Na tej transakcji zyskują obie strony. Airbus (który w ciągu najbliższych 5 lat ma przejąć wszystkie udziały w spółce) przejmuje świetny technologicznie samolot, który idealnie wpisuje się w jego portfolio – model CS100 zabiera na pokład do 133 pasażerów, a CS300 – do 160 osób.
Dla Bombardiera to zaś okazja do znalezienia nowych rynków zbytu, bo mimo świetnych recenzji maszyny typu CSeries nie cieszą się wielką popularnością – do tej pory kanadyjska firma zebrała 360 zamówień, a dostarczyła ledwie 14 maszyn dla linii Swiss i airBaltic. W ramach umowy Airbus dostarczy bowiem pełne wsparcie sprzedażowe i marketingowe.
Ale dla Bombardiera najważniejsze jest to, że maszyny z serii C będą realizowane w fabryce Airbusa w USA w stanie Alabama. Dla kanadyjskiej spółki jest to furtka, która pozwala jej wyjść z trwającego konfliktu z USA z Boeingiem w tle. Pod koniec września amerykański Departament Handlu nałożył na kanadyjską firmę karne cła w wysokości prawie 300 proc. Powód? Według USA, Bombardier otrzymał od kanadyjskiego rządu subsydia, dzięki którym zaniża ceny. I w domyśle – nieuczciwie wygrywa konkurencję z Boeingiem 737.
Dla Bombardiera to potężny cios, bo firma ma zamówienie na 75 samolotów typu CS100 (i opcję na kolejne 50 sztuk), które w 2016 roku złożyły linie Delta. Bombardier skomentował decyzję twierdząc, że jest ona absurdalna. Tym bardziej, że Boeing nawet nie złożył oferty dla Delta Airlines i nie ma w swoim portfolio maszyny podobnej wielkości, którą amerykański przewoźnik byłby zainteresowany. Także prezes Delty Ed Bastian stwierdził, że amerykański przewoźnik nie zamierza płacić żadnych ceł.
I przenosząc produkcję Bombardierów do USA, prawdopodobnie żadne cła nie będą mogły być nałożone.
Na transakcję zareagował już Boeing.
„To wygląda jak wątpliwa umowa między dwoma mocno dofinansowywanymi podmiotami, które próbują w ten sposób obejść niedawne propozycje rządu USA. Według nas każdy podmiot powinien działać zgodnie z zasadami i literą prawa” – czytamy w zwięzłym komunikacie Boeinga.
Dla producenta z Seattle umowa dwóch największych konkurentów to poważny problem. Głównie dlatego, że w tym segmencie rynku nie mają w tej chwili podobnej maszyny, którą mogliby zaoferować liniom lotniczym. A dodatkowo można napisać, że chcąc wykończyć konkurenta z Kanady, wepchnęli go w ramiona swojego największego wroga, dając mu jednocześnie przewagę.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?