hej,
w maju spędziliśmy 9 nocy na Florydzie. Wylądowaliśmy w Miami, dwa noclegi w Doral tuż obok Miami (pół godziny max autem do centrum a duużo taniej, tzn. płaciliśmy punktami Starwooda, ale ogólnie bardzo dobre ceny, polecam Element albo Aloft, mają basen, siłownię, Element śniadania w cenie, bezpłatny parking). Po pierwszej nocy wybraliśmy się na Key West, droga przepiękna, park stanowy Bahia Honda cudo, sama miejscowość Key West....no nie wiem, mnie nie przekonała:) ale mam skrzywioną perspektywę bo mieszkam na Wyspach Kanaryjskich i plaże nie robią na mnie dużego wrażenia, chyba że np. takie jak w parku Bahia Honda.
Wracając do hotelu zahaczyliśmy o bardzo przyjemny outlet, głównie ciuchy nike'a kupiliśmy, we wszystkich innych outletach do których później zaglądaliśmy wychodziło drożej. Nocleg w Doral i kolejnego dnia Everglades - rundka na rowerze - oraz Everglades City i wycieczka poduszkowcem. Udało nam się nawet manata zobaczyć chociaż w maju nie jest to oczywiste  noc spędziliśmy w Fort Myers, rano Sanibel Island (ponownie, plaża niezbyt nas zachwyciła, za to rezydencje jakie można po drodze zobaczyć...  ).
Po Sanibel Island w drogę do Tampy przez Sunshine Skyway Bridge, ciekawe doświadczenie. W Tampie spaliśmy w Alofcie, trafiła nam się impreza w basenie pod wieczór
z samego rana ponownie do auta i Crystal River, pływanie z manatami - jak dla mnie punkt obowiązkowy, nie można tego przeżycia z niczym innym porównać. Wieczorem Orlando, zorientowaliśmy się w cenach, zmieniliśmy hotel (nie polecam Four Points Orlando Studio, dramat), zjedliśmy chyba najlepsze żarełko w trakcie całego urlopu. Z rana wybraliśmy się do Epcot, w 4 godziny zobaczyliśmy wszystko co chcieliśmy tam zobaczyć (symulator lotu w kosmos ekstra), przenieśliśmy się do Hollywood Studios (zdecydowanie lepszy dla dorosłych), wieczorem fajerwerki w Magic Kingdom.
Następny dzień to NASA i...tam moglibyśmy spędzić 3 dni. Serio, cudowne miejsce, ale oboje jesteśmy trochę freakami naukowo-technicznymi i być może dlatego tak nam się podobało. Noc w Cocoa Beach w hotelu z akwarium z rekinami i tuż obok 24h sklepu surfingowego rano wybraliśmy się do Merritt Island National Wildlife Refuge, dziewicze miejsce, wolontariusze oprowadzili nas po części parku bez żadnej opłaty, plaże z widokiem na "miejsca startowe" rakiet, na dodatek w odpowiednim sezonie można zobaczyć żółwie. Później w drogę i do Fort Lauderdale, tam spełniliśmy marzenie o kinie samochodowym ostatni pełny dzień w Miami, rejsik po domach bogaczy, plaża, LIttle Habana niestety nie mieliśmy już czasu (a szkoda). Ostatniego dnia śniadanie w Lauderdale by the sea, przepiękny fragment wybrzeża, tak sobie wyobrażałam plaże Florydy, anie tak jak Miami (które niezbyt mi się podobało jeśli chodzi o plaże, poza tym baaardzo dużo aut). Od miesiąca zbieram się z relacją, ale niestety jakoś nie mogę się zmobilizować, jak coś to pisz.
jeśli chodzi o koszty, 350$ auto (Ford Mustang z Alamo), 180$ benzyna (ale zrobiliśmy bardzo dużo km), 60$ tolls (opłata drogowa), na jedzenie wydaliśmy około 350-400$ ale nie oszczędzaliśmy, sam DisneyWorld 170$, NASA coś koło 50, manaty około 30 od osoby. Na głowę wydaliśmy około 800$ na miejscu (zupełnie nie oszczędzając), ale hotele mieliśmy gratis. |