Airbnb tanią alternatywą dla hoteli? Nieaktualne. Nowe dane pokazują, że serwis toczy poważna choroba
Airbnb to znany serwis internetowy, który powstał z myślą, o tym by być tanią alternatywą dla hoteli i okazją do dorobienia sobie dla zwykłych ludzi. Goście wynajmujący takie mieszkanie mogli liczyć na domową atmosferę, a nawet przyjemne niespodzianki, np. oprowadzenie po mieście. Serwis osiągnął ogromny sukces (o czym świadczy choćby gigantyczna nagonka hotelowego lobby, której efektem są zakazy działalności serwisu w niektórych miastach), ale z czasem zaczęły się pojawiać jego ciemne strony.
O tym, że Airbnb psuje rynek nieruchomości i turystyczny, pisaliśmy już na łamach Fly4free.pl. Ale problemów jest więcej. Największym jest to, że wiele firm potraktowało Airbnb jako maszynkę do zarabiania pieniędzy i rozkręcają megabiznesy na gigantyczną skalę. Firma analityczna AirDNA opublikowała właśnie raport, w którym prezentuje najlepiej prosperujących „hostów”, czyli użytkowników serwisu mających w Airbnb najwięcej zgłoszonych nieruchomości. Dane są porażające. Wynika z nich, że największy gospodarz na Airbnb ma aż 881 nieruchomości w Londynie i zarabia na nich 15,6 mln USD rocznie. Niewiele mniej (15,5 mln USD) zarabia posiadacz 504 nieruchomości na Bali.
Pozostałych rekordzistów znajdziecie w poniższej tabeli.
Fot. AirDNA
– Airbnb nie jest już społecznością indywidualnych jednostek, które na własną rękę wynajmują swój pokój lub mieszkanie – mówi Scott Shatford, prezes AirDNA. – To raczej wielkie firmy, zatrudniające setki pracowników, dbających o wynajmowane nieruchomości – dodaje.
Niektórzy faktycznie zrobili z tego dobry biznes. W „Telegraph” czytamy, że największe pieniądze na wynajmach mieszkań zarabia się na Bali – przeciętny gospodarz z Airbnb na tej indonezyjskiej wyspie zarabia prawie 150 tys. PLN rocznie. Niewiele mniej, bo 131 tys. PLN – zarabia gospodarz w Tokio. Dla porównania – w Londynie statystyczne zarobki to ok. 76 tys. PLN.