Boarding, czyli najbardziej irytująca rzecz na lotnisku. Linie próbują usprawnić proces, choć to ich wina, bo same go skomplikowały
Jednym z najbardziej nielubianych etapów podróży lotniczej dla pasażerów jest wejście na pokład, przy którym zawsze tworzą się kolejki. Linie lotnicze na całym świecie pracują nad tym, aby ten proces usprawnić. United Airlines postanowiły zmniejszyć liczbę kolejek dla pasażerów z pięciu do dwóch – dlaczego? Bo według przewoźnika mniej znaczy lepiej, choć wcześniej to sama linia United postawiła na tak skomplikowane reguły.
Nowym pomysłem amerykańskiego przewoźnika na walkę o skrócenie czasu oczekiwania na wejście do samolotu jest ograniczenie kolejek do bramek na lotnisku z pięciu do dwóch. Wraz z nową ideą boardingu pasażerowie będą dzieleni na dwie grupy oraz będą otrzymywać powiadomienie na telefon, kiedy mają udać się do odpowiedniego wyjścia. Po to, aby niepotrzebnie nie stali w kolejce, czekając na swoją kolej.
Trzeba przyznać, że nowy podział i tak jest dość zawiły, choć w porównaniu z poprzednim to i tak niebo a ziemia. W pierwszej grupie na pokład wchodzili do tej pory pasażerowie posiadający platynowe oraz złote karty w programie lojalnościowym linii oraz linii partnerskich, w drugiej posiadacze kart srebrnych, natomiast grupy od trzech do pięciu zostały przeznaczone dla klasy ekonomicznej. Wcześniej każda grupa posiadała dedykowaną bramkę do wejścia. Wraz z nowym programem liczba wejść została zredukowana do dwóch, z oczywistym pierwszeństwem dla pasażerów statusowych.
Według przedstawicieli United, ten proces usprawni wprowadzanie pasażerów na pokład. Nowe zasady zaczęły funkcjonować 18 września.
A to wszystko dlatego, że pasażerowie nie będą musieli stawać wcześniej przy bramkach, dopóki ich grupa pokładowa – numer od jeden do pięciu – nie zostanie wezwana poprzez powiadomienie w aplikacji, która w przyszłości ma zostać rozszerzona także o wiadomości tekstowe. Nowe bramki przewoźnika będą zmienione na lotniskach na całym świecie.

Boarding, czyli czas to pieniądz
Linie lotnicze od dawna szukają sposobów jak usprawnić wpuszczanie pasażerów na pokład. Łatwo możemy zaobserwować to zjawisko w przypadku przewoźników niskokosztowych, dla których jak najkrótszy czas spędzony na lotnisku wiążę się z ich modelem biznesowym. Wskazówki jak wchodzić na pokład możemy znaleźć już na karcie pokładowej, gdzie obrazek informuje nas o tym, czy mamy wchodzić do samolotu z przodu czy z tyłu. Gdyby tylko tak każdy z tego korzystał…
Niejednokrotnie można jednak usłyszeć zdanie, że linie niskokosztowe nie korzystają z rękawów na lotnisku z uwagi na koszty operacyjne. I w większości przypadków tak właśnie jest, ale drugim czynnikiem, który o tym decyduje jest czas spędzony na „rotacji” samolotu w danym porcie. Jak łatwo zauważyć, szybciej ludzie opuszczą maszynę, a następnie wejdą na pokład z dwóch wejść do samolotu z płyty lotniska niż przed jeden rękaw.
Boarding pasażerów do samolotu z płyty jednak nie dotyczy tylko przewoźników niskokosztowych. Z tej metody korzysta m.in. British Airways w Krakowie czy LOT w wielu miastach w Polsce i zagranicą.
Nie da się jednak ukryć, że tak jak United utrudnił sobie życie skomplikowanym systemem grup, tak tanie linie też są same sobie winne problemom ze sprawnym wejściem na pokład. I tak: Ryanair zaczął się skarżyć na opóźnienia, gdy zmienił swoją politykę bagażową i zaczął przy bramce odbierać pasażerom bez wykupionego priorytetowego boardingu ich duży bagaż podręczny, który lądował w luku bagażowym. Podobna sytuacja stała się udziałem Wizz Aira: w efekcie obie linie musiały ponownie zmienić swoją politykę i to dość drastycznie. Ryanair po prostu… zlikwidował bezpłatny duży bagaż podręczny, a Wizz Air nakazał pasażerom bez wykupionych dodatkowych usług… nadawanie go już przed kontrolą bezpieczeństwa.
Nie da się więc ukryć, że tanie linie same sobie zgotowały ten los, wydłużając cały proces wchodzenia na pokład.

Na większych lotniskach linie korzystają także z dwóch, a nawet czasami trzech rękawów, aby usprawnić proces boardingu dużej ilości pasażerów, w szczególności do samolotów typu Airbus A380 czy Boeing 747. W takim przypadku pasażerowie klasy pierwszej lub klasy biznes dostają dedykowany korytarz do wejścia do pokład.
Inne sposoby, które już są wykorzystywane, aby usprawnić boarding pasażerów na pokład to m.in. uporzadkowanie wejścia według zajmowanych miejsc.
Podróżni w tym wypadku wchodzą na pokład np. według rzędów. Zdaniem ekspertów, w tym wypadku najlepszą metodą jest wpuszczanie pasażerów w kolejności od ostatniego rzędu stopniowo w stronę pierwszego rzędu. Z takiego sposobu korzysta np. Korean Air, który chwali się, że w 20-25 minut jest w stanie zapełnić Airbusa A380.
Drugi schematyczny sposób to: najpierw zajmowanie miejsc przez pasażerów przy oknie, potem w środku, a na koniec osoby siedzące przy przejściach.
Niestety w większości linii lotniczych nadal panuje chaos, a pasażerowie (oprócz klasy pierwszej, biznes lub premium) wchodzą na pokład „jak chcą”. Do tego dochodzą sytuacje znane większości pasażerów, gdy układając bagaże na górnych półkach, często blokuje się inne osoby chcące przejść dalej na swoje miejsce. Efekt? Dezorganizacja i wydłużony czas oczekiwania na wylot samolotu.