Forum strony Fly4free.pl
https://www.fly4free.pl/forum/

Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius
szalona-oblotowka-hong-kong-makao-borneo-i-mauritius,219,107419
Strona 1 z 3

Autor:  przemos74 [ 13 Lut 2017 17:17 ]
Temat postu:  Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

Czołem!

Miło mi Was ponownie zaprosić na moją już czwartą relację na tym forum. Po wypadzie na weekend do Australii, odwiedzeniu Alaski na niecałe 48 godzin i wycieczce dookoła świata przyszedł czas na coś równie szalonego. Wracam do Azji, a dokładniej w moje ulubione rejony Świata. Geneza tej wycieczki jest dosyć prosta. Dokładnie rok temu kupiłem za jakieś 100 zł bilet w jedną stronę z Dubaju do Manili liniami Cebu. To właśnie zapoczątkowało rozpoczęciem składania trasy jakieś 1,5 miesiąca przed wylotem i zabookowaniem niezbędnych noclegów.

Na początku chciałem udać się na Filipiny, a konkretnie na Boracay lub Coron, ale ceny dolotów ze stolicy na te wyspy trochę mnie zniechęciły. Postanowiłem poszukać czegoś tańszego i przy okazji zobaczyć nowe miejsca. Wybór padł na Hong Kong, Makao, Kuching i Mauritius. W trzech z tych miejsc nigdy nie byłem, a dodatkowo po drodze spędzę trochę czasu w Dubaju i Kuala Lumpur.

Poniżej prezentuję Wam mapę lotów:

Image

List lotów:
14.02 KTW – DWC, Wizz Air
15.02 DXB - MNL, Cebu Pacific
16.02 MNL - HKG, Cathay Pacific
19.02 HKG – KUL - KCH, Cathay Pacific, AirAsia
20.02 KCH - KUL, AirAsia
21.02 KUL - MRU, AirAsia
25.02 MRU – CGN - SXF, Eurowings, Ryanair

Do przelecenia mam trochę ponad 31000 kilometrów.

Jak widzicie pierwsze dni są bardzo napięte. Odpocznę na Mauritiusie, gdzie mam cztery dni wolnego, ale codziennie śpię w innym hotelu (żeby się nie nudzić ;)). Myślę, że merytorycznie jestem dosyć dobrze przygotowany do wyjazdu, ale jak zwykle będę bardzo chętnie słuchał Waszych porad i wskazówek, żeby przeżyć ten czas jak najlepiej.

Osoby, które czytały moje poprzednie relacje zapewne wiedzą czego się spodziewać. Będzie masa zdjęć, opisów i to wszystko w zasadzie na żywo. Trzymacie kciuki, żeby całość wypaliła.

PS. Tym razem nie będzie lotów w C i F ;)

Autor:  klapio [ 13 Lut 2017 17:39 ]
Temat postu:  Re: Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

Like w ciemno :-D Fajna trasa, zapowiada się super trip :-)

Autor:  adix1982 [ 13 Lut 2017 17:45 ]
Temat postu:  Re: Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

Extra! Czekam na relacje. Szkoda że nie kręcisz Vlogów ale wtedy niemiałbyś czasu na nic :)

Wysłane z mojego GT-I9505 przy użyciu Tapatalka

Autor:  Sudoku [ 13 Lut 2017 18:13 ]
Temat postu:  Re: Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

To może zacznijmy od podsumowania, ile te wszystkie bilety kosztowały?

Autor:  przemos74 [ 13 Lut 2017 21:00 ]
Temat postu:  Re: Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

@‌klapio‌, dzięki!
@‌adix1982‌, nie mam w tym doświadczenia, ale może kiedyś spróbuję ;)
@‌Sudoku‌, prosisz i masz: 1619 zł :)

Autor:  dziabulek [ 15 Lut 2017 09:03 ]
Temat postu:  Re: Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

Przeczytam jak zawsze, choć bez C i F to jednak bez tej wisienki na torcie :) Ale za to łączna cena za loty sympatyczna:)

Autor:  BeataC [ 15 Lut 2017 14:32 ]
Temat postu:  Re: Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

Czy to są wyjazdy służbowe ? Od dawna mnie to nurtowało, bo jeśli chodzi o urlop to co można zobaczyć w tak krótki czasie ? W każdym razie też czekam na relację, sama wybieram się (jak wszystko pójdzie zgodnie z planami) do Hong Kongu i Makao w kwietniu.

