| Forum strony Fly4free.pl https://www.fly4free.pl/forum/ | |
| Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku tacos-topes-i-tequila-10-dni-w-meksyku,210,108297 | Strona 1 z 2 |
| Autor: | igore [ 01 Mar 2017 22:02 ] | ||||||||||
| Temat postu: | Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku | ||||||||||
Wstęp i dzien 1 Nadzedł czas na pisanie kolejnej relacji. Ostatnio wysyp RTW i opisów innych ciekawych podróży, co niezmiernie mnie cieszy i jest znakomitym źrodłem inspiracji. Nasza podróż do Meksyku nie była planowana. Znaczy się, kraj interesował nas jak każdy inny, ale nie było go na liście Top3 na 2017 rok. Zamiast Meksyku miała być po raz kolejny Ameryka Południowa, a konkretnie Patagonia. Brak biletów w odpowiedniej cenie i świetna wrzutka @horacy19, w połączeniu z tym, że razem z K. – moją towarzyszką – pracowaliśmy lekko skacowani z domu i łatwiej nam się było porozumieć, sprawiły że za niecałe 2 tys. złotych staliśmy się posiadaczami biletów do Cancun. Kupilismy je w pażdzierniku i choć czasu na planowanie było sporo, nie planowaliśmy zbytnio. W odpowiednim momencie kupiłem jedynie przeloty do Chiapas, gdyż to ten stan, prócz Guanajuato najbardziej mnie interesował. Niestety z powodu braku czasu nie mogliśmy odwiedzić obu. W kolejnej promocji KLM dokupiliśmy bilety RT do Amsterdamu i tym samym skompletowaliśmy 8 lotów za ok. 1500 złotych. Na miejscu mieliśmy być zaledwie 10 dni, co wydaję się liczbą wręcz śmieszną. Cóż mogliśmy począć, oboje pracujemy na etacie i ... no sami przecież wiecie jak jest. 10 dni – 4 w Chiapas, 5 na Jukatanie i jeden w stolicy kraju. W Polsce zima, w Meksyku ciepło, ale jeśli spodziewacie się zdjęć i opisów pięknych plaż i lazurowej wody, to niestety się zawiedziecie. To nie jest nasz styl podróżowania i w ten sposób spędziliśmy zaledwie kilka godzin. Jeśli czytaliście ktorąś z moich poprzednich relacji, wiecie że będzie dużo targów, zdjęć ludzi, sporo alkoholu i jedzenia. Tak, to jest nasz styl, bez przewodnika – choć przyznam, że jeden wziąłem do ręki, by odłożyć po chwili z niesmakiem, gdyż spora część relacji z forum ma większą wartość niż przewodniki. 10 dni – 8 lotów, kilkanaście przejazdów autobusami lub collectivos, kilka taksówkami, sporo kilometrów pokonanych pieszo, ale podróż rozpoczynamy od pociągu , którym tuż po pracy, uzbrojeni w Forclazy 40 udajemy się do stolicy. W ostatniej chwili zdązyłem się nawet spakować Nocleg w Warszawie i lecimy do Amsterdamu, gdzie podczas kilkugodzinnego postoju jedziemy do centrum. Dwugodzinny spacer, parę piw, obiad w lokalnej knajpie (bez wizyty w coffee shopie Wysiadamy, z dworca do naszego hotelu jest kilka kilometrów i wraz z przejściem każdego z nich, miasteczko zaczyna się nam coraz bardziej podobać. Wysokie chodniki, po któych nieliczni turyści z trudem wloką walizki na kólkach, Indianki zajęte rękodziełem, gromady dzieci bawiące się na ulicach, małe kolorowe domki i góry. Już wiemy, że żal będzie stąd wyjeżdżać.
| |||||||||||
| Autor: | Zeus [ 01 Mar 2017 22:25 ] |
| Temat postu: | Re: Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku |
Woohoo, kolejna relacja do czytania w pracy! | |
| Autor: | karolinao [ 02 Mar 2017 10:56 ] |
| Temat postu: | Re: Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku |
Dołączam i czekam na następny post | |
| Autor: | przemos74 [ 02 Mar 2017 11:08 ] |
| Temat postu: | Re: Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku |
Fajny klimat | |
| Autor: | BooBooZB [ 02 Mar 2017 11:21 ] |
| Temat postu: | Re: Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku |
Ehhhh...przeczytałem topless w tytule | |
| Autor: | ara [ 02 Mar 2017 11:43 ] |
| Temat postu: | Re: Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku |
@BooBooZB ja też! fajnie się czyta, dawaj więcej! | |
| Autor: | igore [ 02 Mar 2017 13:33 ] |
| Temat postu: | Re: Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku |
Hehe, gdyby @BooBooZB napisal relacje z toples w tytule, sam pewnie bylbym wsrod pierwszych czytajacych. Wszak nierzadko w tytule jego relacji pojawia sie rowniez slowo dmuchany. | |
| Autor: | BooBooZB [ 02 Mar 2017 13:36 ] |
| Temat postu: | Re: Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku |
Rewelacja! Ale do rzeczy, będzie coś z tym toplessem w dalszych częściach?Niekoniecznie dmuchanych | |
| Autor: | igore [ 02 Mar 2017 13:40 ] | ||
| Temat postu: | Re: Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku | ||
Niestety nie. Topes to po prostu progi zwalniajace, ktorych w Meksyku jest mnostwo. Choc pewne podobienstwa sa
| |||
| Autor: | J.1 [ 02 Mar 2017 13:48 ] |
| Temat postu: | Re: Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku |
Meksykanie na garbusa cabrio mówią "topless" . Śmiało mógł być zatem temat ; Tacos , top(l)es i tequila. A co do kawy to rzeczywiście była taka mocna ,że po miesiącu jeszcze mną telepie Fajnie pisana relacja , czekam na kolejną część. | |
| Autor: | ara [ 02 Mar 2017 15:03 ] |
| Temat postu: | Re: Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku |
@igore ale po Ameryce Południowej do progów chyba przywykłeś, co? | |
| Autor: | rysiekkk [ 02 Mar 2017 15:07 ] |
| Temat postu: | Re: Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku |
ehhh brak topless | |
| Autor: | igore [ 03 Mar 2017 10:03 ] |
| Temat postu: | Re: Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku |
Dzień 2 Chamula Zatrzymaliśmy się w całkiem przyzwoitym hotelu Rincon del Arco. Miejsca noclegowe w San Cristobal są stosunkowo tanie, spora różnica temperatur pomiędzy dniem i nocą może sprawiać, że w pokoju będzie zimno. Na śniadanie do wyboru między innymi: nachosy z sosem pomidorowym, naleśniki z syropem klonowym i przeróżne owoce. Kierujemy się w stronę terminalu collectivos i sąsiadującego z nim targu. Targ przypomina jeden wielki bajzel, przynajmniej dla nas – dla mieszkańców w tym chaosie zapewne istnieje jakaś prawidłowość. Panie sprzedające kury spod pachy, świńskie łby, ogromne ilości owoców i warzyw – brud, smród i wszechobecne nawoływania sprzedawców sprawiają, że nie od razu się w tym gąszczu odnajdujemy. Postanawiamy wrócić tam w drodze powrotnej z Chamuli, do której jedziemy małym rozklekotanym busem za 15 peso. Załącznik: DSC04550.jpg [ 231.58 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04572.jpg [ 196.92 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04586.jpg [ 230.07 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04587.jpg [ 258.08 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04589.jpg [ 182.08 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04595.jpg [ 168.21 KiB | Obejrzany 10425 razy ] W mieście od razu udajemy się do głownej atrakcji, czyli kościoła San Juan Bautista, miejsca specyficznych obrzędów indian Tzotzil. W świątyni nie można robić zdjęć, całą podłoga jest pokryta sosnowym igliwiem, nie ma ławek ani ołtarza, palą sie za to setki świec. Atmosfera jest niesamowita. Stajemy z boku i przyglądamy się obrzędom. Podczas naszego piętnastominutowego