Nie ma wątpliwości, że ten koszt linie przerzucą na pasażera. Opłatą będą objęte wszystkie wyloty z Niemiec. Załóżmy, że mieliśmy w planach 4-odcinkową podróż Ryanairem, na przykład Polska – Grecja, z przesiadkami w obie strony w Niemczech. W takim przypadku, nasz lot zdrożeje o 16 euro (65 zł). Wynika to z tego, że tanie linie nie sprzedają biletów łączonych, każdy odcinek kupujemy oddzielnie.
Inaczej wygląda sprawa w tradycyjnych liniach lotniczych, te loty łączone (tranzytowe) sprzedają na jednym bilecie, a tranzyty z nowego podatku będą zwolnione. Co z tego wynika? Może się okazać, że lot z Polski na przykład do Ameryki Południowej wykupiony w Lufthansie (z tranzytem we Frankfurcie), będzie tańszy niż lot z… Frankfurtu.
Pytanie co w tej sytuacji zrobi Ryanair. W Niemczech ma kilka istonych hubów, choćby Dusseldorf Weeze i Frankfurt Hahn. Bardzo prawdopodobne są cięcia w siatce połączeń, także lotów do i z Polski z tych lotnisk. Gdy podobny podatek wprowadziły państwa z Wysp Brytyjskich, na reakcję przewoźnika nie trzeba było długo czekać.
Być może jednak, należy patrzeć na korzystny aspekt sprawy – jeśli Ryanair będzie redukował loty z Niemiec, może zrekompensuje to sobie zwiększeniem liczby lotów z Polski? Marzenie?