Autor:  Aga_podrozniczka [ 15 Lut 2017 15:00 ]
Temat postu:  Re: Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

Mozna zobaczyc kawalek swiata :-) Mniejszy i wiekszy (za Chmielewska)

Autor:  maxima [ 15 Lut 2017 17:00 ]
Temat postu:  Re: Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

@BeataC 11 dni to mało :o mi udało się ostatnio w tyle zobaczyć Wodospady Wiktorii z obu stron, pojechać na safari do Botswany i odkryć RPA :D
11 dni to kupa czasu!!

trip zacny ;) czekam na relację ;) gdzie nocujesz na Mauritiusie? jakie plany na HK? Macau będzie?

Autor:  samaki9 [ 15 Lut 2017 18:06 ]
Temat postu:  Re: Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

@BeataC - jakby to był wyjazd służbowy to do kosztów przelotu pewnie 0 na końcu trzebaby było dodać.

Autor:  brzemia [ 15 Lut 2017 19:02 ]
Temat postu:  Re: Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

Ciekawe co by to byla za robota pol swiata za 1 razem zwiedzic?
Wiem!! Tester linii lotniczych !!

Wyslane z telefonu.

Autor:  przemos74 [ 15 Lut 2017 20:48 ]
Temat postu:  Re: Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

Przepraszam, że nic nie piszę, ale cały dzień intensywnie spacerowałem po Dubaju i okolicy. Zaraz mam lot do Manili, a relacja powstanie w trakcie rejsu na Filipiny. Wtedy też odpowiem na wszystkie pytania.

Pozdrawiam!

Autor:  przemos74 [ 16 Lut 2017 09:26 ]
Temat postu:  Re: Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

Ruszam! Wybiła 1:30 w nocy. Spakowałem się w mały plecak o wymiarach spełniających normy Wizz Air (mały bagaż podręczny) oraz posiadałem ze sobą składaną torbę na ewentualny nadbagaż. Tę drugą kupiłem kilka dni wcześniej w Decathlonie za 29,99 złotych i po kilku dniach używania mogę spokojnie polecić. Pojechałem autobusem na Dworzec Główny w Poznaniu, skąd odjeżdżał pociąg do Katowic. Moja podróż trwała 5,5 godziny, w czasie której mój bilet sprawdzany był aż 5 razy. Dzięki temu w ogóle się nie wyspałem, a w dodatku mocno zmarzłem, za sprawą miejsca przy oknie i nieszczelnych szyb… PKP niby się zmienia, ale nadal potrafi rozczarować.

Do Katowic pociąg przyjechał o czasie, czyli 25 minut przed odjazdem autobusu firmy Matuszek spod dworca na lotnisko. Szybko poszedłem w stronę ulicy Andrzeja, która bardzo dobrze jest oznaczona. W ogóle dworzec w Katowicach zrobił nam mnie pozytywne wrażenie. Byłem tutaj kilka lat temu i zdecydowanie nie pamiętam, żeby był tak sympatycznie jak teraz.

Na dworzec padał śnieg, a tereny dookoła dróg były białe. Transfer na lotnisko nie trwał jednak dłużej niż powinien i po jakiś 40 minutach zameldowałem się w Pyrzowicach. Okazało się, że mamy tutaj podział na terminal A i B, a mój lot z uwagi na strefę Non Schangen będzie z tego pierwszego. Przez to musiałem czekać na otwarcie odprawy bagażowo-paszportowej do godziny 10:20 (lot był zaplanowany na 12:20). Na parterze lotniska było bardzo zimno, ciągle otwierały się drzwi i wlatywało zimne powietrze. Udałem się w związku z tym na pierwsze piętro, gdzie nie dosyć, że było dużo cieplej to jeszcze panował spokój i cisza.

