więcej okazji z Fly4free.pl

Alkohol na lotnisku i w samolocie – przywilej czy problem? To zależy kiedy i dla kogo

Alkohol na pokładzie
Foto: Jaromir Chalabala / ShutterStock
Każdy, komu kiedykolwiek zdarzyło się lecieć z irytująco nietrzeźwym współpasażerem wie, jak bardzo utrudnia to podróż. Przesadne wlewanie w siebie napojów procentowych dla wielu osób jest pomocne, bo oswaja np. lęk przed lataniem, ale niekiedy kończy się to awanturami na pokładzie, przeszkadzaniem, a nawet opóźnieniami lotów i policją. Co zatem można zrobić, aby nie dochodziło do takich sytuacji?

Szklanka whisky, lampka wina czy szampana na pokładzie samolotu to dla niektórych podróżnych jedyny sposób na to, aby zapanować nad strachem. Uspokojenie i ukojenie nerwów towarzyszących wzbijaniu się w powietrze dla większości podróżnych nie stanowi problemu, ale ci, którzy muszą się wspomagać, chętnie sięgają po procenty z prostego powodu – skutecznie zbijają stres i poprawiają nastrój.

Picie alkoholu przy okazji lotu samolotem jest jednak często przedmiotem dyskusji o charakterze… moralnym. Wspomniana szklanka whisky czy lampka wina, które mają odstresować najbardziej spiętych – w porządku, raczej mało kto ma z tym problem. Kłopot zaczyna pojawiać się w sytuacji, gdy pasażer stwierdzi, że jemu to w sumie jedna lampka nie wystarczy. Więc sięga po kolejną i kolejną. Albo co gorsze, wchodzi na pokład już po przyjęciu sporej dawki alkoholu.

Sam byłem świadkiem tego, jak sporą przeszkodą podczas lotu jest mocno nietrzeźwy współpasażer. Lecąc do Frankfurtu, na pokładzie znalazł się także mieszkaniec Piaseczna (wiem, bo chętnie opowiadał o tym wszystkim wokół). Nie dość, że dwukrotnie spadła mu walizka gdy próbował ją zmieścić do schowka, to do tego histerycznie się śmiał podczas oglądania filmu na YouTube, komentował to co widzi na ekranie, bełkotał do ludzi siedzących przed nim. Generalnie czuł się jak król samolotu. Królem może i był, ale toalety – łącznie był chyba w niej z 10 razy.

Ale wracając – co z tym alkoholem przed i w trakcie lotu? Dobrze wiemy, że nawet zakazy linii lotniczych nie zawsze dają skutek i mimo ich obowiązywania, na pokładzie od razu można wyczuć, kto i jakie spożywa procenty. Nie pomagają też strefy wolnocłowe i restauracje na lotniskach. Tutaj generalnie wchodzi kolejny ciekawy aspekt.

Foto: Brian Logan Photography / ShutterStock

Alkohol na lotniskach od godzin porannych

Teren wielu lotnisk na całym świecie, zwłaszcza tych, które służą jako porty przesiadkowe, niejako rządzą się swoimi prawami. Już nie chodzi nawet o to, że na każdym kroku można spotkać śpiących podróżnych, czekających na swój lot. Chodzi głównie o osoby, które od wczesnych godzin porannych raczą się alkoholem. W centrum miasta czy galerii handlowej byłoby to co najmniej średnio akceptowane, podczas gdy na lotniskach jest to standardem. O ile jest to niewielka ilość, a spożycie procentów faktycznie ma na celu poradzenie sobie ze stresem, to przecież nie ma w tym żadnej przesady.

Ale co jeśli poranne „piwko” czy „szklaneczka” to tylko preludium przed dalszą degustacją, a co za tym idzie problemów na pokładzie? Rzecz jasna nie każde spożycie kończy się w taki sposób, ale ci, którzy w taki sposób przygotowują się do lotu, korzystają z tego, co zastają na lotnisku.

W wielu portach alkohol sprzedawany jest przez całą dobę – czy to w lotniskowych sklepach, czy w restauracjach. No to skoro jest taka możliwość, to dlaczego by z niej nie skorzystać? Zwykło się mówić, że wszystko jest dla ludzi, więc jeżeli nie ma odgórnego zakazu spożywania w danym miejscu, to wolna amerykanka. Ale byłoby to zbyt piękne, aby nie znalazł się ktoś, komu się to nie spodobało.

Foto: First Class Photography / ShutterStock

Walka Ryanaira ze sprzedażą alkoholu na lotniskach

Jakiś czas temu Ryanair otwarcie zaprotestował przeciwko sprzedaży alkoholu na lotniskach przed godziną 10 rano. Władze linii twierdziły wówczas, że było to niesprawiedliwe, że lotniska mogą czerpać z tego tytułu nieograniczone zyski, a później to przewoźnicy są obarczeni problemem w postaci nietrzeźwych podróżnych. Zaproponowano, aby podróżni okazywali karty pokładowe przy zamawianiu trunków, a do tego miałby obowiązywać limity sprzedaży (dwa napoje alkoholowe na jednego pasażera).

Jaki z tego wniosek? Można się tylko domyślać, ale oczywiście chodzi o pieniądze. Ryanair, tak jak inne linie walczące o wprowadzenie takich zakazów, chciałyby móc zarobić na sprzedaży alkoholu na pokładzie kosztem lotnisk. Póki co skończyło się jedynie na propozycjach i żądaniach – żadne przepisy regulujące spożywanie trunków na lotniskach nie weszły w życie.

Tak czy inaczej, bazując na licznych incydentach z udziałem nietrzeźwych podróżnych w trakcie lotu, wypadałoby zastanowić się nad regulacjami, które pozwolą temu zapobiec. Aby nie dochodziło do opóźnień lotów czy awantur na pokładzie, być może pomocne byłoby przeprowadzanie kontroli alkomatem przed wejściem do samolotu dla pasażerów, których stan wskazuje na nadmierne rozluźnienie? A może jednak zakaz sprzedaży alkoholu na lotniskach i ograniczenie jego konsupcji w trakcie lotu?

Okej, załóżmy wprowadzenie takiego badania przed wejściem na pokład. Ale co w sytuacji, gdy mający słabą tolerancję na procenty pasażer „dobije się” w trakcie lotu? Tutaj trudno zaproponować skuteczne rozwiązanie – linie przecież też chcą zarabiać na alkoholu. Trzeba zatem mieć jedynie nadzieję, że wszyscy, którzy raczą się trunkami w czasie podróży, będą robić to z głową i bez zbytniej przesady.

Misją Fly4free.pl jest przedstawienie Ci najlepszych zdaniem naszej redakcji okazji na podróże. Opisujemy oferty znalezione przez nas w internecie i wskazujemy adresy internetowe, pod którymi samodzielnie możesz wykupić podróż lub elementy podróży. Ceny w artykułach są aktualne w chwili publikacji. Możemy otrzymywać wynagrodzenie od partnerów handlowych, do których Cię przekierowujemy.
Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.

Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?


porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »