Boeing nie ma ostatnio szczęścia. Problemy techniczne, narastające długi i strajki pracowników sprawiają, że przyszłość flagowego modelu B777X staje pod coraz większym znakiem zapytania. Zamiast wyczekiwanego debiutu w komercyjnych liniach lotniczych, Boeing przesunął premierę na 2026 rok. To już kolejne opóźnienie tego szerokokadłubowca, który miał zrewolucjonizować lotnictwo i stać się konkurencją dla Airbusa A350.
Pafos od 2467 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Poznań)
Hurghada od 1522 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Ayia Napa od 2826 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Dlaczego B777X znów nie poleci na czas? Problemy techniczne nie dają o sobie zapomnieć. Jak czytamy na FlyingMag, ostatnio odkryto pęknięcia w tytanowym elemencie zwanym „thrust link” podczas testów na Hawajach. Inspekcje wykazały podobne usterki w dwóch innych samolotach, co zmusiło firmę do dalszych analiz i napraw. A to wszystko dzieje się na tle gigantycznych zwolnień – Boeing planuje redukcję aż 17 tysięcy miejsc pracy, co stanowi około 10% całego zatrudnienia.
Oczywiście sytuacja finansowa Boeinga także nie napawa optymizmem. Jak podaje Rynek Lotniczy, długi firmy wynoszą już ponad 60 miliardów dolarów, a każdy dzień strajku przynosi kolejne straty. Kelly Ortberg, nowy CEO Boeinga, stara się uspokajać inwestorów, podkreślając, że firma podejmuje „ważne decyzje strategiczne” mające na celu przetrwanie na rynku. Jednak opóźnienia i problemy techniczne mogą znacząco wpłynąć na dalsze zaufanie wśród klientów i partnerów Boeinga.
Co dalej z Boeingiem?
Jakby tego było mało, pierwszy lot B777X miał się odbyć już w 2020 roku, a teraz mówimy o 2026. Linie lotnicze takie jak np. Emirates, które złożyły zamówienia na 205 egzemplarzy, muszą uzbroić się w cierpliwość. Czy w końcu się go doczekamy? Czas pokaże, ale jedno jest pewne – Boeing musi teraz bardziej niż kiedykolwiek uważać na każdy swój ruch.