Kiedy rozpoczęła się odprawa to ustawiłem się w kolejce i odebrałem swój bilet. Pomimo tego, że check in zrobiłem wcześniej to wymagana była kontrola dokumentów przez obsługę. Po tym przeszedłem sprawną i w miłej atmosferze (Poznaniu ucz się!) kontrolę bezpieczeństwa i poszedłem na śniadanie do saloniku. To był mój pierwszy pobyt w lounge w tej strefie w Katowicach, bowiem wcześniej byłem tylko raz przed lotem do Warszawy w strefie Schangen i zapamiętałem ten pobyt doskonale. Tutaj było podobnie – duży wybór jedzenia i picia, szybki Internet i świetnie przygotowane miejsca do odpoczynku oraz pracy. Mogłem porobić ostatnie pilne rzeczy i z pełnym żołądkiem udać się na boarding. Lot niestety wystartował z około godzinnym opóźnieniem. Ci co lecieli do Dubaju z Wizzem wiedzą, że wiąże się to z brakiem szansy na zdążenie na metro, a tym samym zdecydowanie dłuższą podróż do hotelu.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Sam rejs jednak minął mi bardzo przyjemnie. LF wynosił około 90%, co oznacza, że trasa cieszy się sporym zainteresowaniem, a na pokładzie nie były tylko Polacy, ale także np. Czesi. W czasie lotu udało mi się zamienić kilka słów z personelem pokładowym, który wyraził, że nie specjalnie lubi latać na tej trasie (wielokrotny serwis itd.).

Po wylądowaniu jako pierwszy wydostałem się z autobusu i szybkim korkiem udałem się do kontroli paszportowej, a następnie po prześwietleniu bagażu na autobus F55. Tak, zdążyłem na ostatni dzienny autobus, dzięki czemu przejechałem do ostatniego przystanku i tam przesiadłem się na autobus numer 8. Od razu powiem, że moim celem nie był sam Dubaj, ale Szardża, czyli miasteczko położone trochę dalej, jeszcze za lotniskiem DXB. Podróż w sumie zajęła mi blisko 3h. Podróżowałem przez cały czas ze srebrną kartą, którą zakupiłem przed wejściem do autobusu na lotnisku i doładowałem ją kwotą 100 AED (podobno jest ważna 3 lata, to pewnie jeszcze się przyda). Dla osób, które będą poruszały się po Dubaju powiem, że przykładamy ją tylko do czytnika wchodząc i wychodząc z autobusu czy metra. Jest to bardzo wygodny sposób płacenia za przejazd.

Image

Image

Image

Ostatecznie, po dwóch przesiadkach dotarłem w okolice zarezerwowanego hotelu. Pozostał mi to wykonania spacer ok. 1 km. Było bardzo ciepło. Miałem na sobie długi rękaw i pomimo godziny 2 w nocy czułem, że ZEA w lutym to zdecydowanie krótki rękawek. W hotelu Hilton Sharjah czekał na mnie recepcjonista, który z pochodzenia jest Niemcem. Zamieniliśmy kilka zdań i od razu poprosiłem o późne wymeldowanie. Bez problemu dostałem do godziny 19:00. W dodatku czekał na mnie upgrade do pokoju Executive z dostępem do saloniku i widokiem na lagunę (rezerwowałem najtańszy z możliwych). Warto dodać, że zapłaciłem za niego 140 AED + 8000 punktów. Stawka na booking.com za ten pokój to blisko 1000 zł. Deal dobry i zły zarazem, ale o tym powiem w podsumowaniu.

Image

Image

Image

Sam hotel oferuje duże, przestronne pokoje ze wszystkimi udogodnieniami, jakie są niezbędne do komfortowego spędzania czasu. W środku czekał na mnie talerz owoców i list powitalny. Z uwagi na późną godzinę szybko poszedłem się wykąpać i położyć spać. Sprawdziłem jeszcze WiFi i nie powaliło ono swoją prędkością, a także miałem problem z łączeniem się z niektórymi portami. Budzik nastawiłem na 9 rano, więc zapowiadało się 4,5 godziny snu.

Wstaję o zaplanowanej godzinie, chociaż ochoty specjalnej nie mam. Po ostatniej nieprzespanej nocy, teraz tylko kilka godzin snu i wciąż jestem nie w pełni sił. W Dubaju jednak mam tylko jeden dzień, więc ruszam na pierwsze piętro do hotelowej restauracji, gdzie jem śniadanie. Wybór jedzenia jest przyzwoity i trudno do czegoś się przyczepić. Oczywiście widziałem już dużo więcej ciekawych potraw w hotelach tej marki, ale nie jest najgorzej. Zamawiam omleta, nakładam kilka dodatków i wypijam mocną kawę na rozbudzenie.

