Plaże tylko dla zagranicznych turystów, nie spotkasz tu miejscowych. Egipt zaskakuje swoją decyzją
Przynajmniej kilka publicznych plaż w Aleksandrii może niedługo zyskać status „tylko dla turystów”. Mieszkańcy są zaskoczeni, branża turystyczna już zaciera ręce, ale czy wczasowicze naprawdę tego potrzebują?
Kraj faraonów intensywnie walczy o przywrócenie swojej pozycji w branży turystycznej. Po kilku latach głębokiego kryzysu, klienci biur podróży zaczynają wracać do egipskich kurortów. A władze niektórych miast chcą im dosłownie nieba przychylić. Tak jak w Aleksandrii, która planuje stworzyć plażę wyłącznie dla zagranicznych turystów, dzięki czemu mają czuć się bezpiecznie.
– Plaże będą odpowiadać potrzebom obcokrajowców i gwarantować im prywatność – powiedział Ali al-Manesterly, przewodniczący Izby Biur Podróży Aleksandrii.
Nowy pomysł polityków jest częścią planu przywrócenia drugiego największego miasta Egiptu do łask turystów. W Grecji, na Cyprze i we Włoszech pojawią się reklamy promujące Aleksandrię, powstaną też nowe połączenia lotnicze. Ale najnowsza propozycja spotkała się z ogromną krytyką ze strony mieszkańców.
– To obraźliwe i głęboko niepokojące, przywodzi na myśl „auto-kolonializm” – komentuje Amro Ali, socjolog w rozmowie z gazetą Al-Monitor. – Aleksandria już traci swoje plaże z powodu rosnącego poziomu mórz i prywatyzacji. Pozostałe nie są dobrze utrzymane, a obywatele muszą płacić za wejście na te zadbane. I są to ceny poza zasięgiem przeciętnego Egipcjanina – dodał.
Plaże tylko dla turystów nie są szczególną innowacją, ale do tej pory były one przypisane do hoteli, które słono płacą za możliwość wydzielenia prywatnego fragmentu wybrzeża. I jeśli ktoś chciał mieć zagwarantowaną prywatność, wybierał odpowiedni hotel. Tymczasem przekształcenie miejskiej plaży w obiekt dla turystów z inicjatywy samych polityków, to już dosyć niespotykane zjawisko.
Pozostaje też pytanie, kim jest turysta? Dlaczego musi to być obcokrajowiec? Co z egipskimi wczasowiczami, którzy też chętnie kurortów korzystają z uroków lokalnych? Trzeba będzie się wylegitymować w jakiś sposób, czy może wystarczą jedynie białe ślady nierównej opalenizny świadczące o tym, że jesteśmy na urlopie? Czy może po prostu wystarczy być z innego kraju? Wystarczy z Libii czy będzie jakiś limit kilometrów albo lista krajów ze swobodnym wstępem? Tego nie wiadomo.
Widać jednak wyraźnie, że Egipt ponownie chce walczyć o turystów, choć nie ma na to jeszcze odpowiedniego pomysłu. Dotychczasowe kroki to pojedyncze akcje, które zamiast tworzyć konsekwentną strategię, są raczej punktowymi działaniami ginącymi gdzieś w ogólnym wizerunku.
Przykładowo kilka miesięcy temu rząd wypowiedział wojnę handlarzom-naganiaczom, ponieważ turyści wskazywali to zachowanie jako jedno z najbardziej irytujących. Za nagabywanie potencjalnych klientów, sprzedawcom grożą wysokie mandaty – w przeliczeniu ok. 1900 PLN. Ale odważny krok na razie dotyczy wyłącznie terenów wokół stanowisk archeologicznych i muzeów m.in. piramid w Gizie. Trudno więc przewidywać, czy turyści w ogóle zauważą różnice skoro w takich miejscach zwykle spędzają zaledwie kilka godzin w ciągu całego urlopu.