pobytu, siedzące na podłodze kobiety, podczas odmawiania „modlitwy” w języku Tzotzil, ukręcają głowy dwóm kurom, po czym okadzają się nimi nawzajem. Wylewają na podłogę Coca-Colę i posh (lokalny alkohol). Co chwile ktoś do nas podchodzi, by upewnić się, ze nie fotografujemy. Byłem bliski zrobienia zdjęcia, ale zrezygnowałem. Nigdy nie wiadomo co nieobliczalnym Tzotzil wpadnie do głowy. Trzeba uwazać, bo w Chamuli meksykańska policja raczej nam nie pomoże. Trochę mi się udzieliła atmosfera i dopiero K. wyciągnęła mnie siłą ze świątyni. Jeszcze chwila i sam byłbym gotów ukatrupić kurczaka Załącznik: DSC04605.jpg [ 185.86 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04609.jpg [ 249.16 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04614.jpg [ 203.09 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04617.jpg [ 192.42 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: P1030321.jpg [ 92.07 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: P1030323.jpg [ 169.79 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: P1030327.jpg [ 130.05 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Wychodzimy, spacerujemy trochę po niezbyt gościnnej okolicy i siadamy w knajpie, która okazuje się świetnym punktem obserwacyjnym. Siedzimy jakąś godzinę, pijąc, rozdając peso i robiąc zdjęcia. Dzieciaki są tak przekonujące w proszeniu o jałmużnę, że K., pracująca na co dzień w branży reklamowej, jest gotowa zatrudnić jednego w charakterze sprzedawcy. Miejscowi nie są tak niedostępni jak się ich opisuje. Udało mi się nawet zarobić kilka uśmiechów od mieszkańców. W busie do San Cristobal jedna z pasażerek wiezie pod pachą żywego kurczaka, co oznacza, że można być ptactwem w Chamuli i przeżyć. Załącznik: DSC04626.jpg [ 192.59 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04633.jpg [ 192.03 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04638.jpg [ 164.07 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04641.jpg [ 215.67 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04642.jpg [ 219.26 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04643.jpg [ 186.99 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04644.jpg [ 172.22 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04648.jpg [ 186.82 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04649.jpg [ 153.91 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04657.jpg [ 234.9 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04658.jpg [ 166.3 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04663.jpg [ 146.69 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: P1030341.jpg [ 97.35 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Wracamy do miasta i po raz kolejny idziemy na targ. Już nas tak nie oszałamia, chodzimy spokojnie i wzbudzamy delikatne zainteresowanie. Nic dziwnego, jestem subtelnie mówiąc dwukrotnie większy od przeciętnego mieszkańca Meksyku, ba – K. mimo swej nikczemnej postury również. Idziemy coś zjeść (do obiadu przygrywają nam cymbaliści), pić tequillę i spacerujemy po wieczornym San Cristobal. Centrum zmienia się w lunapark, pełen mieszkańców chcących zarobić na chleb. Spotykamy kilku pozujących do zdjęć Predatorów, Spidermana, ludzi tańczących w indiańskich strojach, stepujących. Zwiedzamy miejscowe kościoły, o raczej ascetycznych wnętrzach. Knajpy są pełne. W jednej z nich przysiadamy i my, reszte wieczoru spędzając na piciu piwa i tequili, uśmiechając się do niesamowicie miłej kelnerki, która z gracją nalewa nam trunek z ogromnej butli. Załącznik: DSC04677.jpg [ 177.36 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04687.jpg [ 175.43 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04689.jpg [ 196.06 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04699.jpg [ 148.67 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04706.jpg [ 176.5 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04707.jpg [ 199.22 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04712.jpg [ 165.37 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04717.jpg [ 148.07 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04726.jpg [ 168.91 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04728.jpg [ 249.23 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04730.jpg [ 183.79 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04735.jpg [ 149.38 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04746.jpg [ 255.22 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04766.jpg [ 153.15 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04775.jpg [ 251.02 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: DSC04777.jpg [ 131.45 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: P1030315.jpg [ 142.84 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: P1030354.jpg [ 139.51 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: P1030367.jpg [ 97.52 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: P1030372.jpg [ 161.73 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: P1030373.jpg [ 141.53 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: P1030408.jpg [ 136.81 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: P1030463.jpg [ 147.93 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: P1030475.jpg [ 130.21 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Załącznik: P1030479.jpg [ 98.04 KiB | Obejrzany 10425 razy ] Na następny dzień zdecydowaliśmy się pojechać do Palenque. Przepraszam za absurdalną ilość zdjęć. Obiecuję, że w kolejnych częsciach będzie ich mniej. @ara Też myślałem, że jestem do nich przyzwyczajony, ale w Meksyku ilość topes jest astronomiczna. | |
| Autor: | karolinao [ 03 Mar 2017 10:27 ] |
| Temat postu: | Re: Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku |
Dzięki za zdjęcia i moim zdaniem nie jest ich za dużo | |
| Autor: | Wintermute [ 03 Mar 2017 10:56 ] |
| Temat postu: | Re: Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku |
zdjęć jest tyle ile trzeba - nikt nie narzeka | |
| Autor: | igore [ 04 Mar 2017 21:01 ] | ||
| Temat postu: | Re: Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku | ||
Dzień 3-4 Palenque Decyzja o wyjeździe do Palenque była spontaniczna. Można tam dotrzeć na kilka sposobów: z zorganizowaną wycieczką z biura i wizytą w Misol Ha i Aqua Azul, autobusem ADO lub collectivos. My wybraliśmy tę ostatnią opcję. Najpierw jedziemy do Ocosingo za 65 peso, by po szybkiej przesiadce udać się w stronę Palenque za 75 peso. Cena za dwie osoby jest niższa, niż za jedną autobusem ADO. My lubimy się przemieszczać w ten sposób. Jazda meksykańskimi collectivos jest całkiem wygodna. Standardem jest oczekiwanie na komplet pasażerów i niestety często trudno jest wsiąść gdzieś po drodze, gdyż większość podróżnych jedzie do samego końca trasy. Nasze plecaki, wraz z bagażami innych lądują tuż za siedzeniem kierowcy, na sporych rozmiarów stercie. Mamy je przynajmniej na oku. Płatności dokonuje się najczęściej podczas wysiadania, ale zdarza się również, że kierowca od razu wymaga uiszczenia opłaty za przejazd. Bus jest klimatyzowany za pomocą otwartych okien. Trasa z San Cristobal do Palenque dla osób o słabych żołądkach może być bardzo nieprzyjemna. Liczne zakręty i ogromna ilość progów zwalniających (topes) powoduje, że za oknem busa co jakiś czas wyrzucana jest reklamówka zawierająca treści żołądkowe pasażerów, głównie dzieci. Cała podróż trwa 5.5h a widoki po drodze wynagradzają wszelkie niedogodności. Załącznik: DSC04819.jpg [ 269.04 KiB | Obejrzany 10309 razy ] Załącznik: DSC04822.jpg [ 246.56 KiB | Obejrzany 10309 razy ] W Palenque od razu uderzyła w nas wysoka temperatura (38 stopni w cieniu) i spora wilgotność powietrza. Juz przez szybę busa przyglądalismy się zmieniającej się roślinności. Od mieszanych lasów jakie łatwo można zauważyć w Europie, po dżunglę. Zostawiamy bagaże w hotelu i idziemy zapoznać się z miasteczkiem. Jest niewielkie i średnio ciekawe. Jemy tacos, pijemy piwo (na tequilę było tym razem zbyt gorąco) i udajemy się na zasłużony odpoczynek. Załącznik: DSC04825.jpg [ 174.72 KiB | Obejrzany 10309 razy ] Załącznik: DSC04826.jpg [ 223.63 KiB | Obejrzany 10309 razy ] Załącznik: DSC04828.jpg [ 247.06 KiB | Obejrzany 10309 razy ] Załącznik: DSC04831.jpg [ 209.22 KiB | Obejrzany 10309 razy ] Załącznik: DSC04833.jpg [ 191.38 KiB | Obejrzany 10309 razy ] Załącznik: DSC04836.jpg [ 152.43 KiB | Obejrzany 10309 razy ] Załącznik: P1030488.jpg [ 106.23 KiB | Obejrzany 10309 razy ] Zwiedzanie najlepiej rozpocząć wcześnie rano, by tuż po otworzeniu bram (8.00) znaleźć się na miejscu. Turystów o tej porze jest niewielu a i temperatura znośna. Można się tam dostac jednym z busów, które regularnie odjeżdżaja z centrum – 20 peso. Nam na pobieżne , ale dość intensywne spacery po okolicy wystarczyły niecałe 3 godziny. Momentami bylismy całkowicie sami. Połączenie dżungli i ruin miasta Majów robi na nas wrażenie. Z pobliskiego lasu dochodzą odgłosy licznego ptactwa, wprawne oko dostrzeże małpy. Gdyby nie działalność człowieka, dżungla dość szybko wdarłaby się do miasta, ukrywając przed ludzkim okiem to, co z taką pieczołowitością zostało odkryte. Załącznik: DSC04854.jpg [ 330.64 KiB | Obejrzany 10309 razy ] Załącznik: DSC04859.jpg [ 317.74 KiB | Obejrzany 10309 razy ] Załącznik: DSC04895.jpg [ 219.58 KiB | Obejrzany 10309 razy ] Załącznik: DSC04899.jpg [ 307.4 KiB | Obejrzany 10309 razy ] Załącznik: P1030561.jpg [ 162.04 KiB | Obejrzany 10309 razy ] Wracamy. Po drodze napotykamy blokadę drogi. To sprawka miejscowych Indian, którzy za umożliwienie przejazdu oczekują opłaty. Kierowca busa wysiada i sam przesuwa blokadę San Cristobal de las Casas niesamowicie się nam podobało. Niby nic szczególnego w nim nie ma, ale ma pewien unikalny klimat, dzięki któremu ludzie zatrzymują się tam na dłużej niż mieli zamiar. Niektórzy podobno zostają na stałe i wcale się im nie dziwię. Załącznik: IMG_20170220_131331.jpg [ 218.04 KiB | Obejrzany 10309 razy ] Załącznik: DSC04913.jpg [ 232.78 KiB | Obejrzany 10309 razy ] Załącznik: DSC04915.jpg [ 268.45 KiB | Obejrzany 10309 razy ] Załącznik: DSC04916.jpg [ 224.12 KiB | Obejrzany 10309 razy ]
| |||
| Autor: | igore [ 07 Mar 2017 23:10 ] |
| Temat postu: | Re: Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku |
Dzień 3-4 Kanion Sumidero Wyjeżdżamy z jakże gościnnego San Cristobal. O 9.00 przyjeżdża po nas bus, który następnie odbiera turystów z innych hoteli w miasteczku. Z francuskim emerytem wdajemy się w dyskusję na temat sytuacji w Polsce i Gwatemali. Do kanionu docieramy szybko, ubieramy kamizelki ratunkowe i wsiadamy do łodzi. Cała wyprawa trwa ok. godziny i jest warta wydanych pieniędzy. Narracja przewodnika odbywa się w języku hiszpańskim, ale nie mówi zbyt wiele. Skupiamy się na widokach. Ściany kanionu sięgają wysokości ponad 1000 metrów, na brzegu co chwilę dostrzegamy wygrzewającego się w słońcu krokodyla (lub jego atrapę). Jest malowniczo. Załącznik: DSC04938.jpg [ 265.1 KiB | Obejrzany 10184 razy ] Załącznik: DSC04957.jpg [ 247.19 KiB | Obejrzany 10184 razy ] Załącznik: DSC04985.jpg [ 205.88 KiB | Obejrzany 10184 razy ] Załącznik: DSC04990.jpg [ 179.38 KiB | Obejrzany 10184 razy ] Załącznik: DSC04999.jpg [ 291.04 KiB | Obejrzany 10184 razy ] Docieramy do elektrowni wodnej, przy której podjeżdża do nas pływający sklepik. Kupuję swoją pierwszą w życiu micheladę. Jeśli zastanawiacie się jak smakuje, zmieszajcie piwo z keczupem i dodajcie ostrego sosu, a mniej więcej uzyskacie pożądany smak Załącznik: DSC04995.jpg [ 248.91 KiB | Obejrzany 10184 razy ] Załącznik: DSC04993.jpg [ 106.66 KiB | Obejrzany 10184 razy ] Dopływamy do Chiapa de Corzo, w którym uczestnicy wycieczki mają godzinę przerwy, a my kończymy naszą przygodę z kanionem, spacerujemy trochę po miasteczku i szukamy collectivo do Tuxtli. Chiapa de Corzo jest jednym z pueblo magicos , miast o specjalnym znaczeniu kulturowo-historycznym. Atmosfera ustępuje tej z San Cristobal, ale podoba się nam. Jest kolorowo. Załącznik: DSC05000.jpg [ 183.64 KiB | Obejrzany 10184 razy ] Załącznik: DSC05009.jpg [ 176.3 KiB | Obejrzany 10184 razy ] Załącznik: DSC05010.jpg [ 172.78 KiB | Obejrzany 10184 razy ] Załącznik: DSC05012.jpg [ 226.91 KiB | Obejrzany 10184 razy ] Załącznik: DSC05013.jpg [ 181.1 KiB | Obejrzany 10184 razy ] Załącznik: DSC05023.jpg [ 219.44 KiB | Obejrzany 10184 razy ] Załącznik: P1030861.jpg [ 170.63 KiB | Obejrzany 10184 razy ] Załącznik: P1030867.jpg [ 201.17 KiB | Obejrzany 10184 razy ] Załącznik: P1030873.jpg [ 184.97 KiB | Obejrzany 10184 razy ] Załącznik: P1030877.jpg [ 121.33 KiB | Obejrzany 10184 razy ] Dajemy się namówić nawoływaczowi z jednego z autobusów i w grupie młodziezy szkolnej udajemy się do Tuxtli. Wysiadamy gdzieś po drodze, pytając miejscowych, czy na lotnisko można dojechać komunikacją publiczną. Okazuje się, że tak, ale żaden z pojazdów jadących w pobliże lotniska nie zatrzymuje się. Są przepełnione do granic możliwości. Po kilkudziesięciu minutach poddajemy się i łapiemy taksówkę, która za 200 peso zawozi nas na miejsce. Jest to cena całkiem niezła, biorąc pod uwagę, że lotnisko znajduje się ponad 20 kilometrów od miasta. Załącznik: P1030884.jpg [ 150.85 KiB | Obejrzany 10184 razy ] Po trwającym niewiele ponad godzinę locie, jesteśmy w Cancun. Autobus do dworca kosztuje 72 peso. Spoglądając na miasto zza szyby pojazdu, nawet przez chwilę nie żałujemy, że juz jutro pojedziemy stąd w dalszą podróż. | |
| Autor: | igore [ 11 Mar 2017 00:40 ] |
| Temat postu: | Re: Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku |
Dzień 5 i 6 Tulum, Valladoid i cenoty. Po śniadaniu jedziemy collectivo na dworzec, z którego udajemy się w stronę Tulum. Wysiadamy przed miasteczkiem i zmierzamy w kierunku ruin. Podkreślałem już, że planowanie i organizacja nie są naszymi najmocniejszymi stronami, zdaliśmy się więc na panów z informacji turystycznej, a właściwie naganiaczy na przeróżne wycieczki. Czasami – świadomie – dajemy się na to złapać. Mieliśmy kilka opcji: jedna z nich to po prostu zwiedzanie ruin, druga związana z zobaczeniem ich od strony wody i snorklowanie etc. Wybraliśmy właśnie tę drugą opcję. Początkowa cena wynosiła 50 dolarów, lecz ostatecznie zapłaciliśmy 30, chociaż pewnie to i tak zbyt wiele. Dostaliśmy instrukcje, z których zapamiętaliśmy jedynie „kapitan Herrero, Playa Maya, gruba kobieta... „.Trafiliśmy na miejsce, rozłożyliśmy się na plaży i czekaliśmy na naszego kapitana. Po ponad godzinie zebrała się ekipa i popłynęliśmy w stronę ruin. Przewodnik powiedział parę zdań po hiszpańsku, z których wychwyciłem: Tulum, ruiny, Majowie, było trochę żartów z jedynych na łódce gringo ( czyli nas) i zaczęło się snorklowanie. Szału nie ma, można zobaczyć żółwia. Kapitan Herrero nie wyciągał lizaka z ust. O tej porze dnia, śłońce nie sprzyjało robieniu zdjęć. Załącznik: DSC05027.jpg [ 233.85 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: DSC05046.jpg [ 81.53 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: P1030889.jpg [ 109.91 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: P1030897.jpg [ 119.94 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: P1030908.jpg [ 101.25 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: IMG_20170222_143948.jpg [ 165.57 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Chcieliśmy jeszcze zobaczyć ruiny z lądu, ale okazało się, że bilety po godzinie 17 kosztuja 4 razy więcej niż przed 17, więc zrezygnowaliśmy i pojechaliśmy do miasteczka. Po zakupie biletów autobusowych do Valladoid, poszliśmy na obiad. Trochę pogadaliśmy z kelnerem, narzekającym na sytuację w Meksyku. Pytał ile zarabia się w Polsce i po usłyszeniu odpowiedzi bardzo się dziwił.W samym miasteczku dało się zauważyć sporą liczbę turystów. Mimo tego atmosfera zdawała się być senna. Do Valladoid docieramu już po zmroku. Na pierwszy rzut oka wydaje się być ciekawym miasteczkiem. Nic dziwnego, wszak to jedno z Pueblos Magicos. Tutaj życie tez płynie powoli i trudno nam znaleźć knajpę. W końcu siadamy w ogródku jednej z restauracji przy Playa Francisco Canton i zamawiamy (tak, już pewnie wiecie) piwo i tequilę. Tym razem wzięliśmy zestaw degustacyjny trzech trunków i wszystkie nam smakowały. Po kilku głębszych idziemy spać. Załącznik: IMG_20170222_213822.jpg [ 119.01 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Z samego rana staramy się dowiedzieć jak dotrzeć do okolicznych cenot. Pracownicy informacji turystycznej są bardzo mili, choć cenotowy cennik mają nie do końca aktualny. Cenoty to fenomen tej części Meksyku. Jest ich podobno kilka tysięcy i pewnie nie wystarczy życia, by zobaczyć wszystkie. My odwiedziliśmy trzy i przyznam, że z chęcią wybralibyśmy się do kolejnych. Na pocżątku idziemy do cenoty Zaci. Jest to cenota otwarta (dociera do niej światło dzienne) i właściwie znajduje się w centrum miasta (cena 30 peso). W środku spotykamy ledwie kilka osób. Nie zostajemy dłużej, gdyż w planie mamy dwie kolejne cenoty. Idziemy na targ (nie mogliśmy odpuścić). Próbuję różnych specjałów z chili, ku ogólnej uciesze sprzedawców. Lubią jak gringo sparzy sobie gębę. Szukamy taksówki, która zawiezie nas do Dzitnup. Znajdujemy "dworzec taksówkowy", gdzie odczekujemy chwilę aż zbierze się komplet pasażerów i wraz z dwoma wiekowymi paniami wsiadamy do rozklekotanej Toyoty. Po 10 minutach jesteśmy na miejscu. Spodziewałem się tłumu turystów, a przywitały nas pustki. Do zobaczenia mieliśmy dwie cenoty: Xkeken i Samula. Koszt wejścia do obu – 160 peso. Są to cenoty zamknięte i światło dociera do nich wyłącznie przez niewielkie otwory w sklepieniu. Ciemność, ledwie kilka osób, nietoperze – podobało się nam. Woda bardzo czysta. Pływamy w jednej,wychodzimy, potem pływamy w drugiej, pijemy piwko i wracamy do miasteczka. Valladoid jest niewielką miejscowością i na pobieżne zwiedzanie wystarczy kilka godzin. Spacerujemy, robimy zdjęcia, kupujemy bilety do Meridy i idziemy coś zjeść. Załącznik: DSC05052.jpg [ 179.82 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: DSC05061.jpg [ 285.96 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: DSC05077.jpg [ 203.79 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: DSC05082.jpg [ 163.53 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: DSC05083.jpg [ 144.48 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: DSC05095.jpg [ 255.53 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: DSC05097.jpg [ 114.36 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: DSC05127.jpg [ 141.8 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: DSC05142.jpg [ 161.97 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: DSC05156.jpg [ 232.49 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: DSC05176.jpg [ 164.78 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: P1030958.jpg [ 175.27 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: P1030963.jpg [ 188.17 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: P1030965.jpg [ 129.28 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: P1040011.jpg [ 142.64 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Załącznik: P1040119.jpg [ 183.25 KiB | Obejrzany 10106 razy ] Autobus do Meridy już nadjeżdża. | |
| Autor: | igore [ 13 Mar 2017 23:39 ] | ||
| Temat postu: | Re: Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku | ||
W poprzednich wpisach pomieszały mi się dni Dzień kolejny Merida No dobra, jedziemy dalej. Autobus z Valladoid do Meridy wlókł się niemiłosiernie. We znaki znów dały się nam topes i leniwi Meksykanie, którzy potrafili prosić kierowcę, by zatrzymywał się praktycznie kilkadziesiąt metrów od przystanku. Przywykliśmy już do tego, że niezbyt lubią się ruszać. Całą podróż dłużyła mi się niesamowicie. Na szczęście za oknem mogliśmy po raz kolejny podziwiać uroki meksykańskiej prowincji – miasteczek i wsi do których nie wjeżdżają autobusy ADO. Do Meridy docieramy po zmroku, kwaterujemy się w hotelu i idziemy do pobliskiego baru. Spokojnie siadamy, pijemy piwo i tequillę, w środku kilku panów robi dokłądnie to samo. Idziemy na papierosa, przychodzi do nas właściciel baru, pyta skąd jesteśmy i stawia kolejkę. Gdy wróciliśmy do środka, usłyszeliśmy znajome dżwieki i stałych bywalców knajpy wpatrujących się w siebie i wsłuchujących