W Lizbonie trwa właśnie wojna cenowa Ubera i innych przewoźników (np. Kapten) z tradycyjnymi taksówkami, co oznacza, że przejazdy bywają śmiesznie tanie. W ostatnich tygodniach zdarzyło mi się pojechać na lotnisko z okolic metra Anjos za 5 euro, w okolicach Cascais skorzystać z kursów podmiejskich za 6-8 euro (w granicach ceny biletu autobusowego dla dwóch osób), a booking.com ostatnio zaczął wręcz dodawać darmowy transfer z lotniska przy rezerwacji na ponad 40 euro.
Uber nie byłby jednak Uberem, gdyby nie tkwił w tym haczyk. Mam odlot wcześnie rano, potrzebuję transportu na lotnisko z okolic Rossio / Martim Moniz. Sprawdzam apkę Ubera o 3.45 w nocy jeszcze z pokoju hotelowego - jest kurs na lotnisko za 6.30 euro. Po pół godziny wychodzimy przed pensjonat, odpalam apkę i wychodzi cena 11.40 euro. Stwierdzamy, że może źle nas zlokalizowało, więc przechodzimy z Rossio na Martim Moniz, kolejny raz sprawdzamy i wychodzi już 14.60 euro
Kończy się tak, że przepraszamy się z taksówkarzem z postoju na Rossio, który za kurs na lotnisko wg licznika liczy sobie 9 euro + 1,60 dodatku za dwa bagaże 
Nie znam oczywiście szczegółów tych algorytmów, ale przerwa kilkanaście - kilkadziesiąt minut od ostatniego sprawdzania wydaje się załapywać.