6 lotów w 3 miesiące! Nasi sąsiedzi mają swoje lotnisko-widmo: Radom wygląda przy nim jak Heathrow
Gdy myślimy o Hesji w kontekście branży lotniczej, przed oczami staje nam przede wszystkim lotnisko we Frankfurcie, czyli jedno z największych lotnisk w Europie, które w ubiegłym roku obsłużylo ponad 59,35 mln pasażerów. Ale w tym landzie znajduje się też inne lotnisko, które jest na drugim krańcu skali. To port lotniczy Kassel-Calden, o którym w ostatnich dniach jest niezwykle głośno w niemieckich mediach. Powód? Bardzo uboga siatka połączeń zimą, która sprawia, że do niemieckiego portu przyległa łatka lotnisko-widmo.
Riwiera Albańska od 2601 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Korfu od 2249 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Modlin)
Kemer od 2074 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Lotnisko działało tu od lat 70-tych XX wieku, jednak zupełnie nowy port lotniczy został tu zbudowany w 2013 roku. Zgodnie z założeniami port lotniczy miał przyjmować zarówno loty rozkładowe i czartery, ale też business jety i ruch general aviation. Zbudowane za 280 mln euro lotnisko nigdy nie było jednak w stanie skusić przewoźników. W pierwszych 5 latach działalności obsługiwało od 49 do 69 tysięcy pasażerów, a w rekordowym jak dotąd 2013 roku przyjęło 131,8 tysiąca podróżnych. Obecnie lotnisko może o takich wynikach tylko pomarzyć – ubiegły rok zakończyło statystykami na poziomie 106,9 tysiąca podróżnych.
Szczególnie problematyczny jest dla lotniska Kassel-Calden tegoroczny sezon zimowy, gdy – jak informuje „Bild” – przez trzy miesiące wyleci stąd tylko 6 samolotów. Jakie to loty? 1 listopada zaplanowany jest wylot do Antalyi, a 7 listopada na Maderę. Kolejny lot zaplanowany jest na 16 grudnia do Kuusamo, a następny – także do fińskiego miasta – 7 stycznia. Z kolei 28 stycznia polecimy z Kassel do norweskiego Tromso. Sytuacja ma się zmienić od lutego, gdy raz w tygodniu realizowane będą loty na Gran Canarię, choć nie jest to pewne, gdyż jak czytamy w „Bildzie”, czeska linia Smartwings może się wycofać z realizacji tego połączenia. Podobnie jak linie Sundair, które wiosną całkowicie zrezygnowały z lotów z tego lotniska i anulowały wszystkie zaplanowane wyloty.
Wiosną sytuacja wcale nie wygląda lepiej. Od kwietnia zaplanowane są tylko pojedyncze loty, m.in. do Barcelony lub Rzymu. Nie ma też lotów cargo, choć pierwotnie połączenia towarowe miały być istotną częścią oferty niemieckiego lotniska.
Port lotniczy, który zatrudnia ponad 1000 osób, przynosi oczywiście bardzo duże straty. Jednak land Hesji, który ma 68 procent udziałów w spółce zarządzającej lotniskiem, ani myśli zamykać portu. Choć niemieckie media zastanawiają się czy w sytuacji tak małego ruchu dalsze istnienie lotniska rzeczywiście ma sens.