Alkohol może zniknąć z samolotów i WARS-u przez błąd w ustawie? To byłaby rewolucja
Sprawa zwróciła uwagę mediów, gdy jeden z dziennikarzy dopatrzył się luki w przepisach.
– Koniec z piwem w Warsie i sprzedażą alkoholu na pokładzie samolotów przez błąd w ustawie podpisanej przez Prezydenta – napisał na Twitterze Mariusz Gierszewski. – Nowy przepis mówi, że zezwolenia będzie wydawał wójt gminy, gdzie dochodzi do sprzedaży alkoholu, co w przypadku sprzedaży w ruchu jest niewykonalne – dodał.
Prezydent złożył podpis pod ustawą 30 stycznia. Dzięki nowym przepisom rozszerzono zakaz picia w miejscach publicznych i stworzono możliwość ograniczenia sprzedaży alkoholu w konkretnych miejscach na podstawie decyzji adekwatnej gminy. W skrócie oznacza to, że niemal wszystkie pociągi, statki czy samoloty jeżdżące i latające po Polsce miałyby duży problem ze sprzedażą alkoholu. To właśnie w nich sprzedaż odbywa się „w ruchu” – na terenie różnych gmin i trudno dostosować przepisy do każdej z nich z osobna.
Wielu internautów wyraziło swoje zdanie na temat potencjalnych zmian. Niektórzy sugerowali, że po wejściu w życie nowych przepisów odpowiednie pozwolenia powinien wydawać urząd zlokalizowany w miejscu, gdzie zarejestrowana jest dana spółka – np. PKP Intercity albo LOT.
Inni pytali, czy na pokładzie linii lotniczych alkohol będzie serwowany dopiero po opuszczeniu przestrzeni powietrznej naszego kraju. Problem miałyby również linie regularnie latające do Polski i czartery.
– Można by się łączyć z kolejnymi gminami w czasie przelotu i uzyskiwać zgody ustne – napisał na Twitterze Marek K4.
Inni od razu zauważyli, że gdyby taki przepis faktycznie zaczął obowiązywać, to pasażerowie po prostu zaczęliby przynosić do pociągu czy samolotu alkohol zakupiony wcześniej. Niektórzy wspominali też czasy, gdy do przedziałów wchodził niemal legendarny pan „piwko, piweczko, piwo jasne”, czyli po prostu człowiek handlujący piwem „z torby” bez żadnych zezwoleń.
– Podzielić trasę pociągu na części i niech o każdej decyduje dany wójt… czyli będzie np. tak, że będzie można kupić piwo między 10-25 km, a potem między 65-72 km – napisał Mateusz Majewski.
Wiele osób jednak chwaliło potencjalną zmianę. W ich opinii brak alkoholu na pokładach samolotów i w pociągach ograniczyłby liczbę pasażerów, którzy robią awantury czy zachowują się niewłaściwie.
Z powodu nieścisłości i wątpliwości, stołeczny ratusz postanowił zwrócić się do Ministerstwa Zdrowia o doprecyzowanie przepisów i ich interpretację.
– Z uwagi na fakt, że specyfika sprzedaży napojów alkoholowych w pociągach nie odpowiada żadnemu rodzajowy zezwoleń przewidzianych w ustawie (…) wystąpiliśmy do Ministerstwa z zapytaniem, kto i jaki rodzaj zezwolenia powinien wydać – czytamy w oficjalnym piśmie podpisanym przez zastępcę prezydenta Warszawy.
Na trasach krajowych słabsze trunki wróciły do WARS-u po wieloletniej przerwie dopiero 1 września 2011 roku. Do sprzedaży dopuszczono wtedy napoje, w których zawartość alkoholu nie przekracza 4,5%. Według poprzedniej wersji ustawy o wychowaniu w trzeźwości zakupione napoje alkoholowe można było konsumować jedynie w WARS-ie, nie można ich było zabrać np. do przedziału.

Fot. Wikicommons
Cała sprawa jawi się więc jak koszmar dla zwolenników umilenia sobie podróży piwem czy kieliszkiem wina, prawdopodobnie jednak nigdy nie dojdzie do realizacji czarnego scenariusza i alkohol nie zniknie zupełnie ze zbiorowych środków transportu.
Potwierdzają to politycy odpowiedzialni za ustawę i przekonują, że w kwestii pociągów czy samolotów, nic się nie zmieni.
– To #FakeNews. Ustawa nie wprowadza zmian w tym zakresie. Artykuł 18 już dziś obowiązującej ustawy mówi o wydawaniu zezwoleń przez wójta gminy, na terenie której jest prowadzona sprzedaż, zaś sprzedaż w pociągach regulują odrębne przepisy – zapewnia Szymon Szynkowski, poseł PiS.
I co istotne one – póki co – nie uległy żadnej zmianie.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?