Autor: | sawiet [ 10 Lut 2015 23:56 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
Ja na niego trafilem w lutym 2013 pod Koloseum, wyglada na to ze ten sam typ ![]() |
Autor: | klimas [ 12 Lut 2015 00:39 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
brata z dziewczyną w Chile tak przewalili : pod drzwiami ich hostelu stał facet, kiedy podchodzili ładnie się uśmiechnął, otworzył drzwi, wszedł za nimi , coś krzyknął do recepcjonisty. Elegancko ułożył ich bagaże kiedy się meldowali ( po długiej podróży i nocce na lotnisku byli mega zmęczeni) i tak się zaopiekował,że nawet się nie zorientowali kiedy gość zniknął razem z ich plecakiem. Straty - tablet i kanapki. Oczywiście recepcjonista ponoć go nie znał, brachol ( mimo,że z racji zawodu wyczulony na takie akcje) był pewien, że to był boy hotelowy ![]() |
Autor: | Pado [ 12 Lut 2015 11:48 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
Ja mam taką zasadę w podroży, że jak mnie ktoś zaczepia to mówię do niego po polsku, bo jak zaczniesz po angielsku to już posprzątane i tylko słyszysz "heloł maj frend " ![]() |
Autor: | Robaku [ 12 Lut 2015 11:54 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
to tak jak z tym Kotańskim n- nie zawsze sie udaje. Ja mialem podobną petycją przeciw narko w Mediolanie, zacząłem mówic po polsku, zas on do mnie " Chodź szwagier podpisz" ja po polsku "czego to dotyczy" a on "szwagier spier..." ![]() wiec zesmy sobie pogadali:) |
Autor: | Pado [ 12 Lut 2015 12:00 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
aaaa no nie dodałem, że tu raczej chodzi o kraje poza EU- typu Indie i inne podobne i "biedniejsze"... |
Autor: | kiew [ 12 Lut 2015 12:05 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
Ja ostatnio prawie zaliczyłem wtopę. Szedłem sobie przez centrum, wieczorem w piątek. Coś obczajałem na mapce i podszedł do mnie koleś tak pod 40 lat spytać czy coś pomóc. Już nie potrzebowałem, zapytał skąd jestem, na co że ma sąsiadów Polaków, zaczął do mnie łamaną polszczyzną coś mówić (w sumie sporo umiał, a nie tak jak klasyczni nagabywcze w każdym języku po 3 zdania). Chwilę na ulicy pogadaliśmy o Atenach, o piłce (wracał z meczu niby, miał szalik), w sumie znał polskich piłkarzy, o Euro 2012 pytał, mówił że był we Wrocławiu raz, że w Berlinie mieszkał chwilę. Generalnie gadka się bardzo kleiła i wyszła naturalnie i zaproponował piwo. Stwierdziłem, że w sumie czemu nie, gadka z lokalsem zawsze na plus. Weszliśmy do lokalu zaraz obok, normalnie wyglądającego, więc też nic nie wzbudziło mojej podejrzliwości, piwo w normalnej cenie. Przy pierwszym piwku pogadaliśmy o polityce (bo to przeddzień wyborów w Grecji) i nagle przy naszym stoliku pojawia się ładna blondynka, mini spódniczka i zaczyna do mnie mówić po polsku. Po 2 pytaniach już wiedziałem co się święci (ta sztuczna fascynacja w głosie, wzroku i zachowaniu), po kolejnych dwóch złapałem się za portfel i telefon. Akurat skończyliśmy piwo, więc mieliśmy zamówić kolejne i wtedy padła propozycja czy kupię jej drinka, podczas której siedziała mi już prawie na kolanach. Szukając wzrokiem kurtki i wyjścia, zapytałem tylko ile ten drink kosztuje... Kosztował 40euro, ale 10 sekund później mnie już nie było w lokalu, wszak nie takich wrażeń szukałem. Także może ku przestrodze, bo w życiu mi się nie zdarzyło dać wkręcić w takie rzeczy, mimo że staram się ufać ludziom to fałsz dotychczas udawało mi się wyczuwać zawczasu i nie mieć żadnych dziwnych sytuacji, a tutaj... naprawdę to wiarygodnie wyszło. Może akurat fart tego nagabywcza, że byłem Polakiem, że interesowałem się piłką , że polityka grecka mnie interesowała w kontekście wyborów, że mieliśmy trochę współnych tematów, ale ogólnie wyszło bardzo spontanicznie i wiarygodnie. Do czasu aż ta laska podeszła to stolika nie miałem najmniejszego pojęcia co się święci. Ostatecznie na plus, rozmowa była ciekawa, piwo było ok, nic nie straciłem, ale warto mieć w pamięci takie sytuacje. |