się w słowa:Kiedyś znajdę dla nas dom. Z wielkim oknem na świat- naszego rodzimego Varius Manx. Byli trochę skonsternowani i nie do końca wiem, co nimi kierowało, że wybrali akurat tę piosenkę. Przejąłem pałeczkę DJ-a i ze sfatygowanego telefonu włączyłem kilka polskich hitów ostatnich lat. Reszta potoczyła się już właściwym sobie pijackim torem. Zaczęły się telefony i zapewnienia: Jutro mój kumpel obwiezie Was za darmo po całym Jukatanie. Mój znajomy ma domek w Progreso i tam się jutro udamy na grilla. Powiemy wam gdzie kupić najtańszą tequilę itp. Obietnicom nie było końca i nie muszę chyba dodawać, że nic z tych zapowiedzi nie wyszło. Może częściowo przez późną porę... Po powrocie do hotelu stwierdziłem, że zgubiłem klucze do pokoju. Drzwi do naszego pokoju znajdowały się jeszcze przed właściwym wejściem do hotelu. Gdy ja delikatnie próbowałem zbudzić recepcjonistę, K. zrezygnowana szykowała sobie posłanie na chodniku. Ot, Polacy na wakacjach. Ranek. Kac. Mrówki w pokoju i jaszczurki w łazience. Jakimś cudem zbieramy się na śniadanie i bardzo powoli ruszamy w miasto. Merida to największe miasto Jukatanu, ma w sobie jednak małomiasteczkowy urok. Spacerujemy Paseo de Montejo – reprezentacyjnym deptakiem, który nie zrobił na nas wrażenia. Wsiadamy w collectivo i jedziemy do centrum. Tu jest juz ciekawiej. Zwiedzamy powoli. Jest tłoczno, głośno i upalnie. A i rzecz jasna idziemy na targ. Załącznik: DSC05124.jpg [ 125.93 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05196.jpg [ 244.19 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05213.jpg [ 219.08 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05214.jpg [ 233.34 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05217.jpg [ 233.4 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05218.jpg [ 211.67 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05220.jpg [ 195.65 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05226.jpg [ 191.16 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: P1040114.jpg [ 137.89 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Wieczorem mamy jechać poza miasto na karnawał. Nie ma w nas entuzjazmu Załącznik: DSC05204.jpg [ 198.73 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05224.jpg [ 176.89 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05226.jpg [ 191.16 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05227.jpg [ 198.62 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05237.jpg [ 242.06 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05240.jpg [ 236.1 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05241.jpg [ 206.89 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05243.jpg [ 193.47 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05247.jpg [ 264.3 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05250.jpg [ 257.7 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05252.jpg [ 193.2 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05255.jpg [ 163.28 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05256.jpg [ 178.96 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: DSC05259.jpg [ 140.84 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: P1040160.jpg [ 142.03 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: P1040145.jpg [ 162.89 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: P1040194.jpg [ 129.11 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: P1040064.jpg [ 236.67 KiB | Obejrzany 10021 razy ] Załącznik: P1040091.jpg [ 179.55 KiB | Obejrzany 10021 razy ]
| |||
| Autor: | gosiagosia [ 14 Mar 2017 01:13 ] |
| Temat postu: | Re: Tacos, topes i tequila - 10 dni w Meksyku |
Cytuj: gdyż spora część relacji z forum ma większą wartość niż przewodniki. To już druga rzecz, z którą się z Tobą zgadzam. Pierwsza to umiłowanie lokalnych targów. Świetna relacja. Tekst o kurczaku spowodował wybuch śmiechu. Wyobraźnia pracowała na pełnych obrotach. | |
| Strona 1 z 2 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
| Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ | |