Wczoraj informowaliśmy na naszych łamach, że indonezyjska wyspa Bali boryka się z problemami związanymi z erupcją wulkanu Agung. Wygląda na to, że sytuacja zmieniła się na gorszą, przynajmniej z punktu widzenia turystów i podróżnych.
Aktualnie Bali (w okolicach, które mogą być objęte skutkami erupcji wulkanu) przypomina nieco oblężoną twierdzę. Zawieszono dziesiątki lotów. Lotnisko w Denpasar, najważniejszy port lotniczy kraju po Dżakarcie, zostało zamknięte. Turyści koczują w okolicach lotniska, czekając na rozwój wydarzeń.
Fot. Denpasar Airport
Na terenie portu lotniczego uruchomiono specjalne punkty, w których pasażerowie mogą sprawdzić status swojego lotu, dokonać zmian w rezerwacjach oraz uzyskać ewentualny zwrot kosztów zakupu biletów.
Fot. ThePointsGuy.com
Turyści starają się robić dobrą minę do złej gry, nie da się jednak ukryć wyczuwalnej atmosfery poddenerwowania. Większość linii lotniczych (Cathay, Jetstar, Singapore, AirAsia i inni przewoźnicy) stara się pomóc pasażerom, oferując vouchery lub możliwość bezpłatnej zmiany planowej trasy lotu. Linia Jetstar wystosowała oświadczenie:
Rozumiemy, że zakłócenia w rozkładzie lotów mogą być frustrujące, ale zawsze priorytetem dla nas jest bezpieczeństwo podróżnych. Przepraszamy i doceniamy cierpliwość naszych klientów.
Twitter / newsaussie
Nad Bali nie widać aktualnie żadnych samolotów. To niezwykła sytuacja – normalnie w tych okolicach niebo jest gęste od maszyn wielu przewoźników, na których pokładzie lecą turyści chcący wypocząć w prawdziwym raju, jak niekiedy określa się indonezyjską wyspę Bali.
Wulkan Agung uaktywnił się we wrześniu – już wtedy wyczuwalne były wstrząsy. Władze zarządziły ewakuację ponad 100 tys. mieszkańców, a poziom zagrożenia był bardzo wysoki. Gdy niebezpieczeństwo nieco minęło, większość mieszkańców wróciła do swoich domów. Teraz wygląda sytuacja się powtarza.
Fot. Flightradar24.com
Bali to popularny cel wyjazdowy naszych czytelników. Czy ktoś z was aktualnie przebywa na miejscu i może podzielić się swoimi wrażeniami?