotarł do Seattle, później do Anchorage na Alasce i leciał dalej. Zrobił trzy przystanki w Rosji – najpierw w Anadyrze i Magadanie, żeby ostatecznie z Władywostoku pokonać ostatni odcinek – aż do chińskiego Hohhot.
Samolot z numerem rejestracyjnym N89349 szybko przyciągnął uwagę fanów ruchu lotniczego. Wszyscy zastanawiali się, po co E175 wyruszył w tak długą drogę z wieloma międzylądowaniami. To, że taki regionalny odrzutowiec jest w stanie pokonać długą trasę z przystankami nikogo nie dziwi, ale mało kto mógł zrozumieć, jaki jest sens takiego przedsięwzięcia.
Okazało się, że ten 76-miejscowy samolot, który na co dzień jest leasingowany przez United od Mesa Air Group (podobnie jak 53 inne samoloty) został na chwilę wydzierżawiony przez samego producenta. Wynajęta maszyna miała posłużyć jako model demonstracyjny dla potencjalnego klienta – właśnie z Chin.
Żadna z chińskich linii lotniczych nie operuje na Embraerach 175, więc skoro tajemniczy klient nie mógł zobaczyć samolotu na miejscu, to logicznym wydaje się, że samolot musiał przylecieć do niego. Choć wysyłanie modelu pokazowego aż z USA nie jest najbardziej ekonomicznym rozwiązaniem, to eksperci wskazują, że inni przewoźnicy, którzy byli ulokowani bliżej Chin prawdopodobnie nie byli skłonni do krótkoterminowej dzierżawy lub – co jeszcze ciekawsze – po prostu nie chcą pomagać konkurencji, jaką może stanowić wspomniany chiński klient.
I mimo że sprawa pobudziła wiele kreatywnych umysłów internautów do spekulacji na temat tajemniczego lotu, a nawet porównywania go do tajnych misji znanych z filmów o superagentach, to sam przelot okazał być się niczym niezwykłym. Ot, interesy w branży lotniczej.
fot. Flightradar24.com
Inny nietypowy ruch niedawno zrobił Boeing 787-9, który niedługo wcześniej został odebrany z fabryki przez linię Air Europa. To ich pierwsza taka maszyna, ale zamiast lecieć od razu w kierunku Madrytu, gdzie znajduje się baza przewoźnika, samolot wyraźnie przed dłuższy czas kierował się w stronę… Wielkiej Brytanii.
Powodem okazała się być dokumentacja dzierżawy, wedle której świeżo odebrany samolot musiałby pojawić się w Wielkiej Brytanii i tam załatwić „papierkową robotę”. Już w drodze okazało się jednak, że maszyna zamiast robić dodatkowy postój, może po prostu na chwilę wlecieć w brytyjską przestrzeń powietrzną i kierować się dalej do Madrytu.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?