Brytyjski przewoźnik uważa, że popularny amerykański serial łamie ponad 1000 znaków towarowych, które easyJet zarejestrował w Europie. Chodzi o nazwę serialu “Easy”, ale także – uwaga! – podobną do używanej przez linię czcionkę i kolory stosowane przez twórców serialu. Rozwiązanie? Właściciel easyJet chce, aby Netflix zmienił nazwę serialu w Europie.
O pozwaniu Netfliksa zdecydował założyciel easyJe,t sir Stelios Haji-Ioannou, według którego działania koncernu to “typowo aroganckie zachowanie ze strony dużej amerykańskiej korporacji”.
Należy do niego nie tylko linia lotnicza, ale też cała masa innych firm z różnych branż, skupionych w ramach easyGroup. Są to takie marki jak easyHotel, easyBus, easyCar, easyProperty, easyOffice, easyFoodstore, easyCoffee, easyMoney czy easyGym.
W pozwie Stelios domaga się zakazania emitowania serialu “Easy” w Europie pod obecną nazwą, a więc w efekcie – zmiany nazwy serialu.
– Posiadamy zastrzeżony w Europie znak towarowy na słowo “easy” oraz kolejne 1000 znaków z easy jako przedrostkiem. Nie możemy pozwolić innym ludziom na to, by używali nazwy naszej marki. Zwłaszcza, jeśli robiąc to, używają także naszych kolorów i czcionek – mówi miliarder, cytowany przez agencję Reuters.
Złożenie pozwu zaskakuje, bo “Easy” to serial, który jest emitowany od 2016 roku, a w przyszłym roku Netflix ma pokazać jego trzecią i ostatnią serię.
Co na to twórcy serialu? Na razie głos zabrał tylko Netflix, który stwierdził, że “widzowie z pewnością są w stanie odróżnić program, który oglądają od samolotu, którym lecą”.
Z drugiej strony – easyJet słynie z tego, że procesuje się na potęgę z firmami, które choć w minimalnym stopniu naruszają jego patenty. Na swojej stronie ma nawet specjalną zakładkę “złodzieje marki”, na której informuje o nieuczciwych podmiotach, podkradających patenty linii lotniczej.
easyJet jest jedną z największych tanich linii w Europie – w zeszłym roku przewoźnik obsłużył 81,63 mln pasażerów.