Image

Image

Po śniadaniu zrobiłem sobie przechadzkę po hotelu, żeby zobaczyć co ma on do zaoferowania. Najlepsze wrażenie zrobił na mnie basen, a w zasadzie dwa baseny – po jednym z każdej strony hotelu. Po tym wróciłem do pokoju skończyć pewne rzeczy do pracy i ruszyłem na zwiedzanie Dubaju. Musiałem wrócić na przystanek autobusowy, z którego dotarłem na stację metra, a następnie pojechałem w stronę Business Bay. Już z okien widać, że Dubaj i Szardża to bardzo czyste i ułożone miasta. Ruch uliczny jest bardzo intensywny i to praktycznie przez całą dobę. Z kolei w metrze nie można żuć gumy czy jeść i pić. W tym mieście niecałe 15% ludzi to miejscowi, a reszta to ludzie z Europy i klasa robotnicza.

Image

Image

Wróćmy jednak do mojego zwiedzania Dubaju. Z uwagi, że byłem tutaj teraz chyba czwarty raz i najważniejsze punkty mam „zaliczone” to nie miałem specjalnego parcia na skakanie po najpopularniejszych atrakcjach. Gdzieś wyczytałem, że świetny widok jest na hotelu Marriott i właśnie do niego się udałem. Rzeczywiście można wjechać na 55 piętro i zobaczyć miasto z góry lub udać się na piętro 7 i zobaczyć miasto z innej perspektywy. Następnie udałem się na długi spacer w stronę Burj Khalifa. Tego dnia, pomimo, że było bardzo ciepło to miastu dokuczał smog. Słońce ie mogło się przebić przez co i zdjęcia nie robią takiego wrażenia, jak w słoneczną pogodę.

Image

Image

Image

Image

Image

Jak widzicie mieszkańcy Dubaju odpoczywają w różny sposób. Nie ma tutaj na trawnikach napisu „nie deptać”, tylko można spokojnie się na nim położyć i zrelaksować. Kolejki pasażerów do autobusu ustawiają się same z siebie, jest spokojnie i nie ma przepychania czy walki o miejsce. Niestety mój powrót to był istny koszmar. Korek na trasie Dubaj – Szardża przesuwał się w żółwim tempie, przez co cała droga zabrała mi około 2 godzin. To chyba niecodzienna sytuacja, bowiem inni pasażerowie wyglądali na zdziwionych i zaskoczonych.

Image

Image

Image

Image

Image

Spacerowałem także po Szardży, która zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Jest to spokojne, ciche (w dzień) miasteczko z pięknymi widokami. Chodzenie deptakiem wzdłuż „laguny” pozwala zapomnieć o bożym świecie i podziwiać wyrastające z ziemi wieżowce oraz meczety. Przed godziną 18 wróciłem w końcu do hotelu, żeby wykąpać się i spakować. Wróciłem do recepcji, żeby zapłacić za pobyt i wymeldować się. Przemiła kobieta zaproponowała mi, żeby poczekał na swój lot w saloniku i zjadł tam kolację, po czym sama zaprowadziła mnie do niego (a przecież dobrze wiedziałem gdzie jest). Bardzo miło nam się rozmawiało m.in. o jej podróżach po Europie (najbardziej zauroczona jest Wenecją).

Image

Image

Image

Image

Image

Na kolację serwowana była ryba w panierce i sajgonki, a także liczne warzywa, sery, słodkości oraz napoje (nie było alkoholu). Lounge znajduje się na 17 piętrze i oferuje piękne widoki na lagunę. W trakcie mojego pobytu nie było zbyt wiele osób. Już wtedy Google wyświetliło mi wiadomość, że mój lot Cebu Pacific jest opóźniony o około 1 godzinę. Przez to niespecjalnie spieszyłem się na lotnisko, ale wiedząc o korkach pojechałem tam ze sporym wyprzedzeniem. Tym razem dotarłem na miejsce po około 30 minutach z jedną przesiadką.

Image

Po dojechaniu czerwoną linią metra do stacji Terminal 1 skierowałem swoje kroki do stanowiska Cebu Pacific, żeby wydrukowano mi bilet. Nie było praktycznie żadnej kolejki, dzięki czemu mogłem od razu iść do kontroli imigracyjnej i bagażowej, a następnie spokojnie poczekać na rejs w jednym z saloników, które dostępne są z kartą PP.

Image

Powyżej takie luźne foto z metra ;)

Lot do Manili był tak jak wcześniej wiedziałem o jedną godzinę. Kolejka do samolotu była bardzo długa, a jednak trafił mi się rząd w środku z dwoma miejscami obok! Dzięki temu mogłem podróżować bardzo komfortowo. Warto dodać także, że wcale nie było zimno o czym się naczytałem na forum. Przezorny zabrałem nawet ze sobą mały koc na wypadek niesprzyjającej temperatury, ale był on w zasadzie potrzebny. Z drugiej strony wolę spać będąc czymś przykryty, a na pokładzie koce Cebu Pacific są dodatkowo płatne, podobnie jak jedzenie i picie.

Autor:  dziabulek [ 16 Lut 2017 09:39 ]
Temat postu:  Re: Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

Pozytywne wrażenie z dworca w Katowicach jest jak najbardziej na miejscu, bo jest to nowy dworzec na miejscu czegoś co w cywilizowanym kraju istnieć nie powinno:) No i z tego co czytałem (sam nie miałem okazji korzystać) nie odwalili takiego bubla jak u nas w Poznaniu :)

Autor:  brzemia [ 16 Lut 2017 09:40 ]
Temat postu:  Re: Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

Cale centrum Katowic jest nie do poznania ;)

Wyslane z telefonu.

Autor:  przemos74 [ 16 Lut 2017 10:22 ]
Temat postu:  Re: Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

@‌dziabulek‌, będzie Y+ właśnie mnie wywołano i wręczono nowy bilet :)

@‌maxima‌, na Mauritiusie przetestuje Intercontinentala, Holiday Inna i Hiltona :) muszę spalić gdzieś punkty, które uzyskałem podczas ostatniego tripu. W Hong Kongu planów jeszcze nie mam, ale na pewno nie pojadę do Buddy na Lantau, bo byłem ostatnio. Może pieszo wejdę na wzgórze? Zobaczymy. Do Macau płynę już jutro rano. To dla mnie zupełnie nowe miejsce.

Autor:  Kamil [ 16 Lut 2017 13:43 ]
Temat postu:  Re: Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

Gratki za up!

Autor:  tropikey [ 16 Lut 2017 14:54 ]
Temat postu:  Re: Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

przemos74 napisał(a):
W Hong Kongu planów jeszcze nie mam, ale na pewno nie pojadę do Buddy na Lantau, bo byłem ostatnio. Może pieszo wejdę na wzgórze?


Polecam :-) Można podpatrzeć mieszkańców z ich pupilami w scenerii tak odmiennej, niż w centrum. Najlepiej chyba zacząć od zbiornika Pak Fu Lam, ale można też w okolicach uniwersytetu, tyle że z tej strony będzie chyba bardziej stromo (tą trasą wracałem). Pogoda teraz będzie na to ok, bo nie jest chyba jakoś przesadnie ciepło...

Miłej dalszej podróży!

Autor:  przemos74 [ 17 Lut 2017 17:07 ]
Temat postu:  Re: Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

Kilka słów uzupełnienia odnośnie lotu do Manili. Mieliśmy drobne problemy z lądowaniem z uwagi na złe warunki pogodowe. Prawdopodobnie chodziło o wiatr, bowiem świeciło słońce i nie było żadnych opadów. Poniżej wklejam jeszcze fotkę z tego rejsu. Uważam, że jak za kwotę trochę ponad 100 zł w jedną stronę to jest to doskonały wybór na tej trasie i kto waha się nad zakupem w promocjach Cebu takiego biletu niech bez zastanowienia to robi. Moim zdaniem warto.

Image

Image

Wylądowaliśmy w terminalu 3. Prosto z samolotu udałem się po pieczątkę do paszportu i musiałem opuścić strefę odlotów i wyjść do ogólnodostępnego terminalu. Tutaj po niespełna godzinie rozpoczęła się odprawa na mój kolejny tego dnia lot do Hong Kongu liniami Cathay Pacific. Od razu udałem się po swój bilet i dostałem kartę z zaproszeniem do saloniku tego przewoźnika.

Image

Image

Image

Image

Po przejściu kontroli bezpieczeństwa i otrzymaniu kolejnej pieczątki potwierdzającej opuszczenie Filipin udałem się prosto na obiad do poczekalni. Jest ona świetnie urządzona, oferuje trzy strefy – wypoczynkową, barową oraz restauracyjną. Przy praktycznie wszystkich fotelach mamy dostępne gniazdka zasilania oraz porty USB. Nie zabrakło również indywidualnych urządzeń, które generują delikatny strumień powietrza. Potrawy zamawia się u kucharzy, a do wyboru jest kilka pysznych rzeczy. Mi najbardziej smakował ramen i zupa rodem z Hong Kongu. Poza tym można zjeść jeszcze słynne chińskie pierożki, a także owoce czy warzywa. Do picia mamy szeroki wybór zarówno napojów alkoholowych, jak i soft drinków. Ciekawostką jest to, że po złożeniu zamówienia otrzymujemy takie okrągłe urządzenie, które da nam znać, kiedy nasze dania są gotowe do odbioru. Takie samo rozwiązanie widziałem rok temu w jednym z Fast Foodów w Nowym Jorku.

