No i mamy to! Kolejna linia nie będzie się czepiać tatuaży, fryzur czy kolczyków u pracowników

W branży lotniczej mamy tak naprawdę dwa obozy – z jednej strony są linie, w których personel musi przejść naprawdę długą drogę i zawzięcie walczy o choćby drobne poluzowanie zasad dotyczących ubioru i wyglądu.
Co jakiś czas wybuchają też afery, w których wychodzi na jaw, że linia zwolniła pracowników, bo przekroczyli limit wagi czy – jak było w przypadku Aeroflotu – bo stewardesy są „stare, grube i brzydkie”. Z drugiej strony, w końcu pojawiają się przewoźnicy, którzy dają swoim pracownikom swobodę i przekonują, że to nie wygląd „od linijki”, a komfort i jakość obsługi powinny być kluczowe. Do tej drugiej grupy właśnie dołącza kolejna linia – Air Baltic.
Tatuaże, kolczyki, większy wybór fryzur
Łotewskie linie lotnicze poinformowały, że zmieniły podejście do tego, jak powinien wyglądać personel pokładowy i jakich standardów musi dotrzymywać. Zgodnie z nowymi wytycznymi, personel może posiadać kolczyki, tatuaże, a w zasadach nie ma też zbyt wielu niedozwolonych fryzur. Oczywiście są pewne wyjątki. Wszelkie tatuaże nie mogą być obraźliwe i nie mogą znajdować się na głowie lub szyi.
– Do tej pory stosowaliśmy tę samą zasadę, co większość linii lotniczych – tatuaże były dozwolone tylko wtedy, gdy można je było łatwo ukryć pod standardowym mundurem załogi – komentuje Alīna Aronberga, starszy wiceprezes ds. zasobów ludzkich w airBaltic. – Teraz znacznie złagodziliśmy te zasady, umożliwiając naszym pracownikom zademonstrowanie własnej indywidualności poprzez tatuaże, kolczyki i fryzury (jeśli tylko tego chcą) i jednoczesne dumne noszenie naszych stylowych mundurów – dodaje.
Takie same zasady obejmują także pilotów i personel naziemny.
Oczywiście taka liberalizacja przepisów nie dzieje się bez powodu. Poza faktem, że świat się zmienia, to linie doskonale wiedzą, że z poluzowanymi zasadami dużo łatwiej będzie im znaleźć młodych pracowników. A rok do pracy w branży lotniczej brakuje jak nigdy dotąd!
Nie pierwsza linia, ale wciąż w mniejszości
Wcześniej podobne decyzje zapadły na przykład w Virgin Atlantic. I tu trzeba podkreślić, jak długą drogę przeszła ta linia, bowiem jeszcze kilka lat temu, stewardesy walczyły o to, by móc chodzić zamiennie w spódnicach i spodniach, a nie tylko w tych pierwszych.
A dziś? Nie tylko można wybierać mundur, ale także tatuaż nie jest przeszkodą w zdobyciu pracy. Są jednak pewne warunki – podobnie jak w Air Baltic – tatuaż nie może być obraźliwy i póki co – nie może być na głowie lub szyi. Przeszkodą nadal jest jednak piercing, ale przewoźnik nie wykluczył jednak, że w przyszłości będzie dalej poluzowywał zasady. Tym samym linia stała się pierwszym brytyjskim przewoźnikiem, który zdecydował się na takie zmiany.
Ale luzowanie zasad dotyczących wyglądu personelu, to o wiele szerszy temat. Ukraińska linia SkyUp była jedną z pierwszych, które zrezygnowały z obowiązkowego makijażu i wymieniły mundury na wygodniejsze, a szpilki – na sportowe obuwie. Podobnie zresztą jest w islandzkiej linii Play, która jest następcą nieodżałowanego WOW Air. Tani przewoźnik nie wprowadził żadnych wytycznych dotyczących kolczyków, makijażu, koloru paznokci, a jego mundury są wygodne i luźne. Można zresztą śmiało powiedzieć, że w kategorii swobody personelu, mogą robić za wzór do naśladowania.
– Chcieliśmy wyrzucić wszystkie stare pomysły na mundury lotnicze i wprowadzić do tego świata komfort. Staraliśmy się zlikwidować restrykcyjne zasady często związane z tymi mundurami i uwzględnić luźne fasony, elastyczne tkaniny i oczywiście buty przeznaczone do pracy „na nogach” – mówili wtedy Gunni Hilmars i Kolla, twórcy tego projektu.
Czy stanie się to standardem? Czas pokaże! Dajcie znać, jakie jest wasze zdanie w tym temacie – czy strój personelu pokładowego, tatuaże albo kolczyki mają dla was znaczenie?