9 lat opóźnienia? Mało! Kolejna data otwarcia nowego lotniska w Berlinie zagrożona
Nowe berlińskie lotnisko, które stało się symbolem nieudolności budowlanej, ostatecznie miało otworzyć swoje podwoje w październiku 2020 roku. Ale w dotrzymanie tego terminu nie wierzy nawet rząd, który żąda gwarancji od zarządców portu. A ich odpowiedź tylko wzmaga wątpliwości, czy kolejnego terminu uda się dotrzymać.
Gdy my, Polacy, śmiejemy się z Radomia, Niemcy łapią się za głowę na myśl o lotnisku Berlin Brandenburg. Gigantyczna inwestycja, mimo ogromnych nakładów finansowych i regularnie zwiększanego budżetu, wciąż nie została oddana i zamieniła się w „niekończącą się opowieść”. W dodatku aktualnie obowiązujący termin już dziś wydaje się mało prawdopodobny.
Niemieckie ministerstwo transportu nie dowierza już we wszystkie zapewnienia, że tym razem lotnisko zostanie otwarte. Jak informuje Bild, minister Michael Günther wystosował list do zarządcy portu, w obawie przed kolejnym niedotrzymaniem terminów. Domaga się w nim pisemnego zapewnienia, że przyszłoroczny termin będzie dotrzymany.
Wszystko dlatego, że kilka dni temu pojawiły kolejne wątpliwości. Według Tagesspiegel, gdy firma TÜV Rheinland przekazała zarządcom raport na temat bieżącego stanu lotniska, okazało się, że wiele urządzeń wciąż jest niegotowych. Prezes lotniska Lütke Daldrup twierdzi jednak, że to zdanie wyrwane z kontekstu, które nijak ma się do rzeczywistości. Zapewnił także, że obecny termin nie jest zagrożony, choć przyznał, iż odpowiedź wciąż jest przygotowywana. To wzbudziło kolejne wątpliwości mediów, które nie wierzą w to, że nowy termin zakończenia prac i otwarcia lotniska, czyli październik 2020 roku, zostanie dotrzymany.
Jednak nawet, jeśli rząd także otrzyma takie potwierdzenie, chyba mało kto będzie skłonny po prostu uwierzyć w obietnicę. Trzeba raczej zakładać, że jak zobaczymy, to uwierzymy, bo obecna data to jedna z wielu, które były przedstawiane przez wykonawców, zarządców i rząd. Według pierwszych informacji, lotnisko miało być otwarte już 8 lat temu – w październiku 2011 roku.
Budowa ruszyła w 2006 roku, a w efekcie miało powstać jedno z najbardziej zaawansowanych lotnisk w Europie. W założeniu miało też zastąpić istniejące porty – Schönefeld i Tegel i kosztować 2 mld EUR. W ubiegłym roku podliczono, że na ówczesnym etapie pochłonęło już 7 mld EUR, a każdy kolejny miesiąc – a w tym przypadku i rok – tylko zwiększa tę kwotę.
Jednak z roku na rok kolejne problemy techniczne piętrzyły się w nieskończoność – wykryto ok. 65 tys. mniejszych i większych usterek. Na jednym z etapów budowy zastanawiano się nawet, czy nie łatwiej i taniej byłoby je zburzyć i zbudować port od nowa.
Także dzisiaj, gdy zbliża się kolejny termin otwarcia, lotnisko jest pełne nienaprawionych urządzeń, niedokończonych prac i niedoróbek. Prace, które miały zakończyć się do grudnia 2018, wciąż są w powijakach, a przepustowość założona 13 lat temu już dziś będzie niewystarczająca.