Chińczycy znów zwiedzają. Ale było ich tylu, że władze zamknęły popularne atrakcje turystyczne
W miniony weekend Chińczycy tłumnie odwiedzali niektóre atrakcje turystyczne w swoim kraju. Głód zwiedzania po tygodniach kwarantanny okazał się tak duży, że na popularnych szlakach pojawiły się tysiące ludzi, a miejscowe władze zdecydowały się na zamknięcie niektórych miejsc.
Globalna pandemia koronawirusa, która rozpoczęła się w chińskim mieście Wuhan, w ostatnich tygodniach nieco wyhamowała w Państwie Środka. W efekcie, choć eksperci wzywają do zachowywania ostrożności, miejscowe władze nieco poluzowały rygory dla obywateli tego kraju, którzy tłumnie wylegli na zewnątrz. W mediach społecznościowych pojawiły się więc zdjęcia słynnego nabrzeża Bund w Szanghaju, wypełnionego miejscowymi, kilka dni temu ponownie otwarto też dla zwiedzających Wielki Mur Chiński.
Jednak największą burzę w chińskich mediach wywołały zdjęcia z górskiego parku Huangshan w prowincji Anhui. Widać na nich tysiące ludzi, którzy tłumnie spacerują po górskich szlakach i wspinają się po schodach na górskie szczyty. Na zdjęciach widzimy tłumy ludzi, idących jeden przy drugim, bez zachowania dystansu i często bez maseczek ochronnych.
W lokalnych mediach czytamy, że za tak duże tłumy odpowiadają władze górskiego parku, które zaoferowały mieszkańcom prowincji darmowy wstęp, by promować turystykę. Efekt? Już po kilku godzinach władze parku ogłosiły, że liczba turystów przekroczyła dzienny limit 20 tys. osób. W efekcie szlaki turystyczne w tym miejscu zostały zamknięte. Ale nie jest to jedyne miejsce, gdzie pojawiły się tłumy ludzi – w Pekinie mnóstwo osób wyszło do miejskich parków, a w Hangzhou we wschodnich Chinach turyści tłumnie odwiedzali jezioro Xi Hu.
Chińskie władze obawiają się, że tak szybki powrót do normalnego życia i duże zbiorowiska mogą spowodować nawrót pandemii koronawirusa.





