Odwiedziłam Muzeum Szczęścia w sercu kraju, gdzie żyją najszczęśliwsi ludzie na świecie. Jaki jest ich sekret?
Już na lotnisku w Kopenhadze obsługa portu od razu sprawiła, że poczułam się mile widziana. Nawet w tak zorganizowanym miejscu jak lotnisko, nikt z obsługi nie wyglądał na zestresowanego, nikt nie wydawał się być w ciągłym napięciu. Wręcz przeciwnie. Każdy przywitał mnie uśmiechem. To był pierwszy sygnał, że Duńczycy naprawdę mają coś, czego inne narody mogą im zazdrościć – umiejętność cieszenia się chwilą.
Costa Brava od 1403 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Lublin)
Wyspa Malta od 2149 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Modlin)
Kalabria od 2049 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
Ta spokojna atmosfera utrzymywała się przez cały mój pobyt w Kopenhadze. Wszędzie, gdzie się pojawiłam – w kawiarni, na ulicy, w muzeach – spotykałam uśmiechniętych, pogodnych ludzi. Czy to zasługa ich wychowania, czy może sprzyjającego klimatu społecznego? Sylwia Izabela Schab w swojej książce „Dania. Tu mieszka spokój” tłumaczy, że klucz do szczęścia Duńczyków leży w ich filozofii życia zwanej hygge. To sztuka czerpania radości z małych, codziennych chwil – kawa z przyjaciółmi, wieczór spędzony pod kocem z dobrą książką, świeczki zapalone w chłodny wieczór.
I choć brzmi to banalnie, bo swego czasu zostało potężnie skomercjalizowane i zinstagramizowane przez inne narody, to okazuje się, że właśnie ten prosty przepis na szczęście działa w Danii od lat.
Dlaczego Duńczycy są tacy szczęśliwi?
Spacerując po Kopenhadze, łatwo zauważyć, że ludzie tu żyją inaczej. Nikt nie spieszy się do pracy, a rowerzyści spokojnie przemierzają miasto w swoich eleganckich płaszczach, z torbą przerzuconą przez ramię. W lokalnych kawiarniach rzadziej spotkasz ludzi z nosami w laptopach, a częściej przyjaciół czy całe rodziny po prostu rozmawiające ze sobą, ludzi spędzających ze sobą czas. Wygląda to tak, jakby życie toczyło się tu wolniej, ale za to… pełniej. Być może zabrzmi to górnolotnie, ale wydaje się, jakby Duńczycy odkryli, o co chodzi w życiu i wdrażali to w swoją codzienność każdego dnia.
Schab w swojej książce pisze, że szczęście Duńczyków jest wartością stałą, która utrzymuje się na wysokim poziomie, bo od lat uzyskują około ośmiu punktów w dziesięciostopniowej skali. Autor tych badań, Meik Wiking, wskazuje na wysoką pozycję wspólnoty i wspólnotowości – tutaj można wskazać chociażby spędzanie czasu razem, budowanie relacji, poczucie solidarności, umiejętność dzielenia się z innymi w sytuacji ograniczonych zasobów oraz podtrzymywane dzięki wymienionym elementom zaufanie społeczne. I to widać już przy pierwszej wizycie w tym kraju.
Kopenhaga to miasto pełne parków, a ścieżki rowerowe są tu niemal wszędzie. Wcale nie dziwi więc widok starszej pary na rowerach, przemierzającej urokliwe uliczki miasta czy grupki młodych ludzi urządzających piknik nad wodą. To wszystko razem tworzy atmosferę spokoju i harmonii, którą czuje się na każdym kroku.

Jak mierzy się szczęście?
Zaintrygowana tematem postanowiłam go zgłębić w The Happiness Museum, czyli Muzeum Szczęścia. To niepozorne miejsce niedaleko jednego z głównych portów kryje w sobie masę ciekawych informacji o tym, skąd się bierze szczęście, dlaczego w różnych krajach ma ono różne źródła i co wpływa na jego poziom w społeczeństwie. Byłam pewna, że spędzę tam góra dwa kwadranse, a okazało się, że utkwiłam w tym miejscu znacznie dłużej.
Od progu przywitała mnie przemiła bileterka pytaniem „Jak się się pani dzisiaj czuje?”. Nie zawsze ucinam pogawędki z nieznajomymi, ale… tam faktycznie panowała aura spokoju i harmonii, w której small talk to nie był przykry obowiązek, a wstęp do całej wystawy. Jako że szłam tam już z jakąś bazą wiedzy i ciekawością tematu, zapytałam na starcie, skąd się to bierze, że od lat Duńczycy bronią swojej mocnej pozycji szczęśliwych narodów. Odpowiedź mnie nie zdziwiła i była bardzo prosta: „tak zostaliśmy wychowani – zawsze możemy być szczęśliwsi i tak staramy się żyć”.

To miejsce to kilka pomieszczeń w piwnicy kopenhaskiej kamienicy. W każdym z nich omawiany jest inny aspekt szczęścia. I tak na samym początku czekała na mnie analiza tego, jak wygląda poziom szczęścia narodów na całym świecie i dlaczego, na podstawie Kopenhagi, Duńczycy zawsze są w ścisłej czołówce. Okazuje się, że kluczem nie zawsze kluczem są zarobki – a przynajmniej nie od pewnego poziomu.
W pewnym momencie znalazłam się w pomieszczeniu, gdzie każdy skrawek ścian, sufitu, czasem i podłogi był wypełniony samoprzylepnymi karteczkami, na których odwiedzający pisali, co ich uszczęśliwia. Był to swoisty reality check, bo tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że jesteśmy tak różni i szczęście powoduje w nas milion różnych czynników. U jednych będzie to czas z bliskimi, u innych podróże, a jeszcze u innych ciepła kawa rano lub koncert Taylor Swift. Moim faworytem była jednak karteczka z napisem „tiramisu”.
W jeszcze innej części wystawy na zwiedzających czekały eksponaty i eksperymenty, dzięki którym można było samemu przekonać się, co składa się na nasze samopoczucie każdego dnia i jaka jest tego „waga” – zdrowie psychiczne, relacje, edukacja czy chociażby status zatrudnienia.

Po kilku dniach spędzonych w Kopenhadze zaczęłam rozumieć, dlaczego Duńczycy są jednym z najszczęśliwszych narodów na świecie. To nie jest kwestia przypadku – to wynik świadomych wyborów, które podejmują każdego dnia. Czego możemy się od nich nauczyć?
Zwolnij tempo. W Danii nikt się nie spieszy. Ciesz się chwilą, zrób przerwę na kawę, pójdź na spacer bez celu. Duńczycy wiedzą, że życie to coś więcej niż ciągła gonitwa. Ciesz się małymi rzeczami. Świeczka, kubek herbaty, ciepły koc – to drobne elementy, które tworzą atmosferę „hygge”. Znajdź czas na te małe przyjemności. Dbaj o relacje. Duńczycy spędzają czas z bliskimi, ale nie na szybko. Ważne są dla nich długie rozmowy, wspólne posiłki, spotkania bez presji czasu. Tego możemy się od nich uczyć – bliskości i uwagi, jaką poświęcamy innym. Zaufaj ludziom. Jak wynika z badań, Dania to kraj o wysokim poziomie zaufania społecznego. Zaufanie do sąsiadów, współpracowników czy instytucji sprawia, że żyje się spokojniej i z mniejszym stresem.
Podsumowując, Kopenhaga to miasto, które pokazuje, jak można żyć w harmonii ze sobą i otoczeniem. Niezależnie od tego, czy jesteś turystą, czy mieszkańcem, to miejsce przypomina, że szczęście może być dostępne dla każdego.