Autor: | paweł p [ 12 Lut 2015 16:13 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
Ja zaliczyłem drobną wtopę w Londynie - potrzebowałem pilnie wysłać kartkę pocztową, kupiłem w sklepie z pamiatkami kartkę jakieś słodycze no i znaczek, po zapłaceniu coś mi wyszło drogo - ale sprzedawca twardo (z wyglądu hindusowaty) , że znaczek na kartke kosztuje 2 funty Teraz sprawdzam - 37 pensów na list do Europy. Najdroższa moja kartka. Znaczek oczywiście bez ceny, mam nadzieję że dojdzie. |
Autor: | skubie [ 14 Lut 2015 20:05 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
Mam taką krótką historię z Mediolanu. Jesteśmy z grupą wycieczkową już na głównym placu i przewodnik mówi: "Nie kupujcie niczego od Murzynów, ponieważ dokładają trochę do swoich "słoneczników" by do nich wrócić". Oczywiście musiało chodzić o biało-proszkowe sprawy. Poprzyglądałem im się dokładniej i faktycznie, część nagabywała turystów, a pozostała w bardziej skryty sposób obsługiwała innych (śmiem twierdzić, że miejscowych na głodzie). |
Autor: | dentart [ 15 Lut 2015 19:41 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
Pod Sagrada Familia w Barcelonie przebili nam oponę (stanęliśmy tylko na chwilę zrobić zdjęcia nocą). Po odjechaniu kilkuset metrów zorientowaliśmy się, ze musimy zmienić koło. Kiedy z mężem wysiedliśmy zmienić koło- jakiś koleś na rowerze podjechał i chciał nam zaoferować "pomoc" mechanika za rogiem. Podziękowaliśmy a on ciągle nalegał (zagadywał nas) . W tym momencie mój 7 letni syn krzyczy z samochodu "ukradł aparat!". Okazało się, ze jeden zagadywał nas a drugi uśmiechając się do dzieci ukradł leżący między przednimi fotelami aparat fotograficzny Canona. Mój mąż próbował dogonić złodzieja, ale odpuścił... Dzieci (7 letni syn i 5 letnia córka) płakały przez następne 80 km... Żal utraconych zdjęć... |
Autor: | skrzat [ 15 Lut 2015 22:10 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
"Świeży" incydent w hotelu W Barcelona: http://onemileatatime.boardingarea.com/ ... our-hotel/ http://onemileatatime.boardingarea.com/ ... u-tell-me/ http://onemileatatime.boardingarea.com/ ... t-believe/ http://onemileatatime.boardingarea.com/ ... stigation/ http://onemileatatime.boardingarea.com/ ... ona-theft/ Np. pierwszy raz słyszę o patencie na skorzystanie z hotelowego baru na koszt "wkręconej" osoby |
Autor: | DonCorrado [ 16 Lut 2015 00:26 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
dentart napisał(a): Pod Sagrada Familia w Barcelonie przebili nam oponę (stanęliśmy tylko na chwilę zrobić zdjęcia nocą). Po odjechaniu kilkuset metrów zorientowaliśmy się, ze musimy zmienić koło. Kiedy z mężem wysiedliśmy zmienić koło- jakiś koleś na rowerze podjechał i chciał nam zaoferować "pomoc" mechanika za rogiem. Podziękowaliśmy a on ciągle nalegał (zagadywał nas) . W tym momencie mój 7 letni syn krzyczy z samochodu "ukradł aparat!". Okazało się, ze jeden zagadywał nas a drugi uśmiechając się do dzieci ukradł leżący między przednimi fotelami aparat fotograficzny Canona. Mój mąż próbował dogonić złodzieja, ale odpuścił... Dzieci (7 letni syn i 5 letnia córka) płakały przez następne 80 km... Żal utraconych zdjęć... To chyba zdublowany post, wczesniej juz o tym bylo pisane chyba. |
Autor: | michcioj [ 16 Lut 2015 08:43 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
Pado napisał(a): Ja mam taką zasadę w podroży, że jak mnie ktoś zaczepia to mówię do niego po polsku, bo jak zaczniesz po angielsku to już posprzątane i tylko słyszysz "heloł maj frend " ![]() e tam po polsku, najlepiej po niemiecku ![]() ![]() |
Autor: | kredka [ 16 Lut 2015 12:55 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
Przypomniał mi się incydent sprzed ok. 10 lat. Jechaliśmy spokojnie autostradą przez Austrię, nagle na pasie obok nas pojawia się samochód z paroma mężczyznami o dość ciemnej karnacji i pokazują nam przez okno na nasze koło. Gestykulacja była bardzo sugestywna, a miny mieli dość przerażone i zatroskane. W pierwszym momencie nie wiemy co się dzieje, oni nas wyprzedzają i zjeżdżają na boczny pas, sugerując pomoc. My zaaferowani sytuacją oczywiście też zjeżdżamy, zatrzymujemy się za nimi. Z auta wychodzi spokojnie dwóch facetów, a ja w jakimś niesamowitym olśnieniu w jednej sekundzie krzyczę: RUSZAJ I UCIEKAMY!!!! Ruszyliśmy z piskiem opon i uciekaliśmy tak kilkadziesiąt dobrych kilometrów. Zdaliśmy sobie sprawę, że po prostu padliśmy ofiarą próby kradzieży auta, o których przecież tyle się ostatnio słyszy. Dopiero po jakimś czasie na spokojnie zaczęliśmy analizować pewne szczegóły, np. fakt, że ich auto było na niemieckich tablicach, mimo że miało znaczek austriacki, itd., itp. Do dziś dziękuję Bogu za to olśnienie, bo mimo że wszyscy o takich sytuacjach słyszymy, to trudno czasem zachować zimną krew i zdrowy rozsądek jeśli to właśnie nam się coś takiego przydarzy. Uważajcie na drogach. |
Autor: | Pado [ 18 Lut 2015 14:55 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
Indie: Taj Mahal Przy kupowaniu biletów podchodzi koleś i mówi, że on jest Free Guide from Government... widzieliśmy sporo zagranicznych turystów z takim Free Guiadem, oczywiście na koniec trzeba mu było dąć $$$, przed tym procederem ostrzegł nas nasz kierowca |
Autor: | howfarisit [ 18 Lut 2015 20:18 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
A propos tematu fajna i wartościowa infografika: http://mashable.com/2014/07/22/common-tourist-scams/ To, co znajduje się w podtytule "Eager English Students", przytrafiło mi się właśnie w Szanghaju - no prawie, bo uciekłam w ostatniej chwili :] |
Autor: | Bartolko [ 18 Lut 2015 20:41 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
Niedawno będąc w Indiach kilkanaście razy byłem proszony o monetę/banknot z mojego kraju rzekomo w celu kolekcjonerskim - zapewne jeżeli by taki osobnik cel swój osiągnął, to następnemu turyście z Polski chciał by sprzedać złotówki w zamian za rupie - mi jakiś miejscowy chciał sprzedać trochę eurocentów w Fatephur Sikri. Wysyp tego rodzaju "kolekcjonerów" miałem w Jaipurze - chyba z 3 kolesi z obsługi w Pałacu Miejskim zagadało do mnie w ten sposób. Sytuacja druga - w sklepie z alkoholem w Jaisalmer podczas zakupu piwa - szybka podmiana banknotu 500 rupii na 100, ale po zdecydowanej informacji że wiem że dałem 500 szybko sobie dał spokój. |
Autor: | BrunoJ [ 18 Lut 2015 20:54 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
To tak dla równowagi. Będąc w Izmirze w Turcji zaszedłem do dużego sklepu muzycznego (jest ich kilka obok siebie w centrum), żeby sobie pograć na swieżo wypuszczonych wtedy Hammondach SK1 (organy). Obsługa to młode chłopaki, zaczeli się dopytywać zarówno o tematy muzyczne jak i skąd jestem, i co robie w ich mieście. BYłem tam ze 20 minut, w międzyczasie pojawił się tam młody człowiek który coś przyniosł czy odebrał, wyraźnie znał się z obsługą. Łamanym angielskim zaczał mi opowiadać że gra w orkiestrze wojskowej, a z kolegami mają zespół, i że brakuje im klawiszowca, a jutro mają próbę to może bym przyszedł, sprzęt jest więc można od razu grać. Generalnie traktowałem te gadke bardzo ostrożnie, ale gość normalnie dał mi adres, nr telefonu, faceci w sklepie cieszyli się że fajnie trafił że mnie spotkał i w ogóle bardzo frendzikowato było. Na pożegnanie już niedźwiadek jak starzy przyjaciele, wręcz z tłumaczeniem się że mam się nie obawiać ale w tutejszej (czytaj tureckiej) kulturze tak się witają i żegnają dobrzy znajomi. Oczywiście (niestety?) nie skorzystałem z oferty, nie mniej mam mocne przekonanie że to nie był fejk, tylko prawdziwe zaproszenie i nic groźnego się za tym nie kryło. Inna sytuacja która mi się kojarzy to na Krecie. W sklepie z pamiątkami, jednym z wielu, trochę na uboczu, wybraliśmy w końcu po długim przebieraniu zestaw domków gipsowych ze światełkami (takie 20x20cm, fajne, imitujące oryginalną grecką zabudowę, w kolorach Santorini ![]() ![]() |
Autor: | Iris [ 19 Lut 2015 21:56 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
Byłam w Egipcie, Tunezji i Turcji i owszem zdarzali się bardzo nachalni sprzedawcy, ale było to do przeżycia. Zawsze się targowaliśmy i pewnie nie raz przepłaciliśmy, ale nigdy nie czuliśmy się oszukani. W Turcji za to zdarzyła mi niemiła sytuacja z pozytywnym zakończeniem. Zostawiłam w autokarze (powrót z wycieczki fakultatywnej) telefon komórkowy, mogę się tłumaczyć jedynie moim wiekiem :p jak się zorientowałam to byliśmy pewni, że już go nie odzyskamy. Zadzwoniliśmy jednak na mój numer, odebrał kierowca i powiedział, że odwiezie do hotelu. Następnego dnia telefon czekał na mnie w umówionym miejscu. Więc... nie wszyscy kradną! ![]() |
Autor: | evo [ 07 Mar 2015 18:28 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
Z naszego podwórka: we wtorek 3.03 pewna Białorusinka za taksówkę z Centralnego do Modlina zapłaciła 150$ i 50zł ![]() |
Autor: | Anonim3 [ 07 Mar 2015 19:41 ] |
Temat postu: | Re: Wkręty i zakręty - czyli jak nie zostać oszukanym w podr |
To jeszcze dwa przykłady z naszego podwórka: koleżanka-Polka i kolega-Anglik wychodzą z Okęcia już wiele hektolitrów wody w Wiśle temu po tym, jak obiecywano, że nie będzie tam naciągaczy, a tylko poważne korporacje taksówkowe. Rozmawiają, oczywiście, po angielsku i na "Taxi? Taxi?" naciągacza koleżanka odruchowo odpowiada "OK", nie przerywając zbytnio rozmowy. Jadą do Westina i na miejscu naciągacz życzy sobie "ejti złoty". Koleżanka dziwi się (bo taki kurs, nawet w korkach, za dnia kosztuje ok. 40 zł) i spokojnie po polsku pyta naciągacza, dlaczego tak dużo wyszło. W tym momencie dziwi się naciągacz, bo do tej pory myślał, że wiózł "jelenie". Zaczyna coś kręcić, a koleżanka na to, że maksymalna taryfa to tyle i tyle, a on wszak transportu prywatnego nie oferuje. Naciągacza zatkało, wyjęczał, że 30 zł. Dostał więc dokładnie tyle i pasażerowie się z nim grzecznie pożegnali. I moje doświadczenie z jedną z tych poważnych korporacji taksówkowych, a raczej jej kierowcą: przylatuję ledwo żywa z tzw. drugiego końca świata i nie chce mi się poświęcać ani minuty, żeby czekać na kogoś z Uber czy innej korporacji taksówkowej (do Black Lane się zraziłam po dwóch wtopach). Wsiadam, pan kierowca zajmuje się walizkami, a za moment pyta mnie, gdzie jest moja ulica (istniejąca od 15 lat, a na niektórych planach - od lat 20-tych ubiegłego stulecia). Wytłumaczyłam, jedziemy i w pewnym momencie potwierdzam jeszcze raz, czy będę mogła zapłacić kartą. Taksówkarz pyta, czy to przejazd służbowy, bo jak nie, to nie warto czasu tracić na zabawę z kartami. Grzecznie odpowiadam, że tak, choć miałam ochotę powiedzieć coś w stylu "Nic Panu do tego". Na to taksówkarz uruchamia terminal. Raz, drugi, trzeci. Rozkłada ręce i twierdzi, że nie działa. Rzucam okiem i coś mi nie pasuje, ale ponieważ nie byłam pewna na 100%, to sobie odpuściłam. Zmieniamy więc trochę kurs i jedziemy do bankomatu (do ok. 20 zł dochodzi dodatkowych 8-10 zł - szaleństwo godne oszustwa...). Po dojechaniu do domu dzwonię do kolegi, który zawodowo zajmuje się terminalami i pytam o to, co wpadło mi w oko. Kolega, niestety, potwierdza moje przypuszczenia. Cóż, nawet w najlepszych korporacjach jeżdżą hieny... |
Strona 16 z 25 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |