Dyrektor Ryanaira narzeka na wysokie opłaty w Polsce: „Musicie być bardziej konkurencyjni”
Przedstawiciele irlandzkiej linii odwiedzili w tym tygodniu polskie lotniska, gdzie przedstawili zimowy rozkład lotów i mówili o planach lotniska na kolejne lata. Na łamach Fly4free.pl pisaliśmy już o tym, że z powodu opóźnień w dostawach nowych samolotów irlandzka linia opóźni otwarcie nowej bazy operacyjnej w naszym kraju. Jakie są plany Ryanaira dla polskich lotnisk? O tym w rozmowie z Fly4free.pl mówi Jason McGuinness, dyrektor handlowy Ryanaira.
Chalkidiki od 2866 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Side od 2720 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Djerba od 2589 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Mariusz Piotrowski: Ryanair rośnie w Polsce w bardzo szybkim tempie. Czy ten wzrost zostanie utrzymany także w kolejnych latach?
Jason McGuinness: Jesteśmy właśnie w Poznaniu, gdzie ogłosiliśmy zbazowanie nowego samolotu i 4 nowe trasy w zimowym rozkładzie. Wszyscy są więc bardzo zadowoleni, choć dla nas hamulcem rozwoju w Polsce są bardzo wysokie opłaty nawigacyjne pobierane przez PAŻP. W tym roku zbliżymy się do obsługi 20 mln pasażerów z Polski, mamy ambitne plany wzrostu w tym kraju, ale to nie jest normalne, że opłaty za kontrolę ruchu lotniczego są o 60 procent wyższe niż w Europie. To kwestia konkurencyjności. Jeżeli za loty z Poznania płacimy o 60 procent więcej niż z Madrytu, to Polska nie wypada tu dobrze. Tym bardziej, że szykowane są kolejne podwyżki.
Ale stoją za tym obiektywne przesłanki. PAŻP ma dziurę w budżecie do zasypania przez drastycznie zmniejszoną liczbę operacji lotniczych z powodu wojny w Ukrainie i tego, że przewoźnicy omijają Polskę.
Ja absolutnie nie kupuję tego argumentu, bo wysokie opłaty były pobierane już wcześniej, jeszcze przed wybuchem wojny. PAŻP nie jest zarządzany efektywnie i musi zacząć kontrolować swoje koszty, by zwiększyć konkurencyjność Polski i polskich lotnisk. Zamiast tego szykuje nam dwucyfrowe podwyżki opłat na przyszły rok.
A to nie jest trochę tak, że Ryanair trochę narzeka dla samego narzekania? Ostatecznie jeśli porównamy się do takich krajów Niemcy czy kilka innych państw z krajowymi podatkami pasażerskimi, to wypadamy na ich tle całkiem nieźle.
Jasne, jest wiele krajów, które kompletnie straciły kontakt z rzeczywistością, a Niemcy są tego najlepszym przykładem. Ogłosiliśmy tam ostatnie duże cięcia, bo skala podwyżek jest tam taka, że nawet szef Lufthansy stwierdził, że to przesada. Innym przykładem rynku, który z tego powodu będzie tracił na znaczeniu, jest Dania. Ale rynek stał się znacznie bardziej konkurencyjny: rośniemy mocno w Maroku, planujemy duże wzrosty na Bałkanach. Są też miejsca, gdzie przemyślano temat kontroli kosztów, więc tam wracamy. To na przykład Sztokholm, gdzie w przyszłym roku zbazujemy 2 samoloty po tym, jak Szwecja wycofa się z wysokiego podatku pasażerskiego. Albo Budapeszt, który był długo bardzo mało konkurencyjny, ale teraz to się zmienia. Dlatego tak bardzo podnosimy temat opłat ATC w Polsce. Zależy nam na tym, aby polscy pasażeroie korzystali z wydajnych i komfortowych lotnisk i aby nasi lotniskowi partnerzy też zyskiali na tej współpracy, ale nie da się tego zrobić bez obnożenia opłat PAŻP. Chodzi nam o współpracę długofalową, bo staramy się rozmawiać z lotniskami o wzrostach w perspektywie 5-10 lat, a trudno to planować, gdy PAŻP zaskakuje nas kolejnymi podwyżkami.