1. Jest samolot Tbilisi-Mestia, ale różnie bywa z regularnością ze względu na pogodę w górach. http://vanillasky.ge/index.php?Lang=1
2. Masz marszrutki z Tbilisi, a i stopem, o którego pytasz da radę, bo się dobrze nim jeździ po Gruzji. Marszrutki jeżdżą chyba do października.
3. 200 lari za auto czteroosobowe. Słyszałem o opcjach z busami (więcej osób, mniejsza cena, ale musielibyście zorganizować się w Mestii z kimś, a program podróży raczej napięty.
4. Patrz pkt 2.
Co do samego planu, to widzę po nim trochę wyjazdów-powrotów. A nie lepiej zrobić kółko? Na zrzucie zacząłem Kutaisi - Cziatura - Tbilisi (zakup biletu do Erywania) - Stepancminda - Tbilisi (pociąg) - Erywań (Chor Wirap) - Giumri - Wardzia - Achalciche - Chulo -
Batumi. I w Batumi myślisz, czy masz czas na Mestię i Kobuleti.
Wykreśliłbym Kobuleti w ogóle (kurort), Batumi skrócił, ale pewnie ma być wypoczynek nad morzem pod koniec wyjazdu, zastanowiłbym się nad Mestią jeśli odpuszczasz Uszguli (bo to długa, męcząca i jak zauważyłeś droga podróż).
Na "mojej" trasie nie ma Dawida Garedży. Wardzia - w mojej opinii - przebija ten klasztor.
Dorzuciłbym więcej Armenii (powrót z niej drogą) i dołem Gruzji jechał przez Wardzię, Chulo (świetna kolejka linowa). Jest tam mimo wszystko o wiele mniej turystów, a równie interesująco.
Szkoda tej Armenii, tak patrzę. Polecałbym kółko wokół jeziora Sewan z odwiedzinami Sewanawank. To jest do zrobienia stopem, marszrutkami. I też klimatycznie, bo pogranicze azerskie. Można poczuć się, jak na końcu świata. Między Martumi, Wardenis a Sewan krążą marszrutki (mówię o drodze od "południa", ale pewnie z Erywania też są). Rano z Erywania możecie wyskoczyć do Chor Wirap i potem od razu na Martumi i tam spędzić noc, a drugiego dnia objechać jezioro. W tym przypadku jednak, żeby nie tracić czasu powrót pociągiem do Tbilisi - Wardzia - i dalej trasa dołem, którą proponuję.
