Tania linia płaci pracownikom za łapanie pasażerów ze zbyt dużym podręcznym. Uważajcie przy lotach do Polski!
Kontrole wymiarów bagażu podręcznego przed lotami Ryanaira (i częściowo też Wizz Aira) to najgłośniejszy temat ostatnich miesięcy w branży lotniczej. Teraz okazuje się, że nasze podręczne sprawunki równie mocno kontrolują ludzie pracujący dla linii easyJet, którym zarząd firmy postanowił płacić za każdy wyłapany zbyt duży bagaż podręczny, który próbujemy zabrać ze sobą na pokład. Jak to działa?
Korfu od 1896 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Wrocław)
Side od 2455 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Wyspa Malta od 2325 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Poznań)
Jak czytamy w „Sunday Telegraph”, taki system obowiązuje na 6 lotniskach w Wielkiej Brytanii, gdzie handlingiem dla linii easyJet zajmuje się Swissport. Są to lotniska w Belfaście, Birmingham, Glasgow, Jersey, Liverpoolu i Newcastle. Właśnie mail do pracowników Swissportu na tych lotniskach wysłany przez easyJet i opublikowany przez brytyjski dziennik stanowi podstawowe źródło wiedzy o systemie motywacyjnym. Czytamy w nim, że linia chce „nagradzać agentów zachowujących się właściwie”, przez co rozumiemy tropienie podróżnych ze zbyt dużymi plecakami i walizkami. Ile oferuje? Za każdą sztukę bagażu niezgodną z warunkami taryfy, w której podróżuje pasażer, pracownik Swissport ma otrzymywać… 1,2 funta (1 funt po potrąceniu podatku). Dla porównania: jak podaje „Independent”, easyJet kasuje za niewymiarowy bagaż złapany przy bramce wejściowej do samolotu nawet 48 funtów.
To ważna informacja także z punktu widzenia pasażerów z Polski, bo spośród lotnisk z powyższej listy easyJet lata z Krakowa do Belfastu, Birmingham i Liverpoolu (te 2 ostatnie zostaną wznowione na przełomie października i listopada).
easyJet pozwala zabrać ze sobą na pokład bez dodatkowych opłat jeden mały bagaż podręczny o wymiarach 45x36x20 cm, który musi zmieścić się pod siedzeniem z przodu. Ponadto klient może wnieść ze sobą dodatkowo płatny duży bagaż podręczny o wymiarach 56x45x25 cm (oprócz opcji opłaty jest to także dostępna opcja dla członków programu easyJet Plus).
Co na to linia easyJet?
Pracownicy Swissportu, z którymi rozmawiał brytyjski dziennik, wskazują na to, że zarabiając 12 funtów na godzinę nie mają wyboru, bo takie zmasowane kontrole to ważne źródło ich dochodów. Narzekają jednak, że to bardzo stresujące zajęcie, bo narażają się na cierpkie słowa, a nawet pogróżki ze strony pasażerów.
– Spróbuj zatrzymać grupę chłopaków jadących na wieczór kawalerski i powiedzieć im spokojnie, że muszą dopłacić, bo ich bagaże są większe niż dozwolone wymiary – mówi jeden z pracowników.
A easyJet? W przesłanym komunikacie przewoźnik zapewnia, że skupia się na tym, by jego partnerzy handlingowi w prawidłowy i sprawiedliwy dla pasażerów sposób realizowali politykę linii lotniczej.
„Nasza polityka bagażowa i wszystkie opcje są zrozumiale dla pasażerów i przypominamy im o tym w momencie rezerwacji lotu, przed podróżą i w czasie boardingu. Oznacza to, że mała część naszych podróżnych, którzy nie spełniają tych wymogów, zostanie na lotnisku obarczona dodatkowymi kosztami” – tłumaczy easyJet.






Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?