więcej okazji z Fly4free.pl

Dziwaczna nowa usługa w easyJet. Zapłacimy 18 PLN za to, żeby… mocno utrudnić sobie podróż

Foto: Victor Torres / Shutterstock
Bagaż podręczny stał się głównym orężem wyciskania kasy z pasażerów przez tanie linie. Teraz do walki o portfele podróżnych dołącza easyJet, ale robi to w bardzo niezrozumiały sposób.

Zalety lotu z bagażem podręcznym są od lat dobrze znane – nic nie kosztuje (jeśli jest odpowiednio mały), unikamy kolejek związanych z jego nadaniem, a po wylądowaniu na miejscu oszczędzamy czas, który stracilibyśmy na czekanie na to, aż będziemy mogli odebrać naszą walizkę. Nie mówiąc już o całym stresie związanym z wyobrażaniem sobie, jak pracownicy handlingu traktują nasz bagaż – w sieci krąży zbyt wiele działających na wyobraźnię zdjęć i filmów pokazujących rzucanie, kopanie i krótko mówiąc, niezbyt delikatne traktowanie walizek niczego nieświadomych pasażerów.

Z tego punktu widzenia dość dziwnie wygląda „Hands Free”, czyli nowy produkt linii easyJet, pozwalający pasażerom tanio nadać swój bagaż podręczny na lotnisku. Usługa kosztuje 4 GBP (ok. 18 PLN) za sztukę bagażu (lub 10 GBP za grupę) i jak zapewnia przewoźnik, gwarantuje ci bezstresowe doświadczenie, ponieważ nie musisz nosić swojej walizki na lotnisku.

Przyznam, że nie bardzo rozumiem takiej polityki taniej linii, bo nadanie bagażu podręcznego kojarzy mi się z… samymi wadami, których pasażer stara się uniknąć: kolejką do stanowiska przewoźnika, stresem o to, co stanie się z moją walizką i traceniem czasu po przylocie.

Rozumiem, że easyJet próbuje w ten sposób pójść drogą wytyczoną przez Ryanaira i Wizz Aira, które wprowadziły już odgórnie limit sztuk bagażu podręcznego, który pasażerowie mogą wnieść na pokład. I jednocześnie starają się skusić pasażerów do nabywania dodatkowych usług (np. Wizz Priority), by ci mieli gwarancję, że nie rozstaną się ze swoją walizką. Tymczasem easyJet idzie w zupełnie przeciwną, dość nielogiczną stronę: każe sobie płacić za coś… przed czym pasażerowie generalnie starają się uciec. I co Ryanair i Wizz Air „oferują” swoim pasażerom za darmo, bo jest to pewnego rodzaju uciążliwość.

W tym świetle dość dziwnie wyglądają też dodatkowe profity płynące z wykupienia usługi „Hands Free”. Mamy m.in. gwarancję, że wejdziemy na pokład w pierwszej grupie (tzn. drugiej, tuż po pasażerach mających usługę „Speedy Boarding”). Otwarte jest jednak pytanie, czy taka usługa jest naprawdę potrzebna, bo największą korzyścią z posiadania priorytetu przy wejściu jest możliwość upchnięcia swojego bagażu w schowku nad głową. A skoro nasza walizka jest już w luku…

Oferta easyJet gwarantuje nam też, że nasz bagaż ma zostać „wypluty” na lotnisku docelowym w pierwszej kolejności, jednak ktokolwiek podróżował kiedykolwiek z walizką z napisem „Priority” ten wie, jak to wygląda w rzeczywistości.

Jestem skłonny wyobrazić sobie, że taka usługa może być kusząca np. dla rodziców podróżujących z małymi dziećmi, ale dla zwykłego pasażera to raczej kłopot i dodatkowe komplikacje.

W komunikacie prasowym easyJet czytamy, że pasażerowie są zachwyceni nową usługą (pilotażowo była ona testowana wiosną we Francji). A co wy o niej sądzicie?

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Avatar użytkownika
Choćby po to, że możesz kupić sobie na pamiątkę flaszkę i w ten sposób przewieźć ją w podręcznym?
d-t-x, 30 sierpnia 2017, 15:36 | odpowiedz
Avatar użytkownika
d-t-x Choćby po to, że możesz kupić sobie na pamiątkę flaszkę i w ten sposób przewieźć ją w podręcznym?
Dokładnie o tym samym pomyślałem. Od zawsze to byla największa wada bagazu podręcznego. Zawsze przywoże z wyjazdu na pamiątkę jakis alkohol, i to jest super posunięcie. Redaktor oczywiscie o tym nie pomyslal i widzi same wady. A czy redaktor widzial jak traktuja przesylki w firmach kurierskich? Jeszcze gorzej. Czyli mam nic nie zamawiac, bo kopią i rzucają. Bardzo wąski punkt widzenia redaktora.
tybul, 30 sierpnia 2017, 15:50 | odpowiedz
Avatar użytkownika
typowe podejście Obywateli RP, aby sobie ponarzekać! Jak dla mnie to usługa całkiem z sensem, za niewielkie pieniądze mogę mieć bagaż nadany gdzie przewiozę flaszkę czy większy kosmetyk, a w drodze powrotnej kupię sobie pyszną oliwę nie przepłacając na lotnisku. Oczywiście dostrzegam również wady, ale wydaje mi się większą wadą zabieranie bagażu przy "gate" i odbieranie na taśmie, niż rozwiązanie EZY. Swoją drogą szkoda że tak mało połączeń mają z Polski
thinkover, 30 sierpnia 2017, 15:58 | odpowiedz
Macie oczywiście trochę racji z przewożeniem płynów. Nie odmawiam tej usłudze sensu i myślę, że pewnie znajdzie swoich amatorów, ale podtrzymuję swoje zdanie, że z punktu widzenia większości pasażerów to usługa, która raczej utrudnia podróżowanie niż pomaga. Pozdrawiam! MP :)
Mariusz Piotrowski, 30 sierpnia 2017, 17:55 | odpowiedz
Avatar użytkownika
To jest znacznie szerszy problem związany z nadawaniem bagażu przy lotach różnymi liniami lotniczymi. Musze przyznać, że linie EasyJet były do tej pory moimi ulubionymi właśnie dlatego, że przy wykupie pojedynczego rejestrowanego bagażu na grupę (my latamy w grupie od 4 do 8 osób) można było dołączyć wszystkie bagaże podręczne (właściwie bez względu na wielkość), co dawało w sumie 9 walizek rejestrowanych. Każdy uczestnik grupy wchodził na pokład z małym plecakiem lub torebką i czasem z torba z bezcłówki. Z moich obserwacji wynikało, że bardzo dużo rodzin stosowało ten patent i domyślam się, że kierownictwo EasyJet zdawało sobie z tego sprawę. Ani Ryan ani Wizz nie pozwalają ani nie pozwalały na takie podejście. Obecnie patent wydaje się nadal atrakcyjny, bo nadanie walizki za 18 zł i tak jest w znacznej przewadze cenowej nad bagażem rejestrowanym a nie dotyczy jej ograniczenie wagowe. W "regularnych" liniach lotniczych także wielokrotnie stosowaliśmy ten patent, zwykle jednak można nadać bagaż podręczny tylko w uzupełnieniu limitu wagowego (przy 4 osobach to ok 80 - 90kg) choć i tu wiele zależy od personelu przy nadawaniu bagażu i zdarzało się nam nadawać 8 walizek zamiast przepisowych 4 znacznie ponad limit wagowy. Dla osób podróżujących "docelowo" Easyjetem na 3 dni faktycznie pomysł ten jest bez większego znaczenia i nikt nie będzie z niego korzystał (chyba że kupił alkohol lub inne płyny). Jednakże jeśli ktoś wykorzystuje tanie linie jako dolot do portu wylotowego ta opcja będzie się cieszyła uznaniem i faktycznie we Francji byłem świadkiem "masowego" z niej korzystania. Być może poradnik dla turystów jak sprytnie korzystać z nadawania bagażu, zamiast wyśmiewania ciekawych opcji byłby bardziej na miejscu na portalu turystycznym.
MR.N, 30 sierpnia 2017, 19:12 | odpowiedz
Avatar użytkownika
To jest bardzo dobra wiadomosc :) Dajmy na to lecimy we dwoje gdzies do Grecji czy Hiszpanii na tydzien. Zawsze jest 'problem' z kosmetykami - cos do opalania, po opalaniu, na poparzenia, szampon, zel pod prysznic, kremy do twarzy, dezodorant itd. To wszystko mozna kupic w markecie przed wyjazdem i zabrac ze soba zamiast przeplacania w kurortach, na lotnisku albo brania setek. Oszczednosci czasu i pieniedzy. Co do problemow z nadaniem / odbiorem bagazu to easyjet ma na brytyjskich lotniskach bardzo sprawne (self)check-iny, zas po przylocie czeka nas kontrola paszportowa (zazwyczaj) i zanim sie ja przejdzie do bagaz juz jest na karuzeli.
Jac, 30 sierpnia 2017, 22:14 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Mariusz Piotrowski
reprezentant większości...
J29, 30 sierpnia 2017, 22:50 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Skorzystałem z tej usługi w lipcu. Bo liczyłem, że dam radę zabrać podręczną walizkę i jeszcze jedna małą torbę. Ale nie dalo się tym razem :) (Przy tym że na poprzednim odcinku tej samej wycieczki dało się!) No to wolałem zapłacić te 5 euro niż płacić za nadawany bagaż pełnowymiarowy. Czyli: główna zaleta tej opcji to możliwość zabrać dwie sztuki bagażu podręcznego!
mitcher, 30 sierpnia 2017, 23:12 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Czego tu nie rozumiec? Wiekszosc z nas lata z bagazem podrecznym nie dlatego zeby zaoszczedzic 10-20 minut tylko po to by nie placic kosmicznych kwot za nadawanie bagazu. Teraz lecac easyjetem bedzie mozna zabrac kosmetyki a wracajac z wakacji pewnie jakas pamiatkowa flaszke.
glasvegas, 31 sierpnia 2017, 7:12 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Niezrozumiałe bo autor artykułu nie lata sam z dziećmi. Ja latam z trójką gdzie każde w wieku przedszkolym. Zadne z nich nie wyniesie walizki po schodach do samolotu a minimum jedno lub dwoje wymagają trzymania na rękach lub za rękę po schodach. Więc mialabym dzieko na ręce, za rękę i 4 małe walizki plus 4 plecaczki na siebie uwiesić....To wszystko po operacji złożenia wózka w trybie sprintu na płycie lotniska jednocześnie pilnując żeby ekipa się nie rozlazła po płycie.  Koszmar:( Przy dzieciach zostawienie bagażu przy odprawie to najcudowniejsza sprawa na świecie.
Agnieszka Bolesta, 17 marca 2021, 14:11 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »