Miliarderzy mają problem. Nie ma komu pilotować ich luksusowych odrzutowców!
Niby bogaci, a jednak biedaki – na rynku brakuje ludzi, którzy mogliby pilotować prywatne biznesowe odrzutowce, a ci, którzy są na rynku, wolą pracować w tanich liniach lotniczych, bo po prostu mogą tam więcej zarobić.
Alarmujący raport stworzyła firma Company Colibri, handlująca prywatnymi odrzutowcami na rynku wtórnym. Wynika z niego, że cały rynek cierpi na brak pilotów, a z roku na rok jest coraz gorzej – jeśli w najbliższym 20-leciu każdego roku nie przybędzie przynajmniej 5 tys. pilotów chętnych do latania prywatnymi odrzutowcami, bogacze będą mieli coraz większy problem, by przemieszczać się prywatnymi samolotami. A to oczywiście negatywnie wpływa na sprzedaż tych maszyn.
– Do 2038 roku branża potrzebuje ok. 98 tysięcy pilotów prywatnych odrzutowców, ponieważ zapotrzebowanie na te usługi cały czas rośnie – mówi Oliver Stone, dyrektor zarządzający Company Calibri.
Niestety, kandydatów do pracy będzie bardzo trudno znaleźć, bo jak odnotowuje “Independent”, piloci wolą pracować dla linii lotniczych takich jak easyJet, Ryanair czy British Airways, gdzie mogą liczyć na zarobki rzędu 200 tys. GBP rocznie. Tymczasem pilotując prywatny odrzutowiec, płaci się im tylko za wylatane godziny. Do tego praca wymaga od nich pełnej dyspozycyjności, gdyż często o planowanych lotach dowiadują się z bardzo krótkim wyprzedzeniem.