Obowiązkowe zasłanianie ust i nosa zostało wprowadzone 2 lata temu – niemal od razu po ogłoszeniu pandemii koronawirusa. I przez cały ten czas – z nielicznymi wyjątkami – zasady obowiązywały na całym świecie, we wszystkich liniach. Jednocześnie jednak zasada wywoływała wielkie emocje i doprowadziła do niejednej awantury na pokładzie – szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Powoli jednak obowiązek zaczyna odchodzić do lamusa.
Kemer od 2161 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Riwiera Albańska od 2265 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Modlin)
Dalmacja Południowa od 1971 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
Najnowszą linią, która zdecydowała się na zniesienie tego obowiązku jest easyJet. Jest jednak pewien haczyk. Poluzowanie obostrzeń dotyczy tylko tych tras, które zaczynają się i kończą w kraju, który nie wymaga noszenia maseczek. Dotyczy to więc np. połączenia z Wielkiej Brytanii na Islandię, Gibraltar, Węgry i do Danii, ale (póki co) nie z Wielkiej Brytanii do Polski (bo u nas wciąż zasłanianie ust i nosa na lotniskach i w samolotach jest obowiązkowe).
Oczywiście linia podkreśla, że jeśli jakikolwiek pasażer chce nosić maseczkę, to nie ma żadnych ograniczeń w tym temacie.
– Oczywiście uszanujemy indywidualny wybór każdego pasażera i pracownika personelu pokładowego – zapewnił easyJet.
Jako pierwsi z masek na pokładzie zrezygnowały cztery skandynawskie linie – SAS, Norwegian, Flyr i Widerøe. Później dołączyli do nich kolejni, w tym m.in. Jet2. Wiele wskazuje też na to, że w najbliższym czasie podobnego ruchu możemy spodziewać się ze strony Ryanaira. Już na początku marca Michael O’Leary zapewniał, że irlandzka linia również chce znieść obowiązek zasłaniania ust i nosa. Wstępnie mówi się o terminach pod koniec kwietnia lub na początku maja.