Czas na tanie wakacje. Poznajcie wolonturystykę. Odwiedzicie najodleglejsze zakątki świata
Chciałbyś zwiedzić toskańskie winnice, zatańczyć tango w Buenos, podziwiać karaibską przyrodę, ale nie masz funduszy? Nawet odległe zakątki świata mogą być na wyciągnięcie twojej ręki.
PoprzednieObraz 1 z 6Następne
Wolonturystyka to nie wolontariat
Nauczanie dzieci angielskiego, praca na farmie ekologicznej, opieka nad lemurami. Wiele stron internetowych biur organizujących wyjazdy pod hasłem wolontariatu sugeruje, że to świetny i ciekawy sposób na spędzenie wakacji. Ale zaraz. Przecież idea wolontariatu nie polega na pogoni za przygodami, tylko pomaganiu innym, co nieraz jest równoznaczne z ciężką pracą i wymaga zaangażowania. Decydując się na tzw. wolontariat turystyczny, czyli wyjazd z biurem, stajesz się klientem, który ma na dodatek wyłożyć często absurdalnie wysoką kwotę. Na miejscu jednak masz mniejszą szansę wtopienia się w lokalną społeczność i poznania danego kraju niż ci, którzy zdecydowali się np. na udział w WWOOF, nie wspominając nawet o wolontariacie organizowanym przez instytucje pozarządowe jak ONZ. Dla porównania – wyjazd na misję trwa min. pół roku, uczestnictwo w wolontariacie turystycznym zaledwie parę tygodni, które spędzisz w raczej hermetycznym gronie. Inaczej sprawy się mają w przypadku wolonturystyki. Ta opiera się na wzajemnej wymianie korzyści, co jest świetnym rozwiązaniem dla budżetowych podróżników. To od ciebie i twoich gospodarzy zależy, ile czasu spędzisz w danym miejscu. W ramach zapłaty za pracę np. na farmie czy pensjonacie przez parę godzin dziennie dostaniesz dach nad głową i wyżywienie. Brzmi całkiem nieźle, prawda?
Fot. Volunteer Abroad UBELONG, Flickr
Nauczanie dzieci angielskiego, praca na farmie ekologicznej, opieka nad lemurami. Wiele stron internetowych biur organizujących wyjazdy pod hasłem wolontariatu sugeruje, że to świetny i ciekawy sposób na spędzenie wakacji. Ale zaraz. Przecież idea wolontariatu nie polega na pogoni za przygodami, tylko pomaganiu innym, co nieraz jest równoznaczne z ciężką pracą i wymaga zaangażowania. Decydując się na tzw. wolontariat turystyczny, czyli wyjazd z biurem, stajesz się klientem, który ma na dodatek wyłożyć często absurdalnie wysoką kwotę. Na miejscu jednak masz mniejszą szansę wtopienia się w lokalną społeczność i poznania danego kraju niż ci, którzy zdecydowali się np. na udział w WWOOF, nie wspominając nawet o wolontariacie organizowanym przez instytucje pozarządowe jak ONZ. Dla porównania – wyjazd na misję trwa min. pół roku, uczestnictwo w wolontariacie turystycznym zaledwie parę tygodni, które spędzisz w raczej hermetycznym gronie. Inaczej sprawy się mają w przypadku wolonturystyki. Ta opiera się na wzajemnej wymianie korzyści, co jest świetnym rozwiązaniem dla budżetowych podróżników. To od ciebie i twoich gospodarzy zależy, ile czasu spędzisz w danym miejscu. W ramach zapłaty za pracę np. na farmie czy pensjonacie przez parę godzin dziennie dostaniesz dach nad głową i wyżywienie. Brzmi całkiem nieźle, prawda?
Fot. Volunteer Abroad UBELONG, Flickr
PoprzednieObraz 1 z 6Następne