Image

Image

Image

Image

Image

Pod koniec mojego pobytu zostało wyczytane moje nazwisko i zostałem poproszony do recepcji saloniku, gdzie wręczono mi nowy bilet ze zmienionym miejscem. Zamiast w klasie ekonomicznej mogłem podróżować w ekonomicznej premium. Od razu powiem, że chyba nie ma żadnej różnicy oprócz wielkości fotela, który był bardzo wygodny. W czasie tego niespełna 2-godzinnego lotu podano pudełka z toritllą, sokiem o smaku mango i ciasteczko. Bardzo dobrze wypada system rozrywki na pokładzie 777-300ER linii CX. Mamy do wyboru liczne firmy, gry, muzykę itd. Jest także możliwość podglądu z kamerki zamontowanej pod kadłubem. Uważam, że Cathay Pacific to bardzo dobry przewoźnik i wszystko odbyło się prawidłowo. Nie było tutaj efektu „wow”, chociaż jakbym podróżował w pierwszej klasie to pewnie szybko zmieniłbym zdanie. Takowa też była w tym samolocie i miałem okazję zobaczyć rzeczywiście świetnie prezentujące się siedzenia z przodu kabiny podczas wychodzenia.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Po przylocie musiałem wypełnić tzw. Arrival Card, gdzie oprócz swoich danych podajemy także miejsce pobytu w Hong Kongu. Z taką karteczką udajemy się po karteczką potwierdzającą przylot (zamiast pieczątki do paszportu) i możemy już opuścić lotnisko. Wcześniej jednak poszedłem do bankomatu, żeby wypłacić pieniądze na transfer do hotelu. Zdecydowałem się pojechać autobusem A11, ponieważ (według informacji z hostelu) tylko on zatrzymuje się przy Sugar Street, skąd miałem około 3 minut piechotą do mojego miejsca zakwaterowania.

Image

Image

Image

Wróćmy jednak do przejazdu, który trwał około 1 godziny i kosztował mnie 40 dolarów HKD. Na pokładzie cały czas działało WiFi, ale też zapalone było światło, które powodowało refleksy na szybie i brak możliwości zrobienia ładnych zdjęć. Widoki jednak były świetne i długo pozostaną w mojej pamięci. W hostelu o nazwie Comfort Hostel zameldowałem się około godziny 21. Recepcjonistka wydała mi klucze do pokoju, który znajdował się w innym budynku. Miałem zabookowany pojedynczy pokój, ale dostałem trójkę tylko dla siebie. Kiedy już w najlepsze rozpakowywałem się zobaczyłem, że po podłodze chodzi nieproszony gość. Karaluch ten miał może 2 cm wielkości, ale od razu spowodował u mnie pewien niepokój. Nie zwracałem na niego uwagi, jednak po chwili zobaczyłem drugiego, który był co najmniej 3x większy. Chcą pozbyć się tych obrzydliwych robali wziąłem do ręki klapek, który leżał pod łóżkiem…. Jak się domyślacie po nim chodził trzeci, najmniejszy karaluch. Spakowałem swoje rzeczy i wróciłem do recepcji z prośbą o nowy pokój. Przyszedł chyba szef tej firmy i przeprosił mnie, po czym dał klucz do innego pokoju także w tym nieszczęsnym budynku, ale dwa piętra niżej. Nie muszę Wam mówić, że szedłem tam z mało zadowoloną miną, ale jak się okazało pokój był o niebo lepszy i czystszy. Nie spotkałem tam także niczego niepokojącego, ale postanowiłem mimo wszystko spać na łóżku piętrowym ;) Mój plan wieczornego spaceru po Hong Kongu spalił na panewce, ponieważ zrobiło się już blisko północy i poszedłem na kilka godzin spać. Tym bardziej, że już o poranku czekał mnie rejs do Makao.

Autor:  krasnal [ 17 Lut 2017 18:18 ]
Temat postu:  Re: Szalona oblotówka: Hong Kong, Makao, Borneo i Mauritius

To dają teraz pieczątki w HK? Bo słyszałem, że od jakiś 3 lat tylko te głupie wydruki.

Strona 1 z 3 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/