Czerwiec we Włoszech: loty do Wenecji z Krakowa + wynajem auta na tydzień + plan na Dolomity. Całość za 683 PLN!

Na wycieczkę do Włoch udacie się na początku kalendarzowego lata, w terminie obejmującym pierwszy weekend wakacji (23-30 czerwca). Z krakowskiego lotniska w Balicach na pokładzie samolotu linii Ryanair podróżować będziecie do Wenecji (port lotniczy Treviso). W cenie biletu zabrać ze sobą będziecie mogli mały bagaż podręczny – za bagaż nadawany do luku będziecie musieli dodatkowo zapłacić 99 PLN w jedną stronę.

Do tanich lotów do Wenecji rekomenduję wam także wypożyczyć samochód na cały pobyt we Włoszech. Więcej informacji związanych z wynajmem oraz plan podróży znajdziecie poniżej w tekście.

Co w przypadku, gdy lot nie dojdzie do skutku z powodu obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa? W Ryanair macie możliwość darmowej zmiany terminu podróży, trasy (na dowolną z siatki przewoźnika) lub po prosto możecie ubiegać się o zwrot pieniędzy. Więcej na ten temat dowiecie się, klikając tutaj.

Termin podróży: 23 – 30 czerwca
Linia lotnicza: Ryanair
Bagaż: podręczny
Auto: Fiat 500 lub podobny

Za loty w dwie strony oraz wypożyczenie samochodu na cały pobyt zapłacicie zaledwie 683 PLN za osobę, przy 2 podróżnych.

Urlop w Dolomitach

Spędzając czerwcowy urlop na północy Włoch, w ciągu dnia możecie spodziewać się temperatur rzędu 19-21 stopni Celsjusza. Pamiętajcie, że w górach warunki mogą się zmienić błyskawicznie, więc zawsze pod ręką powinniście mieć do ubrania coś cieplejszego – to tyle z wprowadzenia, teraz czas na konkrety.

Zacznę od Cortina d’Ampezzo, którą polecam potraktować jako bazę wypadową do okolicznych atrakcji, których jest tutaj sporo. Eksplorację pięknego regionu rozpocznijcie od trekkingu nad niezwykle malowniczo położone jezioro Sorapis. Samo przejście w dwie strony powinno wam zająć ok. 5-6 godzin. Przez większość trasa biegnie lasem, dopiero w drugiej połowie znacząco pnie się w górę (po stalowych schodach) – przy sporej ilości ludzi na trasie, mogą tworzyć się zatory w tym rejonie.

Co dalej? Oczywiście wizyta nad najsłynniejszym jeziorem w Dolomitach, czyli Braies. Na miejscu wynajmijcie łódkę w cenie 19 EUR za 30 minut (ok. 87 PLN) oraz 29 EUR za godzinę (ok. 133 PLN) – możecie także wybrać się na spacer dookoła jeziora, gdzie natraficie na wiele ciekawych miejsc oraz punktów widokowych.

Kolejny dzień przeznaczcie na wizytę nad jeziorem Misurina, które jest przedsmakiem przed słynnymi Tre Cime di Lavaredo. Pod „wieże” można podjechać autem (jest tam parking), ale za taką możliwość będziecie musieli zapłacić 24 EUR (ok. 111 PLN). Po dotarciu na górę czeka na was wiele tras (o różnych stopniu trudności) do wyboru. Najpopularniejsza jest ta biegnąca dookoła szczytów z przystankami przy schroniskach: Malga Langalm oraz Dreizinnenhütte.

Następnie zmieńcie nieco otoczenie – z Cortiny przenieście się do Vigo di Fassa. Przemieszczając się pomiędzy miejscowościami przejeżdżać będziecie przez przełęcz Giau – tutejsze widoki zapierają dech w piersiach! Uwaga, w górę i w dół czekają na was m.in. 24 serpentyny. Jedna przełęcz to za mało? Spokojnie, w okolicy natraficie na kolejne (Pordoi, Sella) – a od wjazdów i zjazdów na pewno zakręci wam się w głowie 😉

W sąsiedztwie Vigo di Fassa polecam wam wjechać na górę odpowiednio kolejkami Vajolet I oraz Vajolet II, a następnie ruszcie na szlak prowadzący pod schronisko Vajolet – uwaga, końcówka trasy jest bardzo wymagająca. Gdy po wejściu na górę stwierdzicie, że dalej wam mało, to ruszcie jeszcze wyżej pod schronisko Gartlhütte, który zlokalizowane jest u podnóża szczytów Vajolet. Drogowskazy pokazują, że czas przejścia pomiędzy schroniskami wynosi 45 minut, mnie zajęło to 22 minut w górę! Przyjmiecie wyzwanie? 😉

Chcielibyście się poczuć jak skoczkowie? Wybierzcie się do Predazzo, gdzie znajdą się trzy skocznie narciarskie. Wejść na nie można za darmo (tak przynajmniej było we wrześniu ubiegłego roku), a na górze będziecie mogli zasiąść na belce startowej! Jeżeli dalej mało wam wrażeń, wybierzcie na przełęcz Sella, w której sąsiedztwie znajduje się niepowtarzalna kolejka górska prowadząca pod Forcella del Sassolungo. Do kolejki wsiada się z marszu i to dosłownie, a w każdym wagoniku mieszą się tylko dwie osoby.

Natomiast coś, co zrobiło na mnie ogromne wrażenie, to szczyt Seceda. Z jednej strony niesamowity trawiasty dywan, na który odpoczywają ludzie, pasą się długowłose krowy, a z drugiej strony przepaść i prawie pionowa ściana – wszystko to na wysokości 2519 m